OC: Milky Mane, Lunar Isbre
Jeeeeejaaa! Dziękuję za cierpliwość! Po ponad dwóch tygodniach OC-ki wracam do oceniania przesyłanych przez OC-ków! Szykujcie się na kolejną dawkę moich sarkastycznych komentarzy. Patrzę na obrazek przedstawiający dzisiejszego OC-ka, którego przysłała do nas Lunar i tak bardzo, bardzo proszę, by się okazał równie fajny jak ten obrazek.
Na wstępie pragnę przeprosić za jakość dołączonych do tekstu rysunków, które zrobiłam w MS Paincie (jestę grafikę tak bardzo, program taki profesjonalny, wow, uszanowanko).
Zrobione w MS Paincie. "Przepraszam za jakość". Idę się powiesić ;__; jestem beznadziejny. Myślę, że wraz ze mną powiesi się spora część czytelników. Spowodowałaś masę samobójstw, ciesz się.
Sesja i licencjat bolą i miażdżą studencką brać, w tym i mnie, więc, wbrew ogromnym chęciom, nie jestem w stanie stworzyć nic nowego (a przynajmniej dopóki nie uporam się z aktualnymi zobowiązaniami), dlatego dodaję starsze prace. Mam jednak nadzieję, że OCka przypadnie Wam do gustu. I jestem ciekawa, jak przejdzie przez uważne oko Sauro... tfu, Merego :'D
Ja to jestem bardziej taki Frodo niż Sauron, ale ok. :P
Ach, i tak – mam bzika na punkcie kucoperzy.
To bardzo bardzo dobrze!
Z góry przepraszam za objętość tekstu. No cóż... niektórzy narzekali, że chcieliby dłuższe OCetowe posty, no to proszę :'D Służę uprzejmie i polecam się na przyszłość.
Może chcesz dostać pracę w redakcji jako osoba, która będzie za mnie pisać głupie teksty?
Jeden z lepszych cutie marków, jakie widziałem. Serio. Taki prosty, a zarazem śliczny.
Na wstępie pragnę przeprosić za jakość dołączonych do tekstu rysunków, które zrobiłam w MS Paincie (jestę grafikę tak bardzo, program taki profesjonalny, wow, uszanowanko).
Zrobione w MS Paincie. "Przepraszam za jakość". Idę się powiesić ;__; jestem beznadziejny. Myślę, że wraz ze mną powiesi się spora część czytelników. Spowodowałaś masę samobójstw, ciesz się.
Sesja i licencjat bolą i miażdżą studencką brać, w tym i mnie, więc, wbrew ogromnym chęciom, nie jestem w stanie stworzyć nic nowego (a przynajmniej dopóki nie uporam się z aktualnymi zobowiązaniami), dlatego dodaję starsze prace. Mam jednak nadzieję, że OCka przypadnie Wam do gustu. I jestem ciekawa, jak przejdzie przez uważne oko Sauro... tfu, Merego :'D
Ja to jestem bardziej taki Frodo niż Sauron, ale ok. :P
Ach, i tak – mam bzika na punkcie kucoperzy.
To bardzo bardzo dobrze!
Z góry przepraszam za objętość tekstu. No cóż... niektórzy narzekali, że chcieliby dłuższe OCetowe posty, no to proszę :'D Służę uprzejmie i polecam się na przyszłość.
Może chcesz dostać pracę w redakcji jako osoba, która będzie za mnie pisać głupie teksty?
Imię: Milky Mane
Płeć: Klacz
Cutie Mark: Dwa bladoróżowe kwiaty
połączone cienką strużką wody
Rasa: Kucoperz
Rodzina: Dreamy Hooves (ojciec,
kucoperz), Juicy Fang (matka, kucoperz), Vibrant Sky (brat, urodzony już po
wyjeździe Milky z Hollow Shades, również kucoperz)
Nie jest sierotą. Już wstępne punkty są.
Wiek: 24 lata
Miejsce urodzenia: Hollow Shades
Miejsce zamieszkania: Hayseed
Budowa ciała: Po ojcu lekko masywna,
jednak długie nogi odziedziczone po matce sprawiają, że Milky nie wygląda na
krępą.
Szczerze? Wygląda jak koń ze skrzydłami, więc chyba zadanie wykonane?
Kolor sierści: Ciemnofioletowa
Grzywa i ogon: Różnokolorowe
(pastelowe odcienie jasnego i ciemnego różu, jasnej żółci oraz błękitu). Długa,
rozczochrana grzywka o stosunkowo twardym włosiu. Grzywa na szyi jest krótka i
regularnie przerywana, co sprawia, że stoi (irokez), natomiast po bokach zostawiono
ją długą i związaną w pomarańczowe tasiemki. Czemu? Zgodnie z tradycją pomarańczowy kolor wśród kucoperzy
z Hayseed jest zarezerwowany dla medyków – osoby zajmujące się leczeniem
innych są zobowiązane do noszenia choć jednego pomarańczowego elementu
garderoby – najlepiej przez cały czas (najczęściej jest nim chusta lub właśnie
tasiemka wpleciona w grzywę lub ogon). To znak, że w razie problemów ze
zdrowiem należy zwrócić się właśnie do tego kuca. Pozostałe kucoperze, zaznajomione
z tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie, zazwyczaj nie ubierają
się w ten kolor.
Bardzo fajnie pomyślane. Niezły motyw z tym pomarańczowym kolorem, a przynajmniej dużo lepszy od "kucyk ma coś takiego we włosach, by być oryginalnym".
Cechy szczególne: Bladożółty pyszczek
(mleczny pysk przechodzący w szeroką łysinę) i wysokie odmiany na nogach
(sięgające odpowiednio za nadgarstek i za staw skokowy na każdej kończynie). Średniej
długości szczotki pęcinowe nie przykrywają wyraźnie widocznych, ciemnoróżowych
kopyt.
Określenia, jakie używasz sprawiają, że od razu widać, że masz już swoje lata (studia, licencjat). Tak więc bardzo mi miło poznać. :P
Wiesz co? Może jednak nie przestawaj malować w Paincie. W innych programach nie dałabyś sobie rady, nie. One są zawiłe, skomplikowane. Jeszcze byś zaczęła rysować jeszcze piękniej niż teraz i co by było?
Krótka historia:
"krótka"
Milky Mane urodziła się w Hollow Shades
jako jedyna córka Dreamy Hoovesa i Juicy Fang. Dorastała otoczona troskliwą
miłością i opieką. Rodzice, którzy pracowali we własnym sadzie z drzewami
owocowymi, dokładali wszelkich starań, by ich córka wyrosła na mądrą i
odpowiedzialną klaczkę.
Znowu sad! Praca w ogrodzie, sadzie, szklarni to bardzo częsty motyw w nadsyłanych przez was OC-kach.
Milky już od dzieciństwa interesowała się
medycyną naturalną. Pochłaniała wszystkie książki o tematyce medycznej i
marzyła o tym, że kiedy dorośnie, pójdzie właśnie w tym kierunku. Niestety, w
Hollow Shades nie było nikogo, kto zechciałby podjąć się kształcenia jej w tym
zakresie. Lekarski fach od pokoleń leżał w kopytkach dobrze znanej i zamożnej
rodziny, która ani myślała dzielić się z innymi wiedzą, a tym bardziej
lukratywną posadą. Nie było szans, aby ktoś spoza rodzinnego klanu został
medykiem. Wyglądało na to, że marzenie Milky tak łatwo się nie spełni.
A więc jednak to co mówią o lekarskich rodzinach jest prawdą!
Któregoś dnia do Hollow Shades zawitała
grupa wędrownych sprzedawców. Mała klaczka, która ciągle jeszcze świętowała
zdobycie uroczego znaczka, z zainteresowaniem przechadzała się pomiędzy
straganami. W pewnym momencie natrafiła na stoisko z ziołami, których nigdy
wcześniej nie widziała na oczy. Zatrzymała się przy nich na dłuższą chwilę, nie
kryjąc podziwu.
– Są niesamowite! – wyszeptała, bardziej
do siebie niż w stronę sprzedawcy.
– Prawda, malutka? – Właściciel stoiska,
sympatyczny ogier z czarną, zmierzwioną grzywą, nachylił się nad Milky. – Przywiozłem
je aż z Hayseed. Wyhodowała je sama Petal Dance, a ona posiada kopytko do
roślin! Żadne nie mają tak cudownych właściwości, jak te, które urosły pod jej
opieką.
– Petal Dance? Kto to? – Kucoperka zadarła
łebek. W głębi serca poczuła dziwne ukłucie na dźwięk tego imienia.
Myślę, że Petal Dance powinna nazywać się Ped... Metal Dance!
– Kucoperka z Hayseed, najlepsza zielarka
w tamtych stronach. Trochę już wiekowa, ale dalej ma krzepę za dwóch!
W tym momencie do stoiska podeszła mama
Milky. Zerknęła przyjaźnie na sprzedawcę i przywitała go skinieniem głowy.
– Witaj, wędrowcze w naszym małym mieście.
Czy podróż była bardzo męcząca?
– Nie bardziej, niż zazwyczaj. Las Hayseed
jest wyjątkowo niegościnny o tej porze roku, w dodatku na szlakach pełno zbirów
czekających na okazję do rabunku. Na szczęście…
– Mamooo! A ten pan zna kucoperkę
zielarkę! – wtrąciła się Milky, przerywając rozmowę.
– Kochanie, proszę cię… to może zaczekać.
– Juicy Fang pogłaskała swoją córkę po głowie i zwróciła się w kierunku
handlarza.
– Ale mamo, ona może mnie uczyć! – Kucoperka
była tak przejęta, że trzepotała małymi skrzydłami ze wszystkich sił, unosząc
się nad ziemią.
A skąd ta pewność? Jakieś narwane to dziecko. :v
– Słonko… Rozmawialiśmy już o tym wiele
razy. Poza tym tamta klacz ma swoje własne obowiązki. Skąd ci przyszło do
głowy, że chce kogokolwiek szkolić?
Ogier stał i słuchał, pocierając kopytkiem
brodę w głębokiej zadumie.
– A wie pani, tak się akurat składa, że
Petal Dance szuka kogoś na przyuczenie do zawodu. Może mała mogłaby spróbować
swoich sił?
– Nooo… nie wiem. – Juicy Fang cofnęła się
o parę kroków. – Musimy to przemyśleć, prawda, skarbie?
Wiadomo, w końcu ciężko wysłać dziecko do jakiejś nieznajomej klaczy na szkolenie.
Błagalny wyraz oczu Milky był najlepszą
odpowiedzią.
***
Trzy miesiące później, w wieku 12 lat
fioletowa kucoperka opuściła swój dom rodzinny w asyście ojca.
12 lat! Pewnie, w ogóle mogli ją jako niemowlę wypuścić, a co im tam. Z drugiej strony, może czasem trzeba dać dziecku kopa, by coś osiągnęło.
Decyzja ta była
trudna dla obu stron i oznaczała długą rozłąkę, jednak entuzjazm w sercu małej
Milky nie zmalał. Czuła, że oto właśnie jest o krok od spełnienia swojego
wielkiego marzenia. Ostatnie tygodnie spędziła na pilnej nauce oraz na
szlifowaniu umiejętności lotniczych. Choć wciąż nie latała najlepiej, sztuka ta
wychodziła jej już o wiele lepiej niż jeszcze rok temu. Teraz była w stanie
pokonywać dalekie trasy, a lecący przed nią ojciec pokazywał córce najłatwiejszą
trasę.
Po kilku dniach męczącej wędrówki trafili
na miejsce. Petal Dance, poinformowana wcześniej o ich wizycie, czekała na
skraju lasu. Kiedy jej wzrok padł na Milky, skrzywiła się.
Meh, za mało mięsa. Nie opłaca jej się zjeść.
– Myślałam, że będziesz starsza –
mruknęła.
Starsze są większe i mają lepsze mięso.
– Nie przyjmę tak młodego źrebiątka na naukę. Nie ma mowy, by w tym
wieku wiedziała, co chce robić w życiu i z jaką odpowiedzialnością się to
wiążę. Pewnie nawet nie ma jeszcze swojego znaczka. – Ostatnie słowa były już
skierowane do ojca Milky, Dreamy Hoovesa, który z każdym słowem starszej klaczy
coraz bardziej marszczył brwi.
Nie no mogli się przecież mailami wymienić. Pokonali całą drogą, a ona im mówi: sorry, ale nie przechodzicie do następnego etapu programu.
– Proszę pani… ja już mam swój znaczek.
Mogę nawet pokazać – szepnęła Milky, nieco speszona całą sytuacją. Petal Dance
westchnęła głęboko, masując skroń kopytkiem.
– Dobrze, pokaż. Pewnie to jakiś księżyc
albo gwiazdka. Większość kucoperzy, jakie trafiły tu przed tobą z zamiarem
podjęcia nauki, miało właśnie takie symbole na boku. Nie wiem, co skłoniło ich
do połączenia tego z zawodem medyka. Mam nadzieję, że twój znaczek jest
ciekawszy.
– Niech pani sama zobaczy. – Milky
odchyliła połę wędrownego płaszcza. – W sumie… to tylko kwiatek, ale… –
przerwała, kiedy zobaczyła wzrok zielarki. – Czy coś się stało?
Starsza klacz pochyliła się nad bokiem
kucoperki. W jej oczach malowało się niedowierzanie. Uniesione kopytko zamarło
w połowie drogi do znaczka fioletowego kucyka.
– Cztery pręciki… dziesięć płatków, pięć
dużych, pięć małych, ciemne i blade… ale… to niemożliwe… nie ma mowy…
To znak! Znak od pana ciemności! Jego czas nadchodzi! Ten znaczek zwiastuje jego ponowne przyjście!
– Coś nie tak, proszę pani? – Dreamy
Hooves wystąpił krok do przodu, osłaniając młodą klaczkę własnym ciałem. Stulił
uszy i zadarł lekko głowę.
Petal Dance podniosła łeb i spojrzała na
ojca kucoperki.
– Pańska córka zostanie u mnie tak długo,
jak tylko zechce, oczywiście, jeśli wyrazi pan na to zgodę. Dołożę wszelkich
starań, żeby przekazać jej całą swoją wiedzę, a może nawet jeszcze więcej. Masz
cenny dar, mała Milky. Mam nadzieję, że pod moją opieką rozkwitnie tak samo,
jak kwiaty, które nosisz na swoim boku.
Taaak... w ogóle nie podejrzane.
Od
tego czasu kucoperka trafiła pod
skrzydła sędziwej już Petal Dance, której ostry język i szorstkość w
obyciu jest powszechnie znana wśród mieszkańców całej osady. To właśnie
ta klacz
zaopiekowała się Milky i przekazała jej całą swoją wiedzę odnośnie
leczniczych
roślin, opatrywania ran i innych tego typu rzeczy. Oczywiście, nie
zawsze było
łatwo. Milky na początku popełniała wiele błędów, musiała nauczyć się
panować
nad własnym ciałem i językiem, by zawsze zachowywać się odpowiednio i
najdelikatniej, jak to tylko możliwe.
Zawsze byłem zwolennikiem teorii, że jak ktoś uważa, że tylko surowością da się wyszkolić uczniów, to tak naprawdę nie jest dobrym nauczycielem.
Półtora roku po wyjeździe Milky na świat
przyszedł jej mały braciszek. Kucoperka odwiedziła wtedy rodzinne miasto,
jednak nie została w nim na długo. Mała osada, położona kilkanaście kilometrów
od bagien, zauroczyła ją tak bardzo, że każdy dzień spędzony z dala od niej był
nie do zniesienia.
Obecnie Milky na stałe zamieszkała w
Hayseed. Razem z Petal Dance dzieli całkiem sporą chatkę wyrzeźbioną wewnątrz
drzewa. Ich mieszkanie służy jednocześnie za mały szpital, w którym udzielana
jest pomoc wszelkim potrzebującym.
Słodsza niż normalnie. Czy na cukrzycę mam umrzeć wcześniej niż się powiesić?
Zawód: Milky pracuje jako zielarka. Pod czujnym
okiem swojej mentorki przyjmuje pacjentów i pomaga im zwalczyć różne
dolegliwości. Jako że osada jest naprawdę niewielka, często nie ma w niej kogo
leczyć. W te spokojne dni Milky, wraz z innymi kucoperzami z wioski, zbiera
owoce w okolicznych lasach.
W wolnym czasie: Kiedy Milky nie jest
zajęta pracą w osadzie czy pomaganiem innym, zajmuje się uprawą rzadkich odmian
ziół i kwiatów. Uwielbia spędzać czas na wyszukiwaniu nowych roślin do swojej
stale rosnącej kolekcji i, kiedy tylko pozwalają jej na to okoliczności,
wyrusza w długie podróże mające na celu odnalezienie cennych okazów. Oprócz
tego, podobnie jak większość kucoperzy w Hayseed, rzeźbi w drewnie, tworzy
biżuterię z naturalnych elementów, wyszywa oraz maluje. Zawsze jest to okazja
do miłych spotkań w gronie znajomych. Wykonane w ten sposób przedmioty służą
później jako towary w handlu wymiennym, który kucoperze z osady prowadzą z
gryfami, smokami i sfinksami.
Niby wszystko fajnie, ale coś zaczyna mi to iść w stronę zbyt dużej sielanki. Wszystko jest póki co idealnie. Ma pracę, jest dobra w tym, co robi, ma znajomych, przygody, żyje w pięknych okolicznościach przyrody...
Umiejętności: Oprócz naturalnej
intuicji, podpowiadającej klaczy czym i jak leczyć, Milky jest dobrym
lotnikiem. Podobnie jak większość kucoperzy latać nauczyła się dość późno
(nieco inna struktura skrzydeł wymaga większej koordynacji, ale pozwala na
bardziej skomplikowane manewry i wydajniejszy lot; źródło- http://www.livescience.com/1245-bats-efficient-flyers-birds.html
Miałem się zacząć czepiać, ale autorka zna się na rzeczy. :v
Nie jest najszybsza
w osadzie, ale za to może poszczycić się niezwykłą zwrotnością i zwinnością
podczas krótszych lotów oraz niebywałą wytrzymałością na dłuższych dystansach,
co pozwala jej na odbywanie dalekich podróży.
I jest w ogóle super mega!
Charakter: Bardzo
łagodna,
delikatna, miła i przyjacielska, choć nie garnie się do tego, żeby
poznawać
nowe kucyki. Jest introwertyczką – co wydaje się być sprzeczne z
zawodem, który wymaga kontaktu z drugim kucykiem.
- Wyleczysz mnie?
- N-nie... b-bo cię nie z-znam!
- N-nie... b-bo cię nie z-znam!
Milky jednak nauczyła
się z tym żyć i jej przyzwyczajenia nie przeszkadzają jej w pracy
zawodowej. Klacz potrafi poświęcić swoim pacjentom naprawdę dużo uwagi i
serca, pomagając im dojść do zdrowia nie tylko lekami, ale też
pozytywnym nastawieniem i odpowiednią motywacją.
Czyli taka introwertyczka, ale tylko tak mówi, a tak naprawdę to nie, bo jest doskonała.
Milky jest bardzo lojalna względem znajomych i swojej osady. Często jednak nie
wyraża tego co myśli, pozwalając innym dojść do głosu. Woli pozostawać z boku,
tak, jakby odpowiedzialność płynąca z cichego przyzwolenia miała spaść na kogoś
innego. Nieco brakuje jej pewności siebie, zwłaszcza w obliczu nieznanych wyzwań. W sytuacjach kryzysowych jednak
zawsze myśli szybko i trzeźwo, zwłaszcza, jeśli ktoś wymaga udzielenia mu pomocy. Nigdy nie panikuje.
Jest idealna! Trochę zbyt idealna.
Ciekawostki:
*
Milky nigdy nie była wewnątrz żadnego większego miasta. Jeżeli już
zapuściła się w jego pobliże, pozostawała na obrzeżach aglomeracji. Najczęściej
chowała się w gałęziach drzew, obserwując okolicę z oddali. Żyje w przekonaniu,
że kucoperze muszą się ukrywać przed innymi rasami kucyków, dlatego nigdy nie
pozwoliła sobie na kontakt z żadnym innym kucem niż jej własnego gatunku.
Szczerze mówiąc, przeraża ją sama myśl o potencjalnym spotkaniu (może być to
spowodowane historiami wędrownych kupców – zwłaszcza gryfów i smoków, którzy nieco
wyolbrzymiali opowiadając o własnych kontaktach – a szczególnie z
jednorożcami).
Zaraz, czyli wszystkie kucyki z jej znajomych i mieszkańcy wioski to nietopuce (nietoperze - kuce).
*
Milky bardzo ciężko przeżyła śmierć pacjenta przebywającego pod jej opieką
(był to pierwszy raz, gdy ktokolwiek przy niej umarł – w dodatku ktoś, komu
miała pomóc). Początkowo nie potrafiła pogodzić się z porażką, prawiła sobie
wyrzuty i całkiem na poważnie zamierzała zrezygnować z pracy zielarki. Na
szczęście Petal Dance w porę zareagowała. Pocieszyła swoją podopieczną
tłumacząc, że czasami śmierć jest silniejsza i trzeba się z tym pogodzić.
Trzeba przyznać, że to bardzo wzruszające. Dlatego nigdy nie będę lekarzem i dlatego podziwiam ludzi, którzy potrafią walczyć w ten sposób o czyjeś życie.
*
Prawda jest
taka, że na początku Milky podczas leczenia popełniała całą masę błędów. Gdyby
nie interwencja jej mentorki, niektóre mogłyby skończyć się dla pacjentów
tragicznie. Często dochodziło do tego, że przez jakiś czas obowiązki kucoperki
ograniczały się do noszenia bandaży i sprzątania chatki po wizycie chorych. Na
szczęście klacz szybko przyswoiła sobie zasady fachu i obecnie jest niezwykle biegła
w sztuce medycznej. Pomaga jej w tym silnie rozwinięta intuicja, której Milky
nauczyła się ufać, a która czasami zadziwia nawet Petal Dance.
Petal Dance: Haha, nigdy nie opowiadałam ci tej historii! To było mniej więcej miesiąc po tym, jak Milky do mnie przybyła na nauki. Mure Jemp był chory i przyszedł do nas na leczenie wysypki. Wysypało go na całym ciele, łącznie z wrażliwymi miejscami. Milky podała mu wtedy wywar z dwustukrotki trzcinowej zamiast bagiennej. Biedakowi wypadła sierść i wnet zeszłaby cała skóra, gdybym nie zareagowała. Haha!
Milky Mane: Petal, proszę cię... to wstydliwa sprawa!
Petal Dance: Haha. "Nie pan zastosuje podwójny okład na wrażliwe miejsca, to szybciej zeszło". No i zeszło. xD Biedak do dziś nie ma powodzenia u kobiet.
Milky Mane: Petal! Proszę... ;__;
Trochę mi żal Murego...
*
Milky, ze
względu na charakterystykę kucoperzej edukacji, nie ukończyła szkoły wyższej niż
podstawowa. Nie można jednak powiedzieć, że jest słabo wykształcona. Potrafi
doskonale pisać i czytać. Liczenie sprawiało jej nieco problemów, ale po wielu
trudach opanowała je do perfekcji – w końcu nie da się dobrze przyrządzać
leków, nie wiedząc, jakie ilości poszczególnych składników odmierzyć (a Petal
Dance jest surową nauczycielką).
Petal: Powtarzaj za mną! Raz, dwa, trzy, jak się pomylisz, to kolacji nie zjesz ty!
Historia zdobycia cutie marka
Nie, wyprawa na
Burzową Skałę to był zdecydowanie zły pomysł. Milky syknęła cicho, kiedy jej
kopytko osunęło po śliskich kamieniach. Klaczka zatrzepała rozpaczliwie
skrzydłami, cudem odzyskując równowagę.
– Co jest? Czemu
się tak guzdrzesz? – Jej uszu dobiegł znajomy głos niesiony echem. Buńczuczna
Mango Slice z lekkością wspinała się po stromej skale, jakby to była dla niej
dziecinna igraszka. Milky z westchnieniem popatrzyła zwinną klaczkę. Mimo
niewielkiej różnicy wieku jej koleżanka była o wiele lepiej wysportowana i
powoli opanowywała podstawy lotu – coś, do czego drobne skrzydła Milky nie były
jeszcze zdolne. Fioletowa klaczka przełknęła głośno ślinę i przygotowała do
wykonania długiego skoku.
Ile one miały wtedy lat? Na pewno mniej niż 12!
Nie zdążyła.
Najpierw rozległ
się krzyk, a zaraz potem powietrze wypełnił łoskot walących się kamieni.
Kucoperka instynktownie cofnęła się. Lawina rozpędzonych skał z hukiem minęła
jej przednie kopytka zaledwie o parę metrów. Milky stała jak sparaliżowana,
niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Każdy nierówny oddech wydawał się być wzięty
na przekór wypełniającej ją panice. Z szeroko otwartymi oczami obserwowała, jak
fala kamieni toczy się w dół zbocza.
Chwilę potem
wszystko ucichło równie szybko jak się zaczęło. Na okolicę opadł ciężki kurz,
przykrywając ją niczym gruby koc.
No to chyba nieciekawie. No dobra, czas się zmywać. Mango da sobie radę.
***
– Mango…? –
Pierwszy krzyk przypominał bardziej zduszony szept. Milky kaszlnęła kilka razy,
czując nieprzyjemne drapanie w gardle.
Zanim doszła do
siebie po skalnej lawinie, minęło przynajmniej piętnaście minut. Przez ten czas
jej przyjaciółka nie pokazała się i kucoperkę przepełniały obawy, że mogło stać
się coś złego. Klaczka przeszła parę chwiejnych kroków, modląc się w duchu, by
drżące kopytka nie ugięły się pod jej ciężarem.
Może już poszła do domu?
I wtedy ją
zobaczyła. Mango Slice leżała pod stertą zwalonych kamieni. Łzy spływały po jej
brudnych od kurzu policzkach a w powietrze raz po raz unosił się cichy szloch.
– O nie… –
jęknęła Milky i popędziła w kierunku swojej koleżanki.
– Proszę, zrób
coś… pomóż mi… – zaszlochała atletka. Fioletowej kucoperce nie trzeba było dwa
razy powtarzać. Wykorzystując
całą swoją siłę odtoczyła część kamieni i oswobodziła przyjaciółkę.
Jednak ta nie mogła chodzić. Z przerażeniem odkryła,
że nie ma czucia w tylnych kopytkach. Obolała i przerażona zaczęła płakać
jeszcze głośniej, niż poprzednio. Zdruzgotana Milky pocieszała ją jak tylko
potrafiła, rozglądając się za czymkolwiek, co mogłoby pomóc koleżance. Ale sama
czuła się bezsilna.
Jednak trzeba było wrócić do domu.
Nagle zwróciła uwagę na znajdujące się w oddali stare,
zniszczone drzewo. Poczuła w sercu dziwne ukłucie. Nie wiedziała, dlaczego, ale
coś podpowiadało jej, że musi pójść w jego stronę. Tak też zrobiła.
Galopowała ze wszystkich sił. Zerwała się burza, wiatr
szarpał gałęziami drzew, śliskie błoto kląskało pod kopytami. Przemoczona i
zziębnięta Milky Mane biegła przed siebie, raz po raz trzepocząc drobnymi
skrzydłami i bezskutecznie próbując wzbić się w powietrze. W końcu dotarła na
miejsce, stając pod, na pozór martwym, drzewem. Chropowata, wysuszona kora nie
napawała optymizmem, jednak Milky podeszła bliżej. Dotknęła kopytkiem jednej z
niższych gałęzi.
I wtedy stało się coś niezwykłego.
Drzewo się zawaliło?
Piorun rozdarł burzowe niebo i w jego świetle, przez
krótki, bardzo krótki moment, drzewo zmieniło się nie do poznania. Nagle stało
się wielkie, potężne, obsypane różowymi, fosforyzującymi w mroku kwiatami.
Trwało to ułamek sekundy, jedno mgnienie oka. Tak szybko, jak zniknął piorun,
tak szybko drzewo wróciło do starej, wyniszczonej postaci. Z jednym małym
wyjątkiem. Na gałęzi dotkniętej przez kopytko Milky ciągle tkwił kwiat. Lekki,
kruchy, jakby zrobiony ze szkła, poświtujący lekko w mroku. Pulsował życiem
niczym małe serduszko.
Milky wróciła do rannej koleżanki i, wiedziona
przeczuciem, kazała jej zjeść tajemniczą roślinę. Okazało się, że dysponowała
ona potężną mocą, zdolną do przywracania zdrowia w nawet tak beznadziejnych
przypadkach jak strzaskany kręgosłup. Mango Slice po kilkunastu długich minutach
stanęła na kopytka i, nie zwlekając ani chwili, obydwie wróciły do domu (oczywiście
nikomu nie chwaląc się swoją przygodą).
Dopiero następnego dnia, kiedy emocje związane z
podróżą opadły, Milky zauważyła, że na jej boku widnieje wizerunek kwiatu –
tego samego, który uratował jej koleżankę. Dla małej klaczki było to jasny znak
– miała poświęcić życie na ratowaniu zdrowia innych.
Albo przeszukaniem świata wzdłuż i wszerz, by odkryć, jak te kwiaty powstają i jak silne są ich magiczne właściwości? A co ja się wysilam, wszyscy wiedzą, co wybrała.
Podsumowanie
Z dobrymi OC-kami jest jak z winem. Pijesz i pijesz, robisz się pijany i właściwie nic cię nie obchodzi, tylko ochoczo chcesz wystawić 9/10, a nawet 10/10! Milky Mane to postać świetnie zbudowana, osadzona w ciekawym uniwersum, wygląda pięknie (co potwierdzają piękne rysunki z painta - aż się dziwię, że używam "piękne" i "paint" w tym samym zdaniu bez sarkazmu), ma ciekawą historię, jest idealna. Mam z nią tylko jeden problem - ta postać nie ma kompletnie żadnych złych cech. To postać przeładowana dobrocią, łagodnością, talentem i wszystkim, co najlepsze. Jak czegoś nie umie, to ciężko pracuje i się udaje. Jak coś umie, to umie.
Normalnie to powiedziałbym, że nuda i postać jest przedobrzona. A jednak zaryzykuję i stwierdzę, że pięknie ją obudowałaś światem, zaczynając od tak drobnych elementów jak kolor pomarańczowy jako symbol tego, że jest lekarką, po te wywody, dlaczego nietoperzom ciężej idzie nauka latania.
Innymi słowy: choć normalnie kusiłoby mnie, żeby obniżyć o dwa stopnie od końcowej ocenie, to jednak stwierdzam, że jestem trochę tym winem pijany i daję ci 9/10.
"Kucoperz" brzmi jakoś dziwnie i bardziej kojarzy mi się z perzem niż nietoperzami, heh...
OdpowiedzUsuńNie przeczytałem wszystkiego (masa zajęć), ale z pewnością nadrobię to jeszcze dzisiaj (chyba pierwszy nietoperzowy OC tutaj, trzeba przeczytać :D). W tej chwili mogę jednak wyrazić podziw za rysunki, a więc: WOW!
Dziękuję ;___; <3
UsuńKurde, ja ci dam "Przepraszam za jakość" ja w gimpie nie potrafię tak narysować.
OdpowiedzUsuń11/10 a ja idę płakać w kącie, bo tak nie potrafię D:
*Idzie do kąta z upieczonym własnoręcznie sernikiem i tula pocieszająco*
UsuńKażdy może się nauczyć :3
Śliczna OC-ka! Ale chyba jednak zbyt idealna na taką ocene.
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńWieeem, jako autorce często ciężko mi oddzielić sferę uczuciową ("ale to moje dzieciątko, ja jej wymyśliłam kolorki i wszystko i narysowałam jej uszka i kopytka i nosek... D:") od sfery racjonalnej ("ludzie, przecież nie może pracować 38/7 i jeszcze latać regularnie dokarmiać smoki świeżymi łososiami, żeby ich dzieci nie cierpiały z powodu niedoboru kwasów omega-3, przecież to nierealne!"), dlatego jest nieco... zbyt słodko n___n" Ale wiem, nad czym pracować. Na razie zbieram propozycje "odidealizowania" postaci.
Nooo kurtka, to się nazywa dobre OC.. Ciężko mi cokolwiek o niej powiedzieć... Jest po prostu świetna! Myślę, że to ona będzie kucykiem lutego.
OdpowiedzUsuńDaję 100%
No nie wiem, ma naprawdę mocnych konkurentów :)
UsuńDziękuję <3
Muh... Czekam teraz tylko na moment, aż dane nam będzie zawalczyć o jej pozycję na top OCków. Zdecydowanie udana i pomysłowa postać. Jednak przydałoby się jej kilka cech negatywnych, bo wychodzi na ideał. A takiego to jeszcze nie spotkałem.
OdpowiedzUsuńJak masz jakieś propozycje, to chętnie przeczytam :3 Też miałam mieszane uczucia i zastanawiałam się, czy nie jest za słodko, dlatego cieszę się, że ktoś może ją ocenić trzeźwym okiem :3
UsuńYay! I jest Milky Mane!
OdpowiedzUsuńJakoś tak spodziewałem się wysokiej oceny :D
Milky Mame kojarzy mi się z Milky Way :3 Śliczne rysunki :D Jak dla mnie 10/10 :D
OdpowiedzUsuń*Mane (Znowu błąd :< Telefon jak zwykle zawodzi :C )
UsuńMi jej charakter nie za bardzo się podoba. Jest zbyt idealna, by mogła być prawdziwa. I jeszcze jej historia z Petal Dance: można powiedzieć, że OC jest swego rodzaju wybrańcem. Niby starsza klacz nie uczy żadnych kuco-nietoperzy, a dla Milky zrobiła wyjątek. Wiem, że to przez jej znaczek, ale tak po prostu bez zastanowienia ja ,,przygarnęła'' i zaczeła uczyć? To nierealne. Zapewne zacznie się dla mnie fala hate'u, ale tylko wyrażam własne zdanie. Jak dla mnie OC jest na 7/10. Historia bardzo mnie zainteresowała mimo, ze jest nieco surrealistyczna. Tak ogólnie miło się czytało, ale ja zrobiłabym to nieco inaczej.
OdpowiedzUsuń*wylewa falę hejtu*
UsuńBardzo chętnie się dowiem, jak poprowadziłabyś tę historię, albo co byś zmieniła, lub jakie wady dodała, naprawdę :) Milky to taki typ kucoperza, którego najchętniej bym tylko tuliła i pieściła (przykro mi, przywara zakompleksionych autorów D:), i dlatego naprawdę przyda mi się konstruktywna krytyka! Dziękuję Ci ślicznie, że nie bałaś się zabrać głosu <3
Usuń"Niby starsza klacz nie uczy żadnych kuco-nietoperzy, a dla Milky zrobiła wyjątek. Wiem, że to przez jej znaczek, ale tak po prostu bez zastanowienia ja ,,przygarnęła'' i zaczeła uczyć? To nierealne."
Tu się z Tobą w pełni zgodzę, to jest nieco... nierealne, naciągane, zwłaszcza w kontekście tej historii, która jest okrojona. Generalnie chciałabym napisać kiedyś fanfika (...jak się nauczę porządnie pisać, oczywiście...), który nieco poszerzy uniwersum w oparciu o mój headcanon (nieco bardzo pokręcony). Mogę, póki co, napisać, że Petal przejęła się znaczkiem Milky głównie z tego powodu, że sama na zadzie nosi taki sam kwiatek, tyle że przekwitnięty. Jej mistrz, u którego pobierała nauki, miał z kolei na boku gałązkę drzewa z różowymi pąkami i przyjął małą Petal Dance dlatego, że na jej zadku był ta sama roślina, ale w końcowej fazie życia.
W jakiś sposób zielarka uwierzyła, że biorąc pod opiekę małą, z którą poprzez znaczek łączy ją jakieś podobieństwo, stanie się coś super magic niezwykłego, mistyczne przepowiednie, te same zadki, zielarstwo is magic i takie tam. Cóż, myślę że oprócz tego, że w jej życiu pojawiła się mała, niezdarna sierotka, której początkowo nie można było spuszczać z oka, nic się wielkiego nie zmieniło.
Generalnie Petal nie miała ochoty by w ogóle brać kogokolwiek na przyuczenie. Zrobiła to jednak, ponieważ miała dość gadania, że jest już wiekowa, powinna odpocząć, poszukać kogoś, kto w razie "w" ją zastąpi. Żeby wreszcie zamknąć innym paszcze urządziła wielkie "poszukiwania". Tak naprawdę spławiała każdego interesanta pod byle pozorem (jednocześnie mając wyśmienitą wymówkę, że nie znalazł się nikt, komu mogłaby powierzyć zdrowie i życie członków osady). I farsa trwała, dopóki nie pojawiła się Milky.
I to jest dobry pomysł!
UsuńDzięki XD
UsuńSzkoda, że nie wysłałam od razu w mailu, ale stwierdziłam, że to bardziej pasowałoby do historii Petal Dance XD
Wymiarowanie i kreskowanie rysunków technicznych - no problem, zrobienie wykresu - no problem, zrobienie rysunku technicznego jak z drogiego programu do projektowania (i do tego w popularnym formacie .jpg, dla bardziej wymagających .png lub .bmp) - no problem, tworzenie schematów belek obciążonych statycznie - no problem. Na opór można próbować pracy na warstwach i modelowania 3D, ale to już dla bardziej zaawansowanych i wytrwałych.
OdpowiedzUsuńPaint ma bardzo duże zastosowanie, nie tylko w dziedzinach technicznych, naprawdę nie wstydźmy się z niego korzystać. Zapraszam i polecam Pio... (sorki nie ta kwestia). :)
OCka całkiem fajna i ciekawie skonstruowana, do tego nie wygląda na zrobioną w Paincie. :D
Nie umiem właściwie wszystkich wymienionych przez Ciebie rzeczy D: Teach me, my master!
UsuńMilky Mane! wreszcie widze to OC na fge! Lunar jak zawsze ładnie zrobione...aż sie dziwie że to jest w paincie...to co dopiero jakby było w photoshopie albo w PTS...byłoby pewnie najlepsze :D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiem do kogo sie zgłosić jak coś mi sie stanie :D
UsuńMerełku drogi, dziękuję Ci ślicznie <3 Nie masz pojęcia, jak bardzo poprawiłeś mi humor *dzisiejszy dzień spędziłam dzisiaj głównie na smutaniu do ściany, bywa*. Jednocześnie muszę Ci powiedzieć, że Twoje uwagi okazały się bardzo trafne :3 Nie ustosunkuję się do nich dzisiaj, bo chcę odpisać z głową i z sensem, a teraz nie jestem w stanie (a myślę, że powyższa ocena nie zasługuje na to, by odpowiedzieć na nią byle jak).
OdpowiedzUsuńJeszcze raz bardzo dziękuję Tobie jak i wszystkim, którzy poświęcili swój czas, przeczytali historię OCki i jeszcze zostawili komentarz <3 Jesteście super!
Cieszę się, że mogłem nanieść uśmiech na twą twarz. :) You know who's awesome? You're awesome.
UsuńNie zawiodłam się na komentarzach Mere'go. I dostałam nauczkę: NIGDY nie czytać jego komentarzy, w trakcie siedzenia na zajęciach z programowania. Ten wzrok pani psorki, jak zaczęłam chichotać w trakcie jej wypowiedzi na temat wskaźników i listów sortowanych... xD
OdpowiedzUsuń*dołącza do emoartystów wiszących w kącie* nie zliczę, ile razy próbowałam rysować w Paincie i zawsze wychodził jakiś przerażający bohomaz ;_________;. Wstydź się, masz kolejną artystyczną duszę na ramieniu :<.
Co do ocka... Przyznam szczerze, jestem Ci po stokroć wdzięczna za uratowanie mojej psychiki, bo miałam już ździebko dosyć tych wszelakich postaci z oczywistym TRAGIC PAST, będące sierotami, blank flankami czy innymi ofiarami losu. Zadziwia mnie, że mało komu chce się robić ocki z normalną przeszłością. Zbyt nudne? No właśnie nie. Wiarygodne i prawdopodobne? Hell yeaaah, przecież ile może chodzić sierot z pustymi zadami po Equestrii?
Jednak nie w sposób nie zgodzić się z opinią, że jest zbyt idealna. Choć nie można negować istnienia takich postaci (w końcu i w prawdziwym życiu mamy osoby będące takie miłe i pomagające innym), to rozumiem, w czym ból - takie dobre postacie nie wydają nam się prawdziwe. Gdyby np. dłubała w nosie, już byłaby nam bliższa.
Ale znam Twój problem - jako artyści kochamy swoje "dzieci" i chcemy, żeby inni je kochali. Ale mimo wszystko, warto spróbować wymyślić chociaż jedną wielką, albo parę mniejszych wad. Ja, gdy tworzę postacie, staram się stworzyć "harmonię" (huehue), tzn. na każdą zaletę jedna wada. Ewentualnie może być o dwie, trzy zalety/wady więcej, why not? I jak się pilnuje tej zasady, to w efekcie wyjdzie nam bardziej wiarygodna postać.
Jak dla mnie 8/10. W moim rankingu bardzo wysoka nota. 9/10 byłoby, gdybyś popracowała właśnie nad jakąś mhroczniejszą stroną Milky Mane (znaczy się nie od razu OF COURSE idziemy zdobyć świat). A 10/10... cóż, sama nie wiem, jaka postać musiałaby być, aby uzyskać taką notę xD.
BTW, czy tylko ja przeczytałam odruchowo Milky Way? Będę nazywała tego ocka Milky Way :'D
Czytanie FGE na zajęciach z programowania? O, nie, przyczyniam się do spadku koncentracji informatyków. Wstydź się. :v Ale i tak dostaniesz huga za to, że mnie tak komplementujesz. :P
UsuńW zasadzie to było powtarzanie tego, co wiedziałam, więc aż takie fascynujące nie było (zresztą, mieliśmy zajęcia z Ady, jak Ada może być fascynująca, paskuda, fuj, niech gnije, C++ i Java rządzą)
Usuń*internetowy hug <3 *cóż mogę poradzić, masz talent do komentarzy xD
Ady nie znam, ale skoro uważasz, że C++ jest od niej lepszy, to pewnie musi być koszmarna. :D
Usuń