Legendarna Przygoda XXVII - MEC
Epicka burza zbliża się do granic Equestrii...
Legendy ożywają...
Wszystko w Waszych kopytach!
Dokonaliście wyboru...
- Gdzie z tym koniem do autobusu! - ryknął kierowca. Kolejny raz, odmówiono samej Pani Dnia usług transportowych miejskiej komunikacji.
- Oj, kiedyś ci ten Solaris spłonie... - mruknęła Celestia. - Luna, dzwoń po Kredke. Niech ruszy zad i nas zabierze na ten konwent.
- Memory fajf - Pani Nocy z trudem wstukiwała kopytkiem kolejne przyciski na telefonie. - Luna - Trzasnęła telefonem. - I wszystko jasne.
***
Jakim sposobem do jednego samochodu weszło całe Mane6, Celestia, Luna, Chrysalis, Cadance i Maud tego do dziś nie wiadomo. Szczęście w nieszczęściu, Celestia wystawiając mordkę przez okno wyłapała na pyszczek znak "Teren Prywatny PKP". Nieprzytomną alicorn upchnięto do bagażnika. Niestety obudziła się przed końcem jazdy. Czyli po jakiejś minucie. Twarda słowiańska alicornica a nie jakaś miękka ninja, prawda?
- No i już na miejscu. Daleko to nie było - zaczęła Twilight. - Naprawdę musiałyśmy czekać wszystkie na Kredke?
- Niech się na coś przyda. Siedzi tylko na tym blogu, narzeka na wszystko i jeszcze ubzdurał sobie jakieś tulaśne herbatki - obruszyła się Celestia. - Załoga! Wysiadamy! Ej! Tu jest jakiś tort! Darmowe żarełko!
Odciągnięcie od toru wymagało użycia siły pozostałych alicornów i około czterdziestu litrów herbatki. O tuleniu nie wspominając. Twilight nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie.
- Moje ciachooooooo! - wyła Celestia. - Dlaczego?! Co takiego wam uczyniłam! Ratunku! Gwałcą moją prywatność! I tylko tyle! Zabieraj te kopyta! No nie po oczach, paskudo!
Jak tylko Kredke zabrał tort, który wziął Wonsz by go ukryć przed Celestią i Mere Jumpem, Pani Dnia momentalnie odzyskała spokój.
- Noo, i gdzie te kolejki? Gdzie te tłumy? - dopytywała się głodna Chrysalis. Faktycznie pod szkołą było nieco pustawo.
- Tym razem wpuszczają wcześniej. Żeby nikt nie stał w słońcu. Przypalone zadki to legenda poprzedniego meeta.
***
Formalności z wejściem trwały krótko i po chwili nasza dzielna gromadka rozpoczęła wędrówkę po czeluściach szkoły. Zaraz jednak wszyscy zebrali się w głównej sali. Celestia jak zwykle rozwaliła się na trzech krzesłach - jeden na przód jeden na środek i jeden na zadek.
Meeta rozpoczął Spidi wtaczając się na środek sali w swoim małym tygrysie, wymachując dużym flakiem (kaszanki) i zachęcając do oblężenia... err zajęcia miejsc. Po chwili pojawili się specjalni goście tego wydarzenia. Niesamowity panel. Było wszystko: śmiech, łzy, śmiech przez łzy, wybuchy (śmiechu), klacze. Laserów zabrakło... Wiecie szczyt NATO i te sprawy, a Obama ponoć lubi biegać za czerwoną kropką.
- To... mój głos... ale jak... - Luna wsłuchała się w głos Pani Brygidy Turowskiej. - Ja naprawdę brzmię tak...
- ...wspaniale? Oczywiście że tak. Wsłuchaj się w ten głos, siostro. Czujesz tą moc? Niezmierzoną potęgę nocy i czyste, szczere serce. Majestat Pani Nocy w całej swojej okazałości - powiedziała Celestia. Zbliżyła głowę do głowy Luny. - Nie daruję ci tego ciasta - syknęła do ucha lodowatym głosem.
Napięcie rozładowała jak zawsze Pinkie Pie.
- A więc ja naprawdę tak mówię? Wydawało mi się że wcale tak szybko nie nawijam, i że normalnie można mnie zrozumieć a teraz sama siebie nie mogę zrozumieć i same nie wiem co się dzieje, bo jeśli to mój głos to jestem tam ja, ale to nie mogę być ja, bo ja to ja i jestem tutaj, ale mój głos jest tam, choć ja jestem tutaj i sama już nie wiem co mogę powiedzieć, bo wyszło straszenie długie zdanie takie jak miał Tościk w Smoczych Łzach i pewnie nikt już nie pamięta co mówiłam na początku, a mówiła że skoro mój głos jest tam to ja też tam być powinnam, ale jestem tutaj więc to nie mój głos ale to jednak mój bo brzmi identycznie i samajużniewiemcomamzrobić, ratunku ściany się zbliżają! Pędzę szukać biblioteki by zrobić dla Pani Julii Kołakowskiej wielką imprezę! Narodowa będzie w sam raz!
Niestety panel musiał się skończyć, jednak uśmiechy na twarzach wychodzących mówiły same za siebie. Dwie osoby uczyniły ten dzień niesamowitym dla całej gromady kucy. Szczególnie dla jednego człowieka, któremu Pani Julia obiecała imprezę...
***
Celestia uchyliła drzwi i oniemiała.... na środku sali Pani Julia wraz z gromadką kucy śpiewała doskonale znaną piosenkę
Ja jestem Pinkie Pie (No cześć!)
W mym sercu ciągle maj (Jak się masz?)
I chcę powiedzieć wam, że zawsze uśmiech dla was mam!
Gdy chandra dręczy cię (Co tam?)
Lub smutno mija dzień (Siemka!)
To liczcie na mnie w każdy czas, że rozweselę was
Mimowolnie, uśmiech zagościł na mordce Pani Dnia. Przepełniony radością głos nie pozwalał się smucić.
Proszę was kucyki teraz uśmiech
Słońca promyki w serca wpuśćcie
Uśmiech przyjaciela rozaniela
I rozjaśnia każdy dzień!
Wszystko co złe odeszło w niepamięć. Dwie osoby - dwa głosy, tak dobrze znane uczyniły ten dzień piękniejszym sporej grupie kucyków.
***
- Czuję tort... - ciągle głodna Chrysalis wciągnęła nosem powietrze. I poszewkę od podłużnej poduszki z gołą Celestią. - Musi tu gdzieś być! TAM!
Zgarniając ze sobą resztę kucy wpadła do sali, gdzie właśnie zaczynała się prelekcja na pięciolecie FgE.
- Witamy na prelekcji z okazji pięciolecia FgE.
- Gdzie jest ten...
- BEZ SPOILERA! - ryknął Wonsz.
- To mój tekst - obruszyła się Rarity. - Ale na twoim miejscu bym lepiej zaczęła szukać sobie kryjówki. Nikt nigdy nie krzyknął jeszcze na Celestię - Rarity wskazała kopytkiem na Panią Dnia. i zamarła zdziwiona. Celestia zwinięta w kłębek trzęsła się cała w kącie sali.
- I patrz co narobiłeś. Celestia zamknęła się w sobie i została małżem. Patrz co narobiłeś - warknęła Luna.
- To nie ja - odpowiedział Wonsz.
- A kto darł mordkę? - Luna nie odpuszczała.
- Rozrabiaka.
- Ile razy mam powtarzać - jeden może tylko drzeć się na Celestię i nikt inny. Kredke, jakim prawem dajesz się komuś drzeć innemu? Celestia popsuta, popatrz co narobiłeś.
- Zaraz to naprawię.
- Nic nie naprawisz!
- To weźmiemy Celestię z mojego fanfika - zaczął Kredke
- Takiej Celestii już nie dostanę! - krzyknęła Luna i dołączyła do trzęsącej się Pani Dnia.
Tymczasem trwała prelekcja o blogu o kolorowych pastelowych taboretach. Po pięciu latach istnienia bloga wreszcie przyszedł czas na podsumowanie działalności i...
- Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! - rozległo się jak tylko Mere zdmuchnął świeczkę w kształcie 5 z tortu. Celestia poderwała się. Wcisnęła buta Wonsza w mordkę Merego i pogalopowała wcinać tort.
- Wiedziałam! Mój ci on! - krzyczała uradowana. Oczywiście jako Pani Dnia i Księżniczka Equestrii podzieliła się z pozostałymi uczestnikami.
I tak minęła ta wiekopomna chwila. Co się dalej stanie z FgE? Czas pokaże...
***
- Kredke, po co ci ta pluszowa Octavia jak mogę zaprosić prawdziwą? - zapytała Celestia. - Co wy z tymi pluszakami? Po ci ten testral? Mere! Jak chcesz przytulić się do Flutterbat to wystarczy że ją poprosisz! Skaranie moje z tymi kucami! Kaj leziesz?
- Niedługo zacznie się szczyt fanfikowy - odpowiedział Kredke.
- Nuudaaaa - ziewnęła Celestia. - Idź tam sobie i baw się dobrze.
- A co będzie robić Wasza Wysokość? - zapytał Kredke.
- Widziałam gdzieś tutaj człowieka z żółwiem w hełmie i drugiego z bass armatą. Idę ich przytulić! Spotkamy się później.
Szczyt... jak to szczyt. Zaczął się niewinnie, a okazało się iż cztery godziny to za mało. Fanfiki są niemal niewyczerpalnym tematem do dyskusji. Szczególnie z tak zacną ekipą. Oj działo się. Będzie co wspominać:
***
I nastała noc i dzień drugi...
***
- Te Kredke, żyjesz?
- Żyje, ale żyłbym szczęśliwszy gdybym nie padł ofiarą tulaśnego terroru, stado pastelowych kucy nie wyżłopało mi całej herbaty w domu, zagłaskało kota niemal na śmierć, otworzyło portalu do Equestrii dla dostawcy sianoburgerów i gdyby Chrysalis nie podszyła się pod Andrzeja Dudę gdy bagiety przyjechały bo Fluttershy za głośno bipczała. A na koniec spośród całego mieszkania grzmotnęłyście na wyrko na którym akurat próbowałem spać. Nawet nie wiecie ile wy wszystkie ważycie. Aha... Maud zeżarła mi mydło - wymamrotał nieco przygnieciony Kredke.
- Biedactwo. Rusz zad i wracamy na MECa! - Celestia wyraźnie zmartwiła się stanem Kredke.
Droga na konwent nie zajęła jakoś długo. tym razem Celestia pilnowała mordki by nie grzmotnąć w żaden ze znaków. Zresztą Kredke nie przebijał się na partyzanta przez teren PKP tym razem.
- Na co czekamy?
- Teraz to już panel z Panem Klimkiem i aukcja charytatywna zostały - Luna zajrzała na szybko w program.
Tymczasem nieopodal, Rarity spotkała... samą siebie.
- Ojej, skarbie, to prawdziwe włosy? Powinnaś używać kryształowego szampony do grzywy i osobnego do ogona - biała jednorożec była w swoim żywiole. - Zaraz... gdzie się podział twój ogon? To nieprzyzwoite by poważna klacz chodziła bez ogona tak przy innych kucykach! Oh! Zaraaaz.. ten róg jest sztuczny! Wiedziałam! To nie mogłam być ja. W końcu stoję tutaj, a nie tam. Co to za przebieranki?! Dlaczego się na mnie tak dziwnie patrzysz? Zostaw mnie! Puszczaj!
- RARITY! Ojejejejej! Jaka mięciutka! - białą jednorożec zniknęła w ramionach Dixie. - Będziesz moja! Mogę ją wziąć? Mogę?! Mogemogemogemoge?
- Bierz ją... - odpowiedziała Celestia. - Nie drapie, nie gryzie, korzysta z kuwety. I szyje całkiem ładne kiecki.
- Jak mogłaś oddać Rarity?! - krzyknęła Applejack
- Spokojnie, to tylko Andrzej - odpowiedziała Chrysalis. - Jest podmieńcem. Nic mu się nie stanie. Lubi przytulanie.
Nawet nikt nie zauważył jak na salę wpadł Pan Klimek.
- Moje kryształowe nałożnice! - ryknął głosem Sombry.
- Łojejejejeejejejeejejejejeej - zabipczałą Fluttershy i poleciała przytulić króla. Tuż za nią pobiegła Celestia i Chrysalis. I Maud. Król Sombra zniknął przygnieciony stertą.. zadków. I dwutonowym bazaltem.
- Będziesz mnie kochał! - szepnęła Fluttershy.
Pamiętajcie drogie kucyki - jedyny słuszny shipping to Fluttershy x Sombra. Mere zostaw tego pluszaka!
W magiczny sposób warsztaty dubbingowe zamieniły się w "zadaj pytanie Sombrze". Niesamowite prawda? Zmęczenie epicką imprezą dawało się już we znaki, jednak całość wyszła nadzwyczaj dobrze.
***
- Księżniczko złociutka pożycz piątaka - zaczął Kredke.
- Ta! A potem wydasz na jakieś kucykowe graty! - obruszyła się Celestia. - Do roboty się weź, leniu patentowany! STO! - ryknęła na koniec, podbijając cenę komiksu. Ktoś krzyknął pięć złotych więcej.
- Sto dziesięć! I płaci Kredke! - grzmotnęła Celestia i z bananem na mordce uciekła z sali. I tak oto Kredke wylicytował komiks. Niesamowite, prawda?
***
Droga księżniczko Celestio
Nawet jeżeli większość redakcji w magiczny sposób zniknie po konwencie zawsze znajdzie się Mere z którym można będzie porozmawiać zanim wróci się do domu.
P.S. Nie żryj tyle ciastek! Ledwo mi twój zad do bagażnika wchodzi! A mam kombi przecież!
Twój wierny poddany - Kredke
Odcinek dedykowany dla MEC. Wielkie brawa dla organizatorów i wszystkich, którzy się tam pojawili. Specjalne pozdrowienia dla: obecnej tam redakcji FgE, Łódzkiego Stada (dziękuję za świetny prezent!), Dixie, Cahan i Psorasa:)
Komentarz.
OdpowiedzUsuńOdpowiedź na komentarz.
UsuńRiposta na odpowiedź na komentarz, która trafi do komentarza tygodnia
UsuńDodatek do riposty na odpowiedź do komentarza, która trafi do komentarza tygodnia.
UsuńDodatek do dodatku do riposty na odpowiedź do komentarza, która trafi do komentarza tygodnia.
UsuńKomentarz tygodnia.
UsuńRiposta na dodatek do dodatku do riposty na odpowiedź do komentarza, która trafi do komentarza tygodnia.
UsuńA potem Nasi kochani redaktorzy zrobią Was w bambuko i to wcale nie będzie komentarz tygodnia.
UsuńIlluminati Confirmed.
Riposta na obrazenie prawdopodobieństwa komentarza tygodnia i riposty na dodatek do dodatku do riposty na odpowiedź do komentarza, która trafi do komentarza tygodnia,dodatku II, oraz Dodatku I, nie wyłączając przy tym Riposty na komentarz, oraz odpowiedzi na komentarz, który ma prawdopodobieństwo zostać komentarzem tygodnia.
UsuńDodatkowy dopisek do odpowiedzi na komentarz, mający na celu załapanie się do komentarza tygodnia, jednak wycięty przez autora Niedzielnych.
UsuńWidzisz i nie grzmisz...
UsuńTak w sumie to każdy spodziewa się że redaktor który będzie pisał najbliższe niedzielne zrobi na przekór wszystkim powyżej i w komentarzu tygodnia da coś innego, ja jednak sobie myślę, że on wstawi właśnie te komentarze, by wszystkich zdziwić.
UsuńAle to nikomu o tym nie mówcie, ciiiii...
Gadalas (Gadales) Z rozem/Kredke/Wonszem, przyznaj się.
UsuńChciałbym, ale z pewnych powodów nie mogłem być na meecie by spotkać się z wami wszystkimi. Ale szło się domyślić ^^
UsuńJesteś geniuszem, bo ująłeś wszystko, co najlepsze.
OdpowiedzUsuńDalej rozwalają mnie nałożnice.
Doszedł nam jeden ship.
Przynajmniej wiem, jak to się stało, że kupiłeś komiks za 110 zyla. Uznajmy to za transakcje roku.
"Jakim sposobem do jednego samochodu weszło całe Mane6, Celestia, Luna, Chrysalis, Cadance i Maud tego do dziś nie wiadomo."
OdpowiedzUsuńNie takie rzeczy się upychało do fiata 126p, nie takie.
a potem się tak kończy:
UsuńLINK
To nie samochód, to TARDIS!!!
UsuńIt's bigger inside!
Mój komentarz nie będzie dotyczył posta lol: chciałam tylko pogratulować nowego tła, tamte już kilka miesięcy temu mi się znudziło :D
OdpowiedzUsuńNam też :)
UsuńTeż kiedyś chciałem zapisać fika, gdzie Celestia (human) byłaby gościem specjalnym na konwencie.
OdpowiedzUsuńI czemu nie napisałeś ? Było by teraz co czytać ;-;
UsuńTeż tam byłam, ale chyba nikt mnie nie zauważył. Takie życie.
OdpowiedzUsuń