Naprawde. Jak robie sobie przerwe bo mi się kompletnie nie chce ostatnio czytać to same FanFiction lecą. Za to jak przerwe skończe to nic nie wyślecie?
Nie kapuje? Aaaaa... To jest zrobione z tego odcinka oraz z filmu (takie przynajmniej posiadam skojarzenie ja mam): ,,127 Godzin" Autorstwa Danny'ego Boyle który jest ekranizacją powieści Arona Ralstona. Wystarczająco zacnie?
Wydaję mi się, że FF powinien mieć oznaczenie [Grindmark] zamiast [Violence]. Niestety moje obawy co do zakończenia okazały się uzasadnione, fanfik zakończył się podobnie jak znany film o tytule "You have to wait 90 minutes before he cuts his arm" czy jakoś tak. Ogólnie, ff nie podobał mi się.
Jak dobrze, że wszystko się w miarę zacnie skończyło. Tylko Rainbow już nie polata... Korek ma rację, to powinien być raczej [GRIMDARK]. A teraz moje pytanko- czy ponyhoof na facebook'u jest darmowy czy płatny?
Twi jej walnie skrzydło, i będzie okejka. To nie jest grimdark. Za mało obrzydliwe i zbyt mało... złe. Nikt jej w końcu nie skrzywdził, nie było w nim żadnego zła. Dni Fluttershy a RD odgryza se skrzydło :D
Ciarki mnie pierwszy raz przeszły przy odgryzaniu skrzydła, wreszcie poczułam 0,000000000000000000000000001 procent dawki obrzydzenia, które nie zadziałało przy Rainbow Factory czy Cupcakes. Ale to 0,000000000000000000000000001 procent, to stanowczo za mało ;D Spodobało mi się, bo nie jest znowu taaaaaakie długie, jak np. Smocze Łzy, których czytać nie mam zamiaru, bo za długie ;D
W sumie nie chciało mi się czytać, leń. Ale jakoś dziwnie kojarzy mi się z pewnym filmem i odnoszę wrażenie że jest to prawie to samo, jednak wciśnięte do Equestrii.
A jeśli to jest [GRIMDARK] to dla czegoś w stylu cupcakes, miasto duchów, czy silent ponyville powinna zostać stworzona kategoria [CREEPONY] (pochodne od Creepasta)
Eh... Czytać czy nie czytać? Oto jest pytanie Czy mam znowu nakarmić tego demona który we mnie drzemie? Czy znowu mam czerpać satysfakcje z bólu i cierpień niewinnych kucyków? Czy musi to być Rainbow Dash?
Nah... spodziewałem się czegoś więcej, chociaż moment kiedy Rainbow delektowała się swoim mięsem był dobry ale nie w moim stylu, no i szkoda Rainbow że takie coś musiało sie w tym ff jej przydarzyć
Może i nie studiuję medycyny, ale wychowałem się na książkach do zoologii i anatomii. Uważam że nikt, kto nie jest drapieżnikiem z ostrymi zębami nie dałby rady sam sobie odgryźć kończyny (w sumie można to tak rozpatrywać) na tyle szybko aby z powodu bólu nie stracić przytomności. Tym bardziej nie wyobrażam sobie odgryzienia miejsca tak mocno przyczepionego do ciała za pomocą silnych ścięgien i wyćwiczonych ale i unerwionych mięśni (w końcu skrzydło musi unieść połowę masy Rainbow). U ptaków mięśnie odpowiedzilne za lot zajmują dużą część klatki piersiowej (zobaczcie sobie piersi z kurczaka na przykład). I rzeczywiście jak ktoś już wspomniał Rainbow jakby się zorientowała że po nią nie przyjdą to najpierw zaczęła by napieprzać kopytami w ten kamień aż by je zdarła prawie do kości (chyba że ma podkowy, ale nie wiem czy pegazy je noszą, bo w sumie więcej latają niż chodzą a to by był niepotrzebny stalowy balast) a dopiero potem rozmyślała nad takim rozwiązaniem. Jeszcze śmię twierdzić, że żadna istota, która nie została przystosowana do warunków suchych nie przeżyłaby czterech dni bez wody w palącym słońcu oraz, że roślinożerny kucyk raczej nie zjadłby żadnego mięsa nawet jak byłby w sytuacji Rainbow (nieprzystosowany układ pokarmowy). Z drugiej strony pomysł napisania takiego opowiadania bardzo interesujący. Niech autor się nie zraża moim zdaniem, tylko niech zabiera się za kolejne opowiadanie. Ja bym nie umiał tak opisać uczuć i emocji :) Pozdrawiam.
Zgadzam się z przedmówcą. Bez wody da się wytrzymać w suchym klimacie max 3 dni. Ale trzeba też dodać, że Rainbow jest jedną z najbardziej upartych i wytrzymałych kucyków w Equestrii. A co do kopyt, podtrzymuję, waliłaby aż zdarłaby je do kości. Dla niej skrzydła były sensem jej życia. Wszystkie jej marzenia i cele były z nimi związane. A co do drapieżników. Szakale potrafią odgryźć sobie łapę gdy wpadną w sidła.
a bardziej w temacie to w sprawie realizmu: -kuce (czyli jakby nie patrzeć małe konie) odwadniają się dość szybko -to, że konie nie są przystosowane do jedzenia mięsa nie znaczy, że nie będą go jadły gdy je do tego przyzwyczaisz (ma to ciekawy wpływ na ich kondycję i zachowanie), było to sprawdzane kilkukrotnie, niestety takie konie stawały się niebezpieczne, dochodziło nawet do ataków na opiekunów (no w końcu też mięso) /chyba nie ma dziedziny, w której ludzie nie przetestowaliby najdziwniejszych rozwiązań, jeśli może to przynieść jakąś korzyść, w tym wypadku poprawa wyników fizycznych rzeczonych koni/
Zgadza się, ale nie zapominajmy, że to fikcyjny świat i doszukiwanie sie w nim realności nie ma sensu. Opowiadanie jest wizją autora i to bardzo ciekawą aczkolwiek nie czułam zniesmaczenia, bardziej zryło mi psychę "Rainbow Factory".
@Zena92 Obejrzyj sobie jeszcze raz pewien odcinek, zapomniałem jak się nazywa, ale pamiętam do niego dubbingowe nawiązanie "konkurs żelaznego kucyka" i również taki tytuł: "jesienna przyjaźń", a zobaczysz, że Rainbow ma podkowy.
Ja rozumię, że można się znęcać nad kucykami np. w grze Fighting Is Magic, ale znęcanie się w taki sposób jaki tutaj jest przedstawiony tzn. nad kucykiem, który się sam okalecza i nad człowiekiem który to czyta? TO JEST CHO-RE!!! TO RY-JE MÓ-ZG!!! W połowie tego FF'a zachciało mi się żygać. Jeśli o to chodziło autorowi czyli wywołanie u czytelnika sęsacji żołądkowych, to dopiął swego. Ja Król Juljan niniejszym oświadczam iż fanfic "Wing of Despair" jest DO DUPY!!!
Całkiem to jest możliwe. Ale RD była już na tyle osłabiona, że wolałaby zginąć. No bo przecież na co byłby jej znaczek na boku. A poza tym chciało mi się żygać przez to jak wyobraziłem sobie to, już pewnie rozkładające się skrzydło.
Hmm, ciekawe, tutaj Juljan nie wytrzymywał w połowie fica, a ja sobie spokojnie zjadłem kolację, czytając wiadome scenki. Widać bardzo mnie to poruszyło. W kwestii słabości nie-słabości to się wypowiadać nie będę, aczkolwiek kolega wyżej słusznie zauważył jedną rzecz - czy naprawdę Dash byłaby w stanie poświęcić skrzydło, wiedząc, że już nigdy nie będzie mogła latać? A przynajmniej nie tak, jak dawniej... Kwestia wielce dyskusyjna. Mi się zdaje, że jednak ostatecznie chęć życia i bycia z przyjaciółkami przeważyłaby, ale... nie mogę być pewien w stu procentach...
Tekst miał kilka dupelków, które w sumie powinny być poprawione, jeśli chodzi o interpunkcję. Jeszcze brak przecinków przed słówkiem "który" mogę przeboleć, ale przez "że" - już nie :P To podstawa, jakby nie patrzeć ;]
A co do treści... Ani ziębi, ani grzeje. Ot, solidny tekst, ale bez jakiegoś błysku. Taki, że można go przeczytać bez bicia głową w mur, ale też chyba nie taki, który bym gorąco polecał.
Aż obejrzałem ten odcinek raz jeszcze. Przyjrzałem się dokładnie tej sytuacji - Rainbow po opanowaniu emocji mogła spokojnie sama wydostać fragment skrzydła spod głazu, ponieważ wystarczyło troszeczkę pokopać. Nie podważam jednak samego FF ;)
Moim zdaniem słabe połączenie filmu "127 godzin" z fabułą odcinka... Mnie osobiście Fic nie wzruszył, i co prawda widziałem lepsze, ale to też nie jest dno ;] Dam 5/10, ponieważ jest to nieco za krótkie, a film dawał sporo możliwości. No i zakończenie... nie przepadam za typowymi amerykańskimi zakończeniami, gdzie to główny bohater walczy do końca, nieraz ocalając świat od komet, choroby czy innego dziadostwa. Tutaj to nie występuje znowu w takiej dużej dawce, sprawiając, że jakoś to strawiłem. Mam nadzieję że wyraziłem się jasno bo mam zadziwiający talent do gmatwania rzeczy prostych. Pozdrawiam
Tak mnie jakoś naszło po długim czasie od przeczytania, by skomentować sobie to opowiadanie. Składnia, narracja i wykonanie poprawne. Oceniać będę tylko i wyłącznie treść. A raczej konkretny jej element. Nie czepiajmy się realizmu. Istotne jest tutaj meritum. To, co stało się z RD, a na końcu Grande Finale. Wszyscy, którzy przeczytali dobrze wiedzą.
Teraz taka małe porównania. Czytanie opowiadań "poruszających" to pewnego rodzaju rozbrojenie się. Ja zgadzam się odłożyć tarczę kąśliwej ironii i dystansu do otaczającego mnie świata, liczę więc, że autor po prostu dostarczy mi emocji. Nie wbije szpili, gdy nie mam na sobie zbroi. W niektórych przypadkach zbroi zdejmować nie należy. Bowiem autor by poruszyć wykorzystał ból, okrucieństwo i obrzydzenie. Owszem, poruszył. Nie chciałem być jednak poruszony w taki sposób. I nie chcę nadal. [CIĘŻKI SPOILER] Nie było problemem, gdy RD zrobiła co zrobiła z tym skrzydłem. Naturalistyczny opis ruszył mnie ledwie minimalnie. Ale picie własnej krwi? Kanibalizm? W świecie kucyków? Całe szczęście, że Bóg obdarzył mnie stalowym żołądkiem. [PO CIĘŻKIM SPOILERZE] Istnieje tyle sposobów, by wywołać emocje. Tyle różnych metod na poruszenie, bardziej taktownych. W ten sposób nie mogę pozytywnie skomentować tego opowiadania. Mogło być dobre, ale po lekturze czuję się zdradzony. By poruszyć rozbrojonego człowieka wykorzystano obrzydliwość.
Szkoda. Bo gdyby nie to, to byłoby dobrze. Mimo wszystko z chęcią przeczytałbym następne dzieło. Tym razem jednak przezornie podejdę do tego z dystansem.
wziołem się za czytanie starych ff. powiem że ten ff bardzo mi się spodobał. nie mam takich odczuć jak powyższy użytkownik. jakbyś ty od kilku dni nic nie pił. to piłbyś cokolwiek co jest płynem. wierz mi. pozatym ff świetny.
z początku myślałem że chodzi o odcinek z najlepszym zwierzakiem, ale jak doczytałem że o film nominowany do nagrody nobla to od razu przed oczami mi stanęło mi "127 GODZIN" biorę się za to, ciekawe czy miałem racje.
Nie będę czepiał się szczegółów technicznych i biologicznych. Fanfik był dobry. Zarówno pod względem stylistycznym jak i emocjonalnym. Zastanawia mnie tylko jedno: czemu im tak długo to zajęło? Bo tego zrozumieć nie mogę.
Naprawde. Jak robie sobie przerwe bo mi się kompletnie nie chce ostatnio czytać to same FanFiction lecą. Za to jak przerwe skończe to nic nie wyślecie?
OdpowiedzUsuńAle oni są niecni, co nie? ;]
UsuńMi się to zdjęcie bardziej kojarzy z pewnym odcinkiem, co nie Tank
OdpowiedzUsuńCzy ktoś go oświeci? Ja nie mam serca...
UsuńNie kapuje? Aaaaa... To jest zrobione z tego odcinka oraz z filmu (takie przynajmniej posiadam skojarzenie ja mam): ,,127 Godzin" Autorstwa Danny'ego Boyle który jest ekranizacją powieści Arona Ralstona. Wystarczająco zacnie?
UsuńMnie się ten obrazek z niczym nie kojarzy.
OdpowiedzUsuńFF jest okrutny i na szczęście to tylko FF, z naciskiem na to drugie F.
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że FF powinien mieć oznaczenie [Grindmark] zamiast [Violence].
OdpowiedzUsuńNiestety moje obawy co do zakończenia okazały się uzasadnione, fanfik zakończył się podobnie jak znany film o tytule "You have to wait 90 minutes before he cuts his arm" czy jakoś tak. Ogólnie, ff nie podobał mi się.
Aż mnie ciarki przeszły, gdy czytałem fragment o pozbywaniu się skrzydła. Naprawdę, świetny fic, wielki ukłon w stronę autora :-)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wszystko się w miarę zacnie skończyło. Tylko Rainbow już nie polata... Korek ma rację, to powinien być raczej [GRIMDARK].
OdpowiedzUsuńA teraz moje pytanko- czy ponyhoof na facebook'u jest darmowy czy płatny?
Nic nie wiadomo czy nie polata:) Żółw latał wiec pegaz bez skrzydła jednego też może:)
UsuńPonyhoof jest darmowy z tego co wiem
Kredke, może doczekamy się kontynuacji, gdzie RD dostanie mechaniczne skrzydło ;D
UsuńMechaniczne skrzydło? Litości!!!
UsuńTwi jej walnie skrzydło, i będzie okejka. To nie jest grimdark. Za mało obrzydliwe i zbyt mało... złe. Nikt jej w końcu nie skrzywdził, nie było w nim żadnego zła. Dni Fluttershy a RD odgryza se skrzydło :D
UsuńZa flaszkę by jej skonstruowali doskonałą protezę studenci Wydziału Inżynierii Biomedycznej Akademii Jednorożcowo-Pegazowej w Canterlot :)
UsuńCiarki mnie pierwszy raz przeszły przy odgryzaniu skrzydła, wreszcie poczułam 0,000000000000000000000000001 procent dawki obrzydzenia, które nie zadziałało przy Rainbow Factory czy Cupcakes. Ale to 0,000000000000000000000000001 procent, to stanowczo za mało ;D
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się, bo nie jest znowu taaaaaakie długie, jak np. Smocze Łzy, których czytać nie mam zamiaru, bo za długie ;D
Jest świetnie napisane, ale obrzydliwe. I smutne jak cholera.
OdpowiedzUsuńW sumie nie chciało mi się czytać, leń. Ale jakoś dziwnie kojarzy mi się z pewnym filmem i odnoszę wrażenie że jest to prawie to samo, jednak wciśnięte do Equestrii.
OdpowiedzUsuńJa sądzę, że Raibow szybciej by umarła niż pozbawiła się skrzydła... a tak kopałaby w kamień, aż by go rozwaliła.
OdpowiedzUsuńChoć prawda jest taka, że istota rozumna potrafi poświęcić, część siebie by ratować życie.
Prawda. Sam widziałem mewy bez nóg.
UsuńCo? Chyba nigdy was koń nie ugryzł. Boli jak cholera, blizna na całe życie i spokojnie po 14 - 15 takich ugryzeniach odgryzł by rękę.
UsuńA jeśli to jest [GRIMDARK] to dla czegoś w stylu cupcakes, miasto duchów, czy silent ponyville powinna zostać stworzona kategoria [CREEPONY] (pochodne od Creepasta)
OdpowiedzUsuńEh... Czytać czy nie czytać? Oto jest pytanie
OdpowiedzUsuńCzy mam znowu nakarmić tego demona który we mnie drzemie?
Czy znowu mam czerpać satysfakcje z bólu i cierpień niewinnych kucyków?
Czy musi to być Rainbow Dash?
Tak czytaj.
UsuńTak nakarm.
Tak miej satysfakcje.
No właśnie dlaczego?
Że tak powiem: Loffciam tego FanFiction. 9/10, dzięki niemu dalej będę czytał nowe FF.
OdpowiedzUsuńNah... spodziewałem się czegoś więcej, chociaż moment kiedy Rainbow delektowała się swoim mięsem był dobry ale nie w moim stylu, no i szkoda Rainbow że takie coś musiało sie w tym ff jej przydarzyć
OdpowiedzUsuńMoże i nie studiuję medycyny, ale wychowałem się na książkach do zoologii i anatomii. Uważam że nikt, kto nie jest drapieżnikiem z ostrymi zębami nie dałby rady sam sobie odgryźć kończyny (w sumie można to tak rozpatrywać) na tyle szybko aby z powodu bólu nie stracić przytomności. Tym bardziej nie wyobrażam sobie odgryzienia miejsca tak mocno przyczepionego do ciała za pomocą silnych ścięgien i wyćwiczonych ale i unerwionych mięśni (w końcu skrzydło musi unieść połowę masy Rainbow). U ptaków mięśnie odpowiedzilne za lot zajmują dużą część klatki piersiowej (zobaczcie sobie piersi z kurczaka na przykład).
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście jak ktoś już wspomniał Rainbow jakby się zorientowała że po nią nie przyjdą to najpierw zaczęła by napieprzać kopytami w ten kamień aż by je zdarła prawie do kości (chyba że ma podkowy, ale nie wiem czy pegazy je noszą, bo w sumie więcej latają niż chodzą a to by był niepotrzebny stalowy balast) a dopiero potem rozmyślała nad takim rozwiązaniem. Jeszcze śmię twierdzić, że żadna istota, która nie została przystosowana do warunków suchych nie przeżyłaby czterech dni bez wody w palącym słońcu oraz, że roślinożerny kucyk raczej nie zjadłby żadnego mięsa nawet jak byłby w sytuacji Rainbow (nieprzystosowany układ pokarmowy).
Z drugiej strony pomysł napisania takiego opowiadania bardzo interesujący. Niech autor się nie zraża moim zdaniem, tylko niech zabiera się za kolejne opowiadanie. Ja bym nie umiał tak opisać uczuć i emocji :)
Pozdrawiam.
Zdajesz sobie sprawę, że czepiasz się braku realizmu w opowiadaniu umiejscowionym w świecie gadających kucy, pegazów i jednorożców?
UsuńNo cóż. Takie mam wgrane oprogramowanie :)
UsuńZgadzam się z przedmówcą. Bez wody da się wytrzymać w suchym klimacie max 3 dni. Ale trzeba też dodać, że Rainbow jest jedną z najbardziej upartych i wytrzymałych kucyków w Equestrii. A co do kopyt, podtrzymuję, waliłaby aż zdarłaby je do kości. Dla niej skrzydła były sensem jej życia. Wszystkie jej marzenia i cele były z nimi związane.
UsuńA co do drapieżników. Szakale potrafią odgryźć sobie łapę gdy wpadną w sidła.
@Amarantheus zgadzam się z tobą całkowicie
Usuńa bardziej w temacie to w sprawie realizmu:
-kuce (czyli jakby nie patrzeć małe konie) odwadniają się dość szybko
-to, że konie nie są przystosowane do jedzenia mięsa nie znaczy, że nie będą go jadły gdy je do tego przyzwyczaisz (ma to ciekawy wpływ na ich kondycję i zachowanie), było to sprawdzane kilkukrotnie, niestety takie konie stawały się niebezpieczne, dochodziło nawet do ataków na opiekunów (no w końcu też mięso) /chyba nie ma dziedziny, w której ludzie nie przetestowaliby najdziwniejszych rozwiązań, jeśli może to przynieść jakąś korzyść, w tym wypadku poprawa wyników fizycznych rzeczonych koni/
http://www.youtube.com/watch?v=dmMvqeBv6jM Piętnasta sekunda. Checkmate!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZgadza się, ale nie zapominajmy, że to fikcyjny świat i doszukiwanie sie w nim realności nie ma sensu. Opowiadanie jest wizją autora i to bardzo ciekawą aczkolwiek nie czułam zniesmaczenia, bardziej zryło mi psychę "Rainbow Factory".
Usuń@Zena92 Obejrzyj sobie jeszcze raz pewien odcinek, zapomniałem jak się nazywa, ale pamiętam do niego dubbingowe nawiązanie "konkurs żelaznego kucyka" i również taki tytuł: "jesienna przyjaźń", a zobaczysz, że Rainbow ma podkowy.
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podobał ze względu na to, że nie był specjalnie długi i miał wzruszające zakończenie. Lubię takie
OdpowiedzUsuńAha. Mi się kojarzy z filmem "127 Godzin"
OdpowiedzUsuńJa rozumię, że można się znęcać nad kucykami np. w grze Fighting Is Magic, ale znęcanie się w taki sposób jaki tutaj jest przedstawiony tzn. nad kucykiem, który się sam okalecza i nad człowiekiem który to czyta? TO JEST CHO-RE!!! TO RY-JE MÓ-ZG!!! W połowie tego FF'a zachciało mi się żygać. Jeśli o to chodziło autorowi czyli wywołanie u czytelnika sęsacji żołądkowych, to dopiął swego. Ja Król Juljan niniejszym oświadczam iż fanfic "Wing of Despair" jest DO DUPY!!!
OdpowiedzUsuńJesteś słaby
UsuńCałkiem to jest możliwe. Ale RD była już na tyle osłabiona, że wolałaby zginąć. No bo przecież na co byłby jej znaczek na boku. A poza tym chciało mi się żygać przez to jak wyobraziłem sobie to, już pewnie rozkładające się skrzydło.
UsuńHmm, ciekawe, tutaj Juljan nie wytrzymywał w połowie fica, a ja sobie spokojnie zjadłem kolację, czytając wiadome scenki. Widać bardzo mnie to poruszyło.
OdpowiedzUsuńW kwestii słabości nie-słabości to się wypowiadać nie będę, aczkolwiek kolega wyżej słusznie zauważył jedną rzecz - czy naprawdę Dash byłaby w stanie poświęcić skrzydło, wiedząc, że już nigdy nie będzie mogła latać? A przynajmniej nie tak, jak dawniej... Kwestia wielce dyskusyjna. Mi się zdaje, że jednak ostatecznie chęć życia i bycia z przyjaciółkami przeważyłaby, ale... nie mogę być pewien w stu procentach...
Tekst miał kilka dupelków, które w sumie powinny być poprawione, jeśli chodzi o interpunkcję. Jeszcze brak przecinków przed słówkiem "który" mogę przeboleć, ale przez "że" - już nie :P To podstawa, jakby nie patrzeć ;]
A co do treści... Ani ziębi, ani grzeje. Ot, solidny tekst, ale bez jakiegoś błysku. Taki, że można go przeczytać bez bicia głową w mur, ale też chyba nie taki, który bym gorąco polecał.
Tyle ode mnie.
Aż obejrzałem ten odcinek raz jeszcze. Przyjrzałem się dokładnie tej sytuacji - Rainbow po opanowaniu emocji mogła spokojnie sama wydostać fragment skrzydła spod głazu, ponieważ wystarczyło troszeczkę pokopać. Nie podważam jednak samego FF ;)
OdpowiedzUsuńNo chyba że założymy, że w ficu podłoże było skaliste, więc... nieco trudno byłoby "troszeczkę pokopać" ;]
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem słabe połączenie filmu "127 godzin" z fabułą odcinka... Mnie osobiście Fic nie wzruszył, i co prawda widziałem lepsze, ale to też nie jest dno ;]
OdpowiedzUsuńDam 5/10, ponieważ jest to nieco za krótkie, a film dawał sporo możliwości.
No i zakończenie... nie przepadam za typowymi amerykańskimi zakończeniami, gdzie to główny bohater walczy do końca, nieraz ocalając świat od komet, choroby czy innego dziadostwa. Tutaj to nie występuje znowu w takiej dużej dawce, sprawiając, że jakoś to strawiłem.
Mam nadzieję że wyraziłem się jasno bo mam zadziwiający talent do gmatwania rzeczy prostych.
Pozdrawiam
dobre
OdpowiedzUsuńTak mnie jakoś naszło po długim czasie od przeczytania, by skomentować sobie to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńSkładnia, narracja i wykonanie poprawne. Oceniać będę tylko i wyłącznie treść. A raczej konkretny jej element.
Nie czepiajmy się realizmu. Istotne jest tutaj meritum. To, co stało się z RD, a na końcu Grande Finale. Wszyscy, którzy przeczytali dobrze wiedzą.
Teraz taka małe porównania. Czytanie opowiadań "poruszających" to pewnego rodzaju rozbrojenie się. Ja zgadzam się odłożyć tarczę kąśliwej ironii i dystansu do otaczającego mnie świata, liczę więc, że autor po prostu dostarczy mi emocji. Nie wbije szpili, gdy nie mam na sobie zbroi.
W niektórych przypadkach zbroi zdejmować nie należy.
Bowiem autor by poruszyć wykorzystał ból, okrucieństwo i obrzydzenie. Owszem, poruszył. Nie chciałem być jednak poruszony w taki sposób. I nie chcę nadal.
[CIĘŻKI SPOILER]
Nie było problemem, gdy RD zrobiła co zrobiła z tym skrzydłem. Naturalistyczny opis ruszył mnie ledwie minimalnie. Ale picie własnej krwi? Kanibalizm? W świecie kucyków? Całe szczęście, że Bóg obdarzył mnie stalowym żołądkiem.
[PO CIĘŻKIM SPOILERZE]
Istnieje tyle sposobów, by wywołać emocje. Tyle różnych metod na poruszenie, bardziej taktownych. W ten sposób nie mogę pozytywnie skomentować tego opowiadania. Mogło być dobre, ale po lekturze czuję się zdradzony. By poruszyć rozbrojonego człowieka wykorzystano obrzydliwość.
Szkoda. Bo gdyby nie to, to byłoby dobrze. Mimo wszystko z chęcią przeczytałbym następne dzieło. Tym razem jednak przezornie podejdę do tego z dystansem.
Pozdrawiam!
wziołem się za czytanie starych ff. powiem że ten ff bardzo mi się spodobał. nie mam takich odczuć jak powyższy użytkownik. jakbyś ty od kilku dni nic nie pił. to piłbyś cokolwiek co jest płynem. wierz mi. pozatym ff świetny.
OdpowiedzUsuńz początku myślałem że chodzi o odcinek z najlepszym zwierzakiem, ale jak doczytałem że o film nominowany do nagrody nobla to od razu przed oczami mi stanęło mi "127 GODZIN" biorę się za to, ciekawe czy miałem racje.
OdpowiedzUsuńCo ja ku*** pisze. NOBLA !!! LOL!
UsuńOscara miało być
Nie będę czepiał się szczegółów technicznych i biologicznych. Fanfik był dobry. Zarówno pod względem stylistycznym jak i emocjonalnym. Zastanawia mnie tylko jedno: czemu im tak długo to zajęło? Bo tego zrozumieć nie mogę.
OdpowiedzUsuń