Moja Mała Telenowela

Pora na artykuł dyskusyjny! Obiecałem co prawda kolejny post z cyklu "Okiem Broniego", ale na razie nie mam na niego pomysłu, a nie chcę go pisać na siłę. No i WereWolf zapowiedział, że z powodów technicznych w tym tygodniu nie pojawią się posty: Brony Made Video i Polish DeviantArt. Z tego powodu musiałem zainterweniować i coś skrobnąć. No, ale do rzeczy...



Dlaczego "Moja Mała Telenowela"? Zróbmy taki eksperyment myślowy: podzielmy wszystko, co trafiło na ekrany na dwie kategorie: "jednostrzałowce" i "opery mydlane".
Jednostrzałowce są to zazwyczaj krótkie, skupione na jednym bohaterze/grupie bohaterów filmy, krążące zazwyczaj wokół jednego wątku. Nie ma więc czasu na wzajemne relacje między postaciami, czy na (użyję tu może niezbyt trafnego określenia) misje poboczne.

Operami mydlanymi będziemy więc nazywać wszystkie te produkcje, które zajmują nas zależnościami pomiędzy bohaterami oraz barwnością przeżywanych przez nich przygód. Albo po prostu: produkcje tak rozbudowane (fabularnie lub biorąc pod uwagę długość), że tworzą swoje własne uniwersum, które staje się pożywką dla fanów i wpływa na ich sposób myślenia oraz zachowanie.


Jednostrzałowce poruszają, zapamiętujemy je, ale pomimo głębokiego przesłania, czy pięknie przedstawionej historii, nie mogą zajmować ludzkiego umysłu na dłużej. Przykład - "Jak zostać królem"(org. The King's Speech). Film fajny, ale czy na tyle, by prowadzić o nim wielogodzinne dyskusje na dziesiątkach for internetowych? Owszem, mamy dobrze rozbudowany wątek główny, ale kiedy przestaniemy piać na genialnością duetu Colin Firth - Geoffrey Rush, a następnie obgadamy w ramach rozrywki romans brata króla, to nagle wszystko się kończy...

Może to zły przykład... niektórzy przecież mogą nie trawić tego filmu. Ale powiedzmy dla potrzeby eksperymentu, że go lubimy. No, ale cóż z tego, jak za dużo o nim nie możemy powiedzieć. Aaa... no tak, bo nie ma Lyry i BonBon w tle, które przykułyby naszą uwagę.
Co więcej, skoro tak duże wydarzenie jak II Wojna Światowa jest w tym filmie gdzieś na uboczu, to chyba nie ma co liczyć, byśmy mogli się fascynować tłem?
No, ale to może wina złego porównania? Jednak królowi Jerzemu VI daleko do kucyków... if you know what I mean.

Może to więc dlatego, że w MLP:FiM praktycznie fabuły, a nawet ciągłości wydarzeń nie ma. A raczej nie powinno być z definicji. To, że w odcinku Dragon Quest ujrzeliśmy bardziej asertywną Fluttershy to tylko miły prezent od animatora, który chciał w ten symboliczny sposób być konsekwentnym w stosunku do odcinka poprzedniego.

No, ale przecież w każdej telenoweli chodzi tylko o to, by pojawiały się następne odcinki. Mniejsza o sens wydarzeń. Kobieta może żenić się trzy razy, potem umrze, potem okaże się, że tak naprawdę umarła inna osoba, która ją udawała, a więc ona powraca z wygnania i żeni się po raz kolejny z bratem dziewczyny swojego syna, ponieważ jej mąż już ma inną żonę.

Ale żeby nie było, że piję tu tylko do "Mody na sukces" i "Niewolnicy dinozaury" ;)
Pojawiający się znikąd brat, gorące uczycie Spike'a, szukanie (bądź umieszczanie) Derpy, gdzie tylko się da, wielkie marzenia -(dołączyć do Wonderbolts), bądź też łączenie Rainbow Dash z kimkolwiek się da, bo shipping Rainbow - Gummy brzmi interesująco...

Ale zaraz na mnie naskoczycie. Ale jak to? Więc uważasz, że My Little Pony: Friendship is Magic to zwykła telenowela?!
No... to znaczy... no więc... tak sobie pomyślałem, że gdyby wszyscy widzowie "Mody na sukces" potrafili posługiwać się Internetem, to nasz fandom byłby taki malutki w porównaniu do niego. No i nikt nie powiedział, że telewizja nie zakorzenia uwielbienia do tego typu seriali już w małych dziewczynkach. Wszystko po to, by w wieku kilkudziesięciu lat z zapałem oglądały "M jak miłość". Tylko, że tym razem bez magii i kolorowych budynków, ale za to z kartonami, gdy aktorce znudzi się ta niekończąca się opowieść. Seems legit.

Mężczyźni są tym bardziej podatni na opery mydlane. Bo kto nie lubi, gdy piękna Fabianna porzuca  Dona Stealmacho i z dobroci serca rozpoczyna działalność w przytułku w Faveli, a zła dyrektor ośrodka Luciana Rolezz wciąż kładzie jej kłody pod nogi?
Fandom MLP:FiM ma jeszcze tę przewagę, że my sami tworzymy interesujące historie. Ale w dużej mierze większość jest oparta na tym, co ujrzeliśmy w serialu... którego bohaterki analizujemy do nowa i od nowa, i od nowa...
W pewnym sensie twórcy wkręcili sami siebie, bo puszczając oko do fanów, stali się częścią wielkiej mydlanej rodziny.Umieszczając Derpy gdzieś tam w tle, ponieważ nam zależy, jednocześnie pokazują, że im też zależy.
Taaak, wszyscy lubimy uniwersa, które można łatwo kreować. Są pełne możliwości i ciężko się od nich oderwać.

Nie mówię, że kucyki są tylko jedną z wielu oper mydlanych, więc przestańcie oglądać i wróćcie do Doktor House'a (kolejnej telenoweli - gdyby nie dziwne zachowanie doktorka, to moglibyśmy równie dobrze oglądać "Na dobre i na złe") .

Jak to więc jest? Czy serial MLP:FiM jest faktycznie jakiś niezwykły, czy ma po prostu tę zadziwiającą umiejętność przysługującą telenowelom - musimy koniecznie obejrzeć ostatni odcinek, w którym to Fabianna ostatecznie bierze ślub z Alonso Godrigezem (choć wiedzieliśmy, że tak się stanie od pierwszego odcinka). A Mane 6 i tak na końcu uratują świat. ;)

PS. Julia! Czemu wreszcie nie powiesz, że się z nim nie żenisz, a tak naprawdę kochasz jego brata?!

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serial jak serial. Czy jest niezwykły? Nie mam pojęcia, po prostu mi się podoba. Jeżeli chodzi o mnie, to nie mam tego, że muszę obejrzeć kolejny odcinek, ale to nie znaczy, że na niego nie czekam. Robię to z innego powodu: twórczości fanów. Nowy odcinek = nowe memy, arty, animacje, muzyka etc.
    A samo FiM jest po prostu dobrą i zabawną animacją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz nie został usunięty przez autora

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą, pierwszą rzeczą po obejrzeniu najnowszego odcinka jest czekanie na ART'y, memy, piosenki. (jeśli jakieś piosenki są, ale nie muszą być żeby coś powstało). Nie wiem jak wy ale ja tak mam.

      Poza tym jak komuś się nie spodoba jakiś komentarz to się go usunie :muhahaha:

      Usuń
  7. Taa... piątek bez imprezy, to się zastanowić o kucykach można.

    Pan redaktor pyta, czy serial MLP jest telenowelą, czy nie?
    Hmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, ja sobie myślę, że nie jest.
      Nie spełnia kluczowego warunku, jakim jest fabuła.
      Fabuła w telenowelach, marna bo marna, jest ciągła. Jak sam pan zauważa, tego w MLP nie ma. Rozumiem, że należy stawiać pytania dla dyskusji, ale tutaj pomylił Pan porządki w klasyfikowaniu tego serialu.

      Jest to serial dla dzieci. Co oznacza, że zalicza się do tego typu animacji, który w zamierzeniu ma być ciągły (w sensie wieloodcinkowości) i utrzymywać się w z góry ustalonym schemacie (choć nie zawsze, ale przykładów nie chce mi się podawać). Nie oznacza to, że serial animowany zawsze musi być dla dzieci, ale tutaj rozważam tylko MLP.

      Ciekawsze wydaje mi się stwierdzenie, że ten fandom byłby malutki, gdyby w internet wkroczyli fani telenowel. Otóż nie! Fani telenowel nie wkraczają do internetu z prostego powodu. Bo chcą znać dalszy ciąg fabuły, a nie silić się na własną twórczość.

      Nikt mi nie zaprzeczy, jeśli stwierdzę, że wiele seriali, podpadających pod telenowele, oglądają ludzie posługujący się internetem. Dla przykładu seriale House i cośtam (cholera, nie oglądam seriali, muszę spojrzeć w inter.)... i Na wspólnej(?). Chociaż oba ogląda duża grupa ludzi młodych, to (na wszelki wypadek- prawie) nikt nie będzie do nich pisał opowiadań. Bo widz telenoweli zadowala się podaną mu papką. Tak, jak plotkujące sąsiadki nie będą wymyślać opowiadań na temat perypetii studenta mieszkającego na poddaszu, tak widz telenoweli nie ma zamiaru bawić się w takie wysilanie mózgu. On zadowala się pozycją obserwatora. Na tym polega siła seriali i ich słabość.

      Co do analizy postaci z bajki. Tu mam niewiele do powiedzenia. Sam przecież ciągnę swoją bajkę, ale moja twórczość nie skupia się na samym serialu, a wykorzystuje go jak podstawę dla własnej ekspresji. Wydaje mi się, że podobnie jest z resztą twórców. Podoba się mi jakiś wątek, widzą relację między postaciami, postanawiamy to rozszerzyć na własną modłę np. shi...(ech, nie potrafię napisać tego słowa poprawnie) między RD a Gummym. Ja odnoszę wrażenie, że tym sposobem autorzy fnafików chcą sobie przedłużyć zabawę, którą czerpią z oglądania MLP, podobnie czytelnicy.

      Przecież taki fanfik "Past Sins" (za który właśnie się zabieram), czy "Smocze łzy", czy wreszcie "Bajka o konikach", przedstawiają możliwie jak najwierniej postacie z serialu. Mimo to postacie serialowe są ukazane, w każdym z nich, na inny sposób, bo to nie dogłębna analiza postaci, a intuicyjna symulacja ich zachowań w przedstawionych warunkach.

      Na koniec powiem, że Mane 6 świata w ostatnim odcinku uratować nie muszą, bo to SERIAL DLA DZIECI. Nie zdziwiłbym się gdyby po którejś tam serii serial po prostu się urwie. A teraz lecę piec mufinki na imprezę na jutro! Jeśli ktoś ma do mnie wąty, to chętnie podyskutuję w międzyczasie.

      Usuń
    2. @Gravis
      Ale weźmy te słynne TVN-owskie tasiemce jednego sezonu. Zazwyczaj to wygląda tak, że fabuła niby jest - pewna pani zakochana w pewnym panu, ale właściwie poza paroma początkowymi i końcowymi odcinkami, nic się nie dzieje. Za to wybuchają mniejsze lub większe aferki lub "misje poboczne".
      Jeśli MLP:FiM będzie wyglądało tak jak do tej pory: co jakiś czas ratujemy świat, a pomiędzy przeżywamy swoje przygody, to od biedy mogę to uznać za uproszczony model fabuły.

      "Fani telenowel nie wkraczają do internetu z prostego powodu. Bo chcą znać dalszy ciąg fabuły, a nie silić się na własną twórczość."

      No, tu masz rację, ale sam napisałem w artykule, że nasz fandom ma tę właściwość, że sami możemy coś stworzyć. Ale myślisz, że grupa ludzi oglądająca ten serial nie mogłaby komentować lub tworzyć artów i fanfików na podstawie sytuacji z serialu? Jedyną przeszkodą wydaje mi się to, że kucyki ładniej wyglądają na papierze niż ludzie.
      A jednak, wierzę, że kiedyś powstanie jeden Mega Serial, który będą oglądać setki milionów ludzi na świecie (i bogato o nim rozmawiać).

      "Na koniec powiem, że Mane 6 świata w ostatnim odcinku uratować nie muszą, bo to SERIAL DLA DZIECI. Nie zdziwiłbym się gdyby po którejś tam serii serial po prostu się urwie"

      Nie wierzę, że twórcy nie zakończą serialu wielkim boom - chociażby przez względu na nas. Nie wiem, w jakim stopniu będzie to tylko polegać na ratowaniu świata.

      Usuń
    3. Cieszy mnie, że odpisałeś. Jak zobaczyłem po zatwierdzeniu komentarza ile się naprodukowałem, zwątpiłem żeby to ktoś przeczytał, he he.

      Niestety nie oglądam ani seriali, ani TVNu. Zakładam więc, że mnie nie wrabiasz. Nawet w takim sensie MLP nie staje się telenowelą. Na potwierdzenie podam przykład: Scooby-Doo (nienawidzę tej bajki), ustalony schemat, ustalona atmosfera, co jakiś czas pojawiały się wersje "kinowe", w których była jakaś grubsza sprawa. W MLP jest podobnie (rozumiesz co mam na myśli? Nie chcę niepotrzebnie się rozpisywać)

      Po prosu uważam, że porównanie animacji do filmu jest nie najszczęśliwszym pomysłem. Bo to jak porównywać budowę i znaczenie w ekosystemie roślin i zwierząt. Można, ale takie rozumienie jest za szerokie.

      Myślę, że nie mogliby tworzyć na podstawie serialu (zakładam, że mówimy cały czas o telenoweli), bo ona bazuje na psychologicznym mechanizmie podglądacza. Dlatego podałem przykład z plotkującymi sąsiadkami. Ale to już psychologia, w którą mi się nie chce grzebać, bo jestem z nią ostatnio na bakier.

      Mega Serial, he he, ja mam nadzieję, że tak się nie stanie. Głównie dlatego, że znaczyłoby to, że ludzie nie mają prawdziwie ważnych zajęć w życiu, a wolą tempo wchłaniać serwowane im myśli i zachowania. Płonna ma nadzieja, bo były seriale przyciągające miliony, które o nich dyskutowały w każdej możliwej chwili.

      MLP przyciągnęło mnie tylko jasnymi kolorami bajki w zimę, a utrzymuje mnie tylko ruch tej społeczności, która wykazuje się większą kreatywnością od twórców bajki. Uznaję to za zabawę i myślę, że żaden serial nie powinien poza nią wychodzić, a dyskusje milionów za wyjście poza zabawę uważam.

      "Na koniec powiem, że Mane 6 świata w ostatnim odcinku uratować nie muszą, bo to SERIAL DLA DZIECI. Nie zdziwiłbym się gdyby po którejś tam serii serial po prostu się urwie"

      Ja się tu nie zgodzę z samym sobą, he he. Myślę, że masz rację nie wierząc w "te" słowa. Za duży narybek, by wodę od tak spuszczać ze stawu, he he. Nie wykluczam jednak takiej możliwości. Obawiam się, że wasz fandom może być bardzo nie trwałym bytem. Mówię tu głównie o amerykańskim fandomie, który wydaje mi się dla was macierzą (tłumaczycie ich fiki na nasze, ale w drugą stronę to się nie odbywa, czyli nie ma dialogu).

      Mam nadzieję, że jakiś wniosek sformułujesz i podzielisz się nim, bo mi się chyba nie udało, he he.

      Usuń
    4. Nie wiem do końca. Ja po prostu analizuję zachowanie ludzi i wśród wielu widzę syndrom "ciekawe, co przydarzy się Fluttershy w następnym odcinku".

      "Po prostu uważam, że porównanie animacji do filmu jest nie najszczęśliwszym pomysłem."
      Zgadzam się, ale właściwie każde porównywanie dwóch elementów jest ryzykowne. Ale jednak, uważam, że MLP:FiM stało się telenowelą przez to, że mamy niejaką konsekwencję w zachowaniu bohaterów. W ten sposób możemy znaleźć swojego ulubionego bohatera i gdy tylko twórcy na to pozwolą, patrzeć jak się rozwija. Gdyby serial był całkowicie pozbawiony fabuły, to uważam, że nie dałoby się odnaleźć takich elementów, a w związku z tym polubienie jakiejś postaci byłoby utrudnione. A bohaterzy telenowel muszą budzić w nas uczucia.

      "Dlatego podałem przykład z plotkującymi sąsiadkami"
      Dobry przykład, choć ja to widzę tak, że wymyślając na jego temat zasłyszane historie i lekko je poprawiając, zachowują się jakby pisały fanfica.

      "Uznaję to za zabawę i myślę, że żaden serial nie powinien poza nią wychodzić, a dyskusje milionów za wyjście poza zabawę uważam."
      To jeszcze zależy jak te dyskusje wyglądają. W gruncie rzeczy to też jest zabawa. A raczej chęć wyciśnięcia z serialu jeszcze więcej. Stąd moje porównanie do filmów - z niektórych za wiele już nie wyciśniemy. Dostajemy historię Fabianny i poza dyskusjami: "jak to Fabianna walczyła o małego Juana", nie stworzymy na podstawie tego obrazka. Chociaż to jest raczej zasługa tego, że to nie byłby film animowany. Na podstawie takich obrazki i opowiadania już powstają. Tylko, że tam powstało parę, bo serial jest tylko jeden i daje małe pole do popisu. Rozbicie świata MLP na wiele wątków, często trwających tylko jeden odcinek (a więc za krótko, by się nimi nacieszyć), otwiera nam nowe możliwości.

      "Obawiam się, że wasz fandom może być bardzo nie trwałym bytem. Mówię tu głównie o amerykańskim fandomie, który wydaje mi się dla was macierzą (tłumaczycie ich fiki na nasze, ale w drugą stronę to się nie odbywa, czyli nie ma dialogu)."

      Różnica według mnie jest taka, że my wchodzimy na ich stronę, oni na naszą nie wchodzą (bariera językowa). Zazwyczaj to nie autor danego fanfika jest jego tłumaczem. Musiałaby się więc znaleźć osoba, która napisze tak genialny fanfik, że ktoś powie: "To coś muszą zobaczyć na Equestria Daily. To będzie zaszczyt go przetłumaczyć!".

      Wniosek - wszystko zależy, co rozumiemy przez telenowelę. Choć jak dla mnie samo przyciągnie przed ekran rzeszy młodych ludzi już uważam za objaw mydlenia. :D

      Usuń
    5. Hmm...mhm... No, wnioski są zadowalające, he he.
      Sąsiadki tworzą na mój temat fanfiki, he he. Ciekawy byłem kiedy pojawi się takie stwierdzenie, he he.

      Byłem wielokrotnie świadkiem dyskusji polegających na opowiadaniu jeden drugiemu, co się zdarzyło w odcinku, jak się zachował bohater itp. Najpierw traktowałem to, jako nieszkodliwą fascynację ludzi serialem. Potem okazało się, że oni na podstawie tych historyjek budują swój światopogląd (czy ty to rozumiesz?! To straszne). Ten jednostronny, a często niezgodny z rzeczywistością obrazek tzw. szerokie masy potrafią przyjąć na poważnie, nawet o tym nie wiedząc. Takie rozmowy są niebezpieczne i nie są zabawą.

      Rozumiem, że oni nie umieją po polsku, bo są za mało kulturalni na nasz język (nie ma sensu przeczyć), ale czy zaraz musimy tworzyć arcydzieła dla nich. Ile razy po ukazaniu się tłumaczenia "kultowego" fika broni byli rozczarowani (ja czasem też). Myślę, że powinniście to zmienić. Choćby dla tego, że niektórzy twórcy artów są znani, podobnie z tworzącymi muzykę (tak mi się wydaje, bo zaglądałem ostatnio, gdy potrzebowałem info. do mej bajki), a fanfików nima... Czemu nie pójść w tym kierunku?

      Wystarczy jakiś konkurs, zorganizowana akcja i stajecie się dzięki temu drugim fandomem, pod względem rozpoznawalności w świecie. Zachęcam do tego, bo macie mnóstwo tłumaczy i równie wielu twórców fików. Jedna, dwie prace z polskiego grajdołka i jesteście w czołówce. Powtarzam- trochę to nieprzyjemne, że przy takim ładunku kreatywności, dusicie to tylko dla siebie. Oni tu nie zajrzą, ale pewnie aż ich skręca, że rozwija się im pod nosem coś, czego nie mogą spróbować, he he. Więcej śmiałości Fluttershy...

      Wniosek: Wszystko zależy od zrozumienia, a objaw mydlenia zależy z czego zostało zrobione mydło, he he.

      Usuń
    6. "Zachęcam do tego, bo macie mnóstwo tłumaczy i równie wielu twórców fików
      No właśnie, potrzebna byłaby osoba, która przetłumaczyłaby swój ulubiony fanfik i wysłała na Equestria Daily. Nie wiem jednak, czy takie osoby się znajdą. Jeśli już ktoś zabiera się za tłumaczenie, to musi wiedzieć, że warto (czyli na przykład cenić to opowiadanie lub jego twórcę i wiedzieć, że ma szanse się spodobać). Mimo wszystko, mówimy tutaj o fandomie międzynarodowym i ich blogu, który ma sto razy większą ilość wejść.
      Oczywiście, są u nas tacy, którzy spokojnie dorównaliby, jeśli nawet nie przewyższyli poziomem tych z Equestria Daily. Tylko znaleźć kogoś, kto poświęci swój czas dla tak mało zakreślonego celu?

      "Wystarczy jakiś konkurs, zorganizowana akcja"
      Zawsze to jakieś wyjście. Pytanie tylko, czy byłoby udane. No i jednak tłumaczenie czegoś na inny język (zwłaszcza dużego dzieła). Nie wiem, czy ktoś by podołał. Nawet jak do konkursu zgłosiłyby się 2-3 osoby, to na efekty trzeba by było czekać nawet miesiące.

      "Więcej śmiałości Fluttershy..."
      Może masz rację, ale wciąż to my jesteśmy na prowincji...

      Usuń
    7. Czyli uznajesz, że to za duże ryzyko, ech...

      Kto nie ryzykuje ten nie je.- mówi stare polskie powiedzenie.
      Tak samo jest tutaj, żeby przestać być prowincją trzeba zadziałać.
      Ja do fandomu nie należę i patrzę na to właśnie w taki sposób, że to zalerzy od waszych chęci. Dzieło nie musi być duże (wystarczy max limit 20; najlepsze opowiadania jakie czytałem zamykały się w 16 stronach), a czas nie ma aż takiego znaczenia. Chodzi o efekt.

      No, ale ja tylko rzucam pomysł. To już zależy od waszej odwagi, Panie Redaktorze, czy chcecie być prowincją czy metropolią.

      Usuń
    8. Na razie musimy uporządkować sprawy na własnym podwórku.
      Robić konkurs na nowe opowiadanie tylko po to, by pokazać je na innym blogu (niektórzy uważają go za konkurencyjny, a raczej, że nasz polski jest "gorszą kopią tamtego") uważam za dosyć nietrafiony pomysł.
      Uważam, że prędzej tłumaczenie już istniejącego dzieła, ale nawet jeśli
      - nie sądzę, byśmy my jako fandom cokolwiek zyskali. Zyskuje autor fanfika (bo nawet nie jego tłumacz)
      - Nigdzie na Equestria Daily nie będzie powiedziane skąd są te fanfiki, ani ludzie jakiej narodowości je zrobili.
      - Nie mam praw do żadnego z fanfików umieszczonych na blogu (oprócz dwóch rozdziału mojego). Więc nawet, jak ktoś pochwali bloga za promowanie zdolnych ludzi, to ja mogę się co najwyżej zaczerwienić i powiedzieć, że to zasługa talentu ludzi. To, że najpierw opublikowali fanfiki u nas, nie ma nic do rzeczy.

      Usuń
    9. Przedstawiasz mi rzeczowe argumenty.
      I chyba muszę się zgodzić. Tylko zastrzeżenia:
      -zysk dla autora wydaje się taki sam, jak dla pozostałych, ale tu nie o zyski chodzi.
      -Nie musi być napisane skąd, bo chodzi o samą świadomość, że to nie działa tylko w jedną stronę (stąd opinia, że jesteście ich kopią)
      -To gdzie opublikowano najpierw jest istotne.Myślę jednak, że wspomnianoby o FGE, skoro wspominacie wy skąd są oryginały. Czy gdyby nie wymieniano nazwy EQD, to stała by się znana?

      Poza tym nikt nie mówi o tłumaczeniu akurat dla tej strony. Równie dobrze możecie mieć angielską wersję u siebie, a fani sami do niej dotrą.
      No, ale skoro uznajesz pomysł tłumaczenia dla fandomu międzynarodowego, za niezbyt trafny. To ja nic więcej nie mówię. Mnie tylko irytuje jednostronność przekazu Świat-> Polska.

      Usuń
    10. "-Nie musi być napisane skąd, bo chodzi o samą świadomość, że to nie działa tylko w jedną stronę (stąd opinia, że jesteście ich kopią)"
      Może powiedz szerzej, dlaczego kopią? Dlatego, że wzięliśmy od nich parę fanfików, które są ogólnie znane, czy chodzi ci o funkcjonowanie bloga?

      "-To gdzie opublikowano najpierw jest istotne.Myślę jednak, że wspomnianoby o FGE, skoro wspominacie wy skąd są oryginały. Czy gdyby nie wymieniano nazwy EQD, to stała by się znana?"
      EQD jest znana i tak, nawet, gdybyśmy o niej nie mówili. Niestety, EQD jest dosyć zamknięta na rewelacje o innych stronach. O naszym blogu nigdy nie chcieli wspomnieć. O ile też orientuję się w sposobie umieszczania fanficów, nie wspomnieliby też, że opowiadanie pochodzi stąd.

      "Mnie tylko irytuje jednostronność przekazu Świat-> Polska."
      Mnie też, ale najpierw musimy się stać zgranym, silnym fandomem, bo ostatnio wzajemne żale i problemy przeszkadzają w dojściu do ładu.

      Usuń
    11. Odniosę się tylko do pierwszego akapitu, bo drugi jest dla mnie wyjaśnieniem, a w trzecim stoimy na tej samej pozycji.

      Widzę, że to Cię dotknęło, ale nie miałem nic złego na myśli. Wykorzystałem po prostu twoje słowa- "że nasz polski jest ".
      Choć przyznam, że podobieństwa są wyraźne, dla mnie to nie istotne. Wskazuję tylko na jedną z przyczyn takiej opinii- Wy bierzecie od nich (czemu trudno się dziwić), a oni od was nie (co wyjaśniłeś w komentarzu powyżej).

      Tyle wyjaśnienia. Mam nadzieję, że nie masz mnie za wroga, czy coś...

      Usuń
    12. Wcięło gdzieś pół cytatu z twojego komentarza, więc dorzucam tutaj, by nie pozostawiać niedopowiedzeń:

      a raczej, że nasz polski jest "gorszą kopią tamtego"

      Usuń
    13. "Widzę, że to Cię dotknęło, ale nie miałem nic złego na myśli"
      "Tyle wyjaśnienia. Mam nadzieję, że nie masz mnie za wroga, czy coś..."
      A skąd, byłem po prostu ciekaw, bo opinie na temat bloga są naprawdę różne. Od tych przychylnych, poprzez neutralne po te z serii "wstyd mi na was patrzeć".

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam z utęsknieniem na post pod którym będę mógł napisać "Zgadzam się z autorem w 100%!".

      "No i WereWolf zapowiedział, że z powodów technicznych w tym tygodniu nie pojawią się posty: Brony Made Video i Polish DeviantArt"

      Taaa, technicznych, jaaaaaaasne. :)

      Ważna sprawa: opera mydlana = telenowela <--- to równanie jest błędne.

      "Ale żeby nie było, że piję tu tylko do "Mody na sukces" i "Niewolnicy dinozaury" ;)
      Pojawiający się znikąd brat, gorące uczycie Spike'a, szukanie (bądź umieszczanie) Derpy, gdzie tylko się da, wielkie marzenia -(dołączyć do Wonderbolts), bądź też łączenie Rainbow Dash z kimkolwiek się da, bo shipping Rainbow - Gummy brzmi interesująco..."

      Jak można pod tym względem porównywać serial, w którym wesel odbyło się więcej niż świąt bożego narodzenia z MLP? Niesprawiedliwe moim zdaniem.
      A co do shippingu. Staram się unikać tego typu historii. Jeśli jest to jeden z wątków(tak jak w serialu) to ok, ale jeśli stanowi wątek główny, to istnieje mała szansa na to, że rzucą na niego okiem.

      "Fandom MLP:FiM ma jeszcze tę przewagę, że my sami tworzymy interesujące historie. Ale w dużej mierze większość jest oparta na tym, co ujrzeliśmy w serialu... którego bohaterki analizujemy do nowa i od nowa, i od nowa..."

      W FF szukam właśnie czegoś nowego, a nie czegoś co mam już w serialu.

      "Jak to więc jest? Czy serial MLP:FiM jest faktycznie jakiś niezwykły, czy ma po prostu tę zadziwiającą umiejętność przysługującą telenowelom - musimy koniecznie obejrzeć ostatni odcinek, w którym to Fabianna ostatecznie bierze ślub z Alonso Godrigezem (choć wiedzieliśmy, że tak się stanie od pierwszego odcinka). A Mane 6 i tak na końcu uratują świat. ;)"

      Tak, serial jest w pewnym stopniu niezwykły, ponieważ potrafi zgromadzić dużą rzeszę widzów, pomimo że jest wiele seriali animowanych zawierających elementy opery mydlanej.

      Co mnie do niego przyciąga? Cóż, charaktery bohaterek są dość realistyczne, nie ma tu przesady w stylu: wszyscy są zawsze prawi i zawsze sprawiedliwi, wad nie mają!
      Dość łatwo można znaleźć tę postać do której jest się najbardziej podobnym.
      Oprócz tego ważnym atutem jest humor. Ten serial mnie po prostu bawi.

      Szczerze mówiąc, nie podobał mi się eksperyment z wrzucaniem wszystkiego do dwóch grup.
      Pytam się, gdzie ja tu umieszczę mój Lost, czy Prison Break?

      Usuń
    2. Z technicznych, a bardziej z projektowych i liczbowych. Tak to jest, jak się chodzi do technikum na kierunek budownictwo...

      Teraz mam chwilę przerwy...

      Usuń
  9. Problem odpowiedzi na końcowe pytanie spowodowany jest pewnym mankamentem- słowami nacechowanymi. Nie ukrywam- "telenowela" i "opera mydlana" kojarzy mi się naprawdę źle. Co gorsza, nie przychodzi mi to głowy, jakim określeniem mógłbym to zastąpić. Trudno. Do rzeczy:

    "Jak to więc jest? Czy serial MLP:FiM jest faktycznie jakiś niezwykły, czy ma po prostu tę zadziwiającą umiejętność przysługującą telenowelom?"
    Odp: Jeżeli tylko zastąpimy słowo "telenowela" czymś, co ma trochę więcej klasy (od biedy nada się "serial" [od biedy]), to mogę stwierdzić, że MLP FiM ma tą zadziwiającą umiejętność, a niezwykły jest i tak. Dlaczego?:
    -Nie żenuje. Poważnie, to naprawdę istotne. Nienawidzę czuć się zażenowanym. Fakt, że serial nie wywołuje tego uczucia, solidnie go już wybija.
    -Ma bogatą paletę bohaterów pierwszo i drugoplanowych.
    -Bogaty i aktywny fandom. Tu chyba niczego nie trzeba tłumaczyć.
    -Sposób werbunku widzów. Grupa docelowa miała być inna, stała się taka jaka jest. Gdy tylko ktoś odważy się obejrzeć te kilka odcinków, podpisuje mentalny cyrograf, jest już w jego niewoli. To nas cementuje.

    Jeżeli zaś chodzi o bycie serialem, to MLP wpasowuje się bardzo dobrze. Czekamy na następne odcinki, każdy nowy powiększa zasoby naszej wiedzy o świecie, pojawiają się coraz bardziej zaawansowane relacje między bohaterami. Jest to zrobione solidnie i profesjonalnie.

    Przepraszam, że tak się rozpisałem, ale kocham stawiać długie, pełne moich fachowych analiz komentarze.

    Pozdrawiam i zachęcam do zaprezentowania własnych opinii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje zdanie jest jedno: My little pony: friendship is magic jest super a pozatym to po rzeczytaniu łeb rozjebany.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi całość kucykowego uniwersum zaczyna trochę przypominać to co się działo w komiksach w latach 90-tych. Wydawcy zaczęli zamieszczać stworzone przez fanów postacie na kartach komiksów, każda opowieść/notka/wydarzenie/fenomen był rozciągany w nieskończoność a jednocześnie przyjmowany bezkrytycznie przez fandom jako pewnik. Tak samo jest i tutaj - bogactwo jest ogromne. Ciekawe kiedy zacznie przytłaczać samych twórców, którzy postanowią zrobić 'hard reset' i zacząć od nowa... Czasami tak trzeba, żeby się nie pogubić. Po za tym nic nie trwa wiecznie - kiedyś pomysły się wyczerpią, a nasza siła osłabnie, po czym zostanie nas garstka zapaleńców - aż do czasu G5, gdy wszystko wybuchnie na nowo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "No... to znaczy... no więc... tak sobie pomyślałem, że gdyby wszyscy widzowie "Mody na sukces" potrafili posługiwać się Internetem, to nasz fandom byłby taki malutki w porównaniu do niego."

    Gdyby babcia miała wąsy...

    A tak serio - nie zgodzę się, bo wszak istnieje wiele innych serialów, które oglądają osoby z naszego przedziału wiekowego, a jednak żaden z nich nie ma takiego fandomu.

    Ponoć wśród fanów SW krąży powiedzenie, że na świecie są tylko dwa prawdziwe fandomy - oni i bronies :).

    W każdym razie ktoś tak na fejsbuku napisał, to teraz udaję mądrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Gdyby babcia miała wąsy..."

      ...to by nóżki nie złamała?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. A poza tym należy zwrócić uwagę, że tamto już się zakończyło - nie będzie nowego LotR ani SW, a kuce nadal są kręcone. Mam nadzieję, że fandom przetrwa jeszcze co najmniej 3 sezon :D

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Zresztą to i tak zwykłe lanie wody... Przecież wszyscy wiedzą, że jeszcze w tym roku królewskie Siostry obejmą panowanie w tej galakyce.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  13. Tiaa... Jasne WW powiedz że ci się nie chce a nie powody techniczne ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Projektowanie budynku wielorodzinnego w konstrukcji galeriowej + wszelakie obmiary, przedmiary i nakłady rzeczowe...
      Tak, technik budownictwa...

      Usuń
    2. Ok nic nie mówiłem xD

      Usuń
  14. Big Macintosh jest ojcem Pablito.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Twilight to siostra Rainbow, która jest córką Molestii, która z kolei jest siostrą Applejack, która spłodziła Big Maca...

      Usuń
  15. @Gravis:
    "Chociaż oba ogląda duża grupa ludzi młodych, to (na wszelki wypadek- prawie) nikt nie będzie do nich pisał opowiadań"

    Akurat... jeśli chodzi o House'a, są fanfiki xD Wiem, bo widziałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Ktoś przeczytał mój (ciut przydługi) komentarz. Bardzo mi miło.

      Mam cię! Właśnie na wszelki wypadek wpisałem to "prawie", bo słyszałem o takich fikach, ale ich nie widziałem (nie miałem pewności czy istnieją). Myśl jednak pozostaje aktualna, bo wyjątek potwierdza regułę.
      DO TELENOWEL NIE POWSTAJE FANOWSKA FIKCJA.

      Tak, to mamy z głowy. Teraz pytanie do ciebie (@Niklas)
      Jak idzie wam z konkursem? Co z tasiemcem, który zapowiadała ostatnia wasza praca? Mam dobrą pamięć, he he. Poza tym: Czy macie zamiar, kiedyś jako nagrodę, zrobić tłumaczenie jakiejś pracy, do wysłania na EQD? Jakoś mnie to boli, że polski fandom jest tylko odbiorcą. Coś bym sam posłał, ale ang. jest dla mnie barierą nie do przekroczenia.

      Wreszcie: Nie znam twojej opinii o mojej bajce, a prawdę powiedziawszy bardzo mnie interesuje. Ale, ale na to pytanie teraz mi nie odpowiadaj. Niedługo pojawi się druga część. Wtedy proszę o recenzję.

      Usuń
    2. Więc tak...

      Oh you xP Ok, masz mnie, bo nie zauważyłem tego prawie. Aczkolwiek potwierdzam, że takie fiki są.

      Konkurs idzie, z tego, co wiem, dobrze. Ale... nie do końca wiem, co masz na myśli z tym "tasiemcem".

      Hmm, nie myśleliśmy o tym, ale... zgodzę się, że byłby to zacny pomysł. Tylko kwestia jest tego typu, że raczej nikt z nas nie umiałby tego zrobić :( A osobiście nie znam broniego, który swobodnie mógłby przełożyć fica z pl na eng.

      Nie czytałem twojej bajki. Jakoś... tak wyszło xP Ale ok, jak wyjdzie kolejna część, postaram się przeczytać obydwie.

      Usuń
    3. Oj zapomniałeś, a ja pamiętam, he he, mówiłem że mam dobrą pamięć.
      Przypominam w takim razie- Napisałeś Chłód północy, no i w komentarzach pochwaliłeś się, że to rodzaj zapowiedzi do dłuższego opowiadania. Rozumiem, że pomysł zdechł, skoro nie pamiętasz.

      Z tym tłumaczeniem mnie zaskoczyłeś. Radzicie sobie nieźle z tłumaczeniami na polski, a w drugą stronę nie działa? No, ale ja się nie znam, nie odzywam się. Myślę jednak, że moglibyście spróbować (co najwyżej prereaderzy EQD dorzuciliby to). Znacie język i myślę, że więcej w tym jest nieśmiałości, niż braku zdolności do takiej pracy. A wyzwanie- im większe, tym więcej zabawy. Zastanówcie się jeszcze nad tym...

      Co do bajki, trzymam za słowo.

      Usuń
    4. Aaa, w tym sensie xP
      Nie, pomysł nie padł - druga część Wspomnień jest tworzona, tylko utknęła w korku fikowym.

      I choć bardzo bym chciał, nie umiałbym zrobić wersji angielskiej. Ja rozumiem w miarę anglika, ale nie wszędzie - przy trudniejszych słowach potrafię jedynie wyłapać sens, by móc jak najlepiej to przełożyć. By zrobić przełożenie na ENG to jednak... wymaga dużo większego skilla.

      Usuń
  16. Artykuł ten skłonił mnie do refleksji na temat tego czy rzeczony serial rzeczywiście jest telenowelą i doszedłem do wniosku, iż mnie to absolutnie nie obchodzi... cóż, a teraz lecę szukać po internecie shippingu Rainbow x Gummy, bo naprawdę brzmi interesująco...

    OdpowiedzUsuń
  17. Jesteś Bronym, nie możesz potem się odpędzić od kucyków. Chyba, że jakieś masakryczne tortury wprowadziłyby do twojego mózgu zapiski wolne od myślenia o MLP.
    Rainbow x Gummy? Bezzębny aligator, który nic nie mówi, gryzie balony i wczepia się do ogona Pinkie i pegaz, który nie przeżyje bez latania? Ale będą jaja ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Złe jest porównanie MLP do telenoweli. Tak czy siak niech serial żyje swoim zyciem ale do "Mody na sukces" mu daleko.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty