Quo vadis, My Little Pony? 2.0



Już spory kawał czasu temu skrobnąłem posta, w którym rozważałem kierunek, w jakim pójdzie nasz ukochany serial. Dziś sezon drugi dobiega powoli końca, więc czas na kolejną edycję moich i Waszych rozważań co do przyszłości My Little Pony: Friendship is Magic.

[UWAGA - post zawiera duże ilości subiektywnej opinii autora i śladowe ilości orzechów arachidowych]


Moją podstawową obawą wyrażoną w poprzednim poście było to, że twórcy będą starali się zbytnio robić serial pod fandom. Cóż, nie odczuwam, żeby to się spełniło - dostaliśmy co prawda Derpy, ale poza tym nawiązań do fanów nie było tak dużo. IMHO jeśli w ogóle, to zacznie się to na dobre w trzecim sezonie, który już był robiony w okresie, kiedy fenomen bronies był szeroko znany.

Tymczasem jednak ostatnio zacząłem mieć obiekcję o wiele bardziej banalną i prostszą. Najzwyczajniej w świecie odczuwam, że serial nieco obniżył loty.

Zacznę może, że w zasadzie to nigdy nie oglądałem MLP dla ogólnie pojętej "fabuły" czy tym bardziej dla moralistycznych wykładów pod koniec. Trochę się też podśmiechiwałem z tych, co całkiem poważnie prowadzili grube rozkminy historii i uniwersum z bajki dla małych dzieci. Teraz jednak zdałem sobie sprawę, że nawet jak na coś teoretycznie nie zwracam uwagi - to są pewne limity.

Ogólnie nie było tak źle, ale w tym sezonie zdarzyło się parę odcinków-wpadek. Przykładami takich są choćby dwa ostatnie - "Putting Your Hoof Down" i "It's About Time". Pierwszy jest bardzo mizerną próbą zilustrowania lekcji, że jest poważna różnica między asertywnością a agresywnością. Idea słuszna, ale wykonanie kiepskie i kompletnie nieprzekonujące - Fluttershy w przeciągu 20-minutowego odcinka zdołała dwukrotnie diametralnie zmienić swoją osobowość, a jej "złe" drugie ja było do przesady przerysowane.

No i ostatni odcinek, który był fabularną katastrofą. Motyw oklepany ze wszystkich stron, spłycony i przewidywalny do granic. Jednak niefajnie się ogląda, wiedząc, jak będzie wyglądał cały odcinek. I jeszcze w ogóle sama ta "wiadomość" z przyszłości - Twilight będąca w kiepskim stanie i bardzo zaaferowana, jakby faktycznie miała do przekazania coś naprawdę ważnego, a na końcu chodziło tylko o to, "żeby się nie martwiła". No jasne...

Swoją drogą, z zażenowaniem oglądałem powtórkę tej sceny rozmowy dwóch Twilight. Gdyby chociaż animatorzy się pobawili i przedstawili tę samą sytuację z innej perspektywy, z innego "ujęcia kamery" - ale nie, po prostu kopiujwklejka ponad minutowej sceny z początku odcinka. Komuś tu chyba ambicji zabrakło...

A to wszystko po to, żeby wygłosić naukę, że nie warto się wszystkim przejmować.

Właśnie to uważam za główne brzemię tego serialu - jest to bajka dydaktyczna przeznaczona dla małych dzieci. Z tego względu nie mogą po prostu ot tak robić fajnej, zabawnej kreskówki - w każdym odcinku muszą wcisnąć, czasem na siłę, jakiś morał, ewentualnie wymyślić i ustawić cały odcinek pod tę właśnie puentę. I o ile w pierwszym sezonie to nie drażniło, bo dobrze udawało się to pogodzić (zaczynając od "Giggle at the Ghostly", które - oprócz tego, że fajnie brzmi - jest wzorcowym przykładem piosenki terapeutycznej), to jednak jak długo można to ciągnąć, nie popadając w skrajny banalizm? Naprawdę, powtórzę się, pisząc, że nie oglądam tej bajki ze względu na super zawiłą fabułę na miarę "Incepcji", więc nie powinienem przejmować się jej przewidywalnością, ale ostatnio w paru momentach ta przewidywalność zbliżyła się do granicy bólu.

By nie było tak pesymistycznie - osobiście mam przeczucie, że spadek formy jest tymczasowy, a trzeci sezon znów będzie na wyższym poziomie. A jak to wygląda według Was? I jakie są Wasze przewidywania? Czego oczekujecie po przyszłych odcinkach My Little Pony?

Komentarze

  1. Napisałem jeszcze przed pierwszym komentarzem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czegóż wymagać od bajki dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm myślę że 3 sezon powróci do formy. Te ostatnie odcinki rzeczywiście były coraz to jakby słabsze, (ale nie do końca, ten przedostatni odcinek mi się akurat podobał) to pewnie tylko chwilowy spadek formy. Także myślę że będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w ogóle ma być 3 sezon?

      Usuń
    2. @Nero

      Ale serio pytasz czy trolujesz? ;p

      Usuń
    3. Ktoś wątpi w to, że będzie 3 sezon? Hasbro miałoby zarżnąć kurę znoszącą złote jaja wielkości jaj strusich?

      Usuń
    4. @Emes - pytam serio

      @Deveel - widziałem tyle cudaków czasami, że zaczynam wątpić nawet w 'oficjalne zapowiedzi'

      Usuń
    5. @DeveeL

      Tu już nawet nie o to chodzi. Chodzi o to, że same aktorki wielokrotnie potwierdzały (na Twitterze, na BroNYConie), że są po nagraniach do trzeciego sezonu :)

      Usuń
    6. @Emes

      No to też, ale po prostu chłopski rozum mówi, że 3 sezon MUSI być.

      Usuń
    7. Chłopski rozum nic nie ma do rzeczy, prace nad 3 sezonem są w trakcie i jest to potwierdzona informacja.

      Usuń
  4. Dobra, time to say some shit. Po przyszłych odcinkach MLP? O cholera. Dobre pytanie, ponieważ trudno powiedzieć jasno czego się chce w takich przypadkach. Nawiązywanie do Indiany Jonesa było świetne. Sam odcinek z czytającą Rainbow był świetny. Takie akcje typu 'crossover' moim zdaniem to najlepszy pomysł. Z drugiej strony, jak będzie tego za dużo to zacznie być cholernie monotonne. Subiektywnie mówiąc, serial zmierza wg mnie w dobrą stronę, oczywiście będą wpadki, których będzie coraz mniej. W porównaniu z sezonem pierwszym drugi to arcydzieło pomijając wszelkie fuckup'y.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dla mnie odcinek z Rainbow również był przykładem odcinka robionego wyraźnie pod banalny morał dla dzieci ("Czytanie jest fajne!").

      Usuń
    2. No patrz, ja tego tak nie odebrałem, za to taki "lesson zero", okazał się dla mnie klapą przez ten chory motyw - "jak tego nie zrobisz tej drobnostki, to będziesz miał wp***dol i bilet na księżyc w jedną stronę".

      Usuń
    3. Przecież już wcześniej było wiadomo, że Twilight lubi wyolbrzymiać. Celestia przecież nie miałaby do niej o to żadnych pretensji. Celestia miała pretensje, że zrobiła burdę w całym mieście.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Drugi sezon słabszy od pierwszego? Hehe, no chyba nie. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No ba, czego ty oczekujesz emes od tej bajki? Drugiego srodziemia? Po prostu wystarczy nie brać tego na serio, a odrazu lepiej się ogląda i jakąś przyjemność z tego udaje,a nie wyszukiwać błędy wtopy itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie dwa razy podkreśliłem, że nie.

      Usuń
    2. Najwidoczniej za mało przekonujące to było :p

      Usuń
  7. 'A jak to wygląda według Was? I jakie są Wasze przewidywania? Czego oczekujecie po przyszłych odcinkach My Little Pony? ' -> wystarczy, że przeczytałem o season finale i not sure if me gusta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też mógłbym się o tym wypowiedzieć, ale powstrzymałem się. Pożyjemy, zobaczymy - może uda im się to jakoś fajnie i sensownie rozwiązać.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, bo konwencja może być wybitnie dziewczyńska, co nie bardzo może mi się uśmiechać. Chyba, że ekipa zrobi bajzel jak na Gali.

      Usuń
  8. Już dawno nie było tekstu tego typu na FGE, więc chwała Ci za to:)
    O ile, co do ostatniego odcinka jestem w stanie się zgodzić, że twórcy trochę poszli na łatwiznę i rozczarowali również i mnie, chociażby tym że końcówka has been doubled (przypomniały mi się wspominki w jakimkolwiek anime np. Naruto, które potrafią trwać przez połowę odcinka), to co do wcześniejszego odcinka z Fluttershy nie do końca mogę się zgodzić. Głównie dlatego, że wg mnie Fluttershy wcale nie została Flutterbitch, jak niektórzy ciągle próbują podkreślać. Fluttershy po prostu została napchana pustymi ale chwytliwymi sloganami Iron Willa i wcielała je bezmyślnie w życie. Dowód? W scenie, gdy FS przychodzi do Sugar Cube Corner i Pinkie wyciąga na blat wazę ponczu, Fluttershy najpierw wypowiada chwytliwe hasełko i zrzuca poncz na podłogę. I to potwierdzałoby tezę, że Fluttershy zrobiła się zła, że aż przerysowana. Ale FS wychodząc ze sklepu woła radośnie do Pinkie i Rarity "Bye girls" jakby zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że zrobiła cokolwiek złego. Nie wiem, ja po prostu uważam, że bardziej chodziło o uważanie na ludzi, którzy nami manipulują, zwłaszcza jeśli jesteśmy podatni na różne sugestie. Dlatego powinniśmy być asertywni, by ktoś nie wykorzystał nas do własnych celów (reklama Iron Willa). Poza tym ten odcinek mi się podobał i to tym bardziej im więcej razy go widziałem;)
    Wracając do tego, że MLP obniża loty, to może Ci się tak wydawać, bo i Ty i ja zostaliśmy Bronies, gdy istniał już cały pierwszy sezon, a patrząc na tamte odcinki też można było powiedzieć, że MLP obniża loty. W środku sezonu były nie do końca udane odcinki o bizonach, Philomenie, Owlowiscious, Photo Phinish i bardzo możliwe, że wtedy też niektórzy mówili, że twórcy nie mają pomysłu. A tu wszedł 2 sezon i pełno świetnych odcinków. Właściwie 2 sezon uważam za naprawdę dobry, czego dowodem jest to, że nie potrafię wybrać z niego mojego top 3, bo było tyle udanych odcinków. Dlatego trzeba być spokojnym, MLP ma się dobrze, po prostu jak ze wszystkim zdarzają się wzloty i upadki, lecz na razie dużo więcej jest wzlotów. Poza tym 2 odcinki temu był jeden z najlepszych odcinków z całego MLP - "A friend in deed", co pokazuje, że nie ma na to żadnej reguły.
    Co do tego, że serial miał być pod Bronies - najbardziej bali się tego ludzie po "Lesson Zero", a jak wiemy, nic takiego się nie stało, dostajemy jedynie małe smaczki i to głównie w backroundzie.
    Podsumowując - nie ma się czego bać, a muchy trzeba tępić, bo roznoszą zarazki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W scenie, gdy FS przychodzi do Sugar Cube Corner i Pinkie wyciąga na blat wazę ponczu, Fluttershy najpierw wypowiada chwytliwe hasełko i zrzuca poncz na podłogę. I to potwierdzałoby tezę, że Fluttershy zrobiła się zła, że aż przerysowana. Ale FS wychodząc ze sklepu woła radośnie do Pinkie i Rarity "Bye girls" jakby zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że zrobiła cokolwiek złego."

      No dobra, a co ze sceną jak zmieszała potem PP i Rarity z błotem? ;p

      "Nie wiem, ja po prostu uważam, że bardziej chodziło o uważanie na ludzi, którzy nami manipulują, zwłaszcza jeśli jesteśmy podatni na różne sugestie."

      Dla mnie morał odcinka jest oczywisty - "asertywność != rozpychanie się łokciami". Nie jestem przekonany co do tej manipulacji - Iron Will wszak nie wykorzystywał FS do jakichś swoich celów, po prostu chciał na niej zarobić :) (a mógł to osiągnąć, sprawiając, że była usatysfakcjonowana jego "lekcjami")

      Usuń
    2. "No dobra, a co ze sceną jak zmieszała potem PP i Rarity z błotem? ;p"
      To wszystko było konsekwencją zapchania głowy sloganami i tym, że Iron Will zrobił jej wodę z mózgu - przecież cały czas go broniła i nie dała powiedzieć na niego złego słowa. Gdyby była zła, to tak szybko nie zorientowałaby się, że nie postępuje właściwie. A wystarczyło zobaczenie własnego odbicia. Jasne, że dała pofolgować słowom i trochę pocisnęła PP i Rarity ale to cały czas był stara, dobra Fluttershy, tylko z głową pełną marketingowej papki:P

      "Iron Will wszak nie wykorzystywał FS do jakichś swoich celów, po prostu chciał na niej zarobić"
      Hmm, czy to nie jest wykorzystywanie do własnych celów? Poza tym pokazał w bardzo głupi sposób, na przykładzie Fluttershy, że każdego może nauczyć 'asertywności'. Wykorzystał konkretnie ją, bo była słaba, nie potrafiła odmówić i dawała się łatwo omamić sloganami. A prosty lud Ponyvill kupił to, że biedna mała, skromna Fluttershy nie daje sobie w kasę dmuchać i możliwe, że też powędrowali na kursy do Iron Willa.

      Usuń
    3. "Gdyby była zła, to tak szybko nie zorientowałaby się, że nie postępuje właściwie. A wystarczyło zobaczenie własnego odbicia."

      Ta, swoją drogą też bardzo "przekonujące" - przez większość odcinka FS jest suką, a potem w ciągu sekundy się reflektuje ;p

      "Jasne, że dała pofolgować słowom i trochę pocisnęła PP i Rarity ale to cały czas był stara, dobra Fluttershy, tylko z głową pełną marketingowej papki:P"

      Nie wiem, ja nie tak bym to określił. Dla mnie FS była po prostu odurzona tym innym stylem życia i "możliwościami", jakimi się przed nią otwarły. Kursy Iron Willa nie odgrywały w tym kluczowej roli.

      Bajdełej, też mnie irytowało, jak przedstawiali Iron Willa jako "potwora" i ogólnie czarny charakter. Dla mnie to bardzo porządny czło... minotaur biznesu :). I jaki uczciwy - nie domagał się kasy, wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce? ;p

      Usuń
    4. Ja nie mówię, że FS jest suką ("suką" w tym odcinku to był Angel:P) tylko zagubionym kucem, przed którym pod wpływem hasełek jak zauważyłeś otwierają się nowe możliwości. Albo wynika to z tego, że uwielbiam Fluttershy i nie mogę pozwolić na istnienie w niej jakiegokolwiek pierwiastka zła;P Chociaż przyznam, że patrzenie na Flutterbitch w odcinkach z Discordem było bardzo ciekawe:P

      Usuń
    5. @Deveel

      ""suką" w tym odcinku to był Angel:P"

      Angel to jest ch*jem, i to nie tylko w tym odcinku ;p

      Usuń
    6. Dlatego dałem madafaka cudzysłów:P Przecież wiem, że jest wulgarnym określeniem męskiego narządu płciowego.

      Usuń
  9. (mam za dużo nauki)
    Emes się naprodukował i... I to mi wygląda na zawód, że nie nadszedł spodziewany zawód he he.
    Teraz spodziewane stwierdzenie- Skoro wiesz, że to bajka dla dzieci, to nie spodziewaj się jakiś fajerwerków (i tak wiem, że przybierasz taką postawę dla rozkręcenia dyskusji).
    Teraz mniej spodziewane- Trzeci sezon będzie lepszy od drugiego, a drugi był lepszy od pierwszego. Bajka wyraźnie ewoluuje, a mam wrażenie że tego nie zauważyłeś...

    Jeszcze jedna sprawa:
    @Frey- coś ci zalega

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Gravis

      "(i tak wiem, że przybierasz taką postawę dla rozkręcenia dyskusji)."

      Muszę przyznać, że dobrze mnie rozgryzasz :)

      "Bajka wyraźnie ewoluuje, a mam wrażenie że tego nie zauważyłeś..."

      Pod względem animacji na pewno. Jako ogół też nie mówię, że coś się jakoś mega pogorszyło, ale po prostu ostatnio zdarzyło się parę takich wpadek, które skłoniły mnie do napisania tego tekstu.

      Usuń
    2. Ja tam bronym nie jestem (nie pytaj dal czego, bo gdzieś już o tym pisałem) i patrzę na tą bajkę, tak jak na inne bajki dla dzieci. Powiadam ci- fabularnie też bajka ewoluuje, jej styl też się zmienia, z tego animacja najmniej się zmieniła...

      Usuń
    3. Animacja- tyle ruszyła do przodu, że nie popełniają tylu głupich wpadek (np. ogon Celestii już "nie odstaje", jak w e1s1). Nowe sztuczki animacyjne w całej serii pojawiają się w trzech pierwszych odcinkach (na YT są filmiki poświęcone animacji, pokazujące jak to się robi i co się powtarza). Animacja zrobiła się bardzej płynna, bo przez 26 odcinków nauczyli się jak i co animować. Teraz to już żonglerka tymi samymi technikami, ba nawet elementami.

      Usuń
    4. Styl- Bajka choć pozostaje "dla dziewczynek" zniknęło sporo cukru. Jest znacznie mniej poutykanych serduszek i kwiatków, pojawiła się tama i maszyny. Pojawiły się postaci męskie (bogacz z Canterlotu, bogacz z ponyville, Flim i Flam, Big Mac, w tle pojawiły się ogiery). Niema przemocy, ale jakoś jest sygnalizowana (postaci niszczą się na swój sposób psychicznie, pada słowo "wojna"). Pojawiły się wątki ekonomiczny, sportowy, hierarchii, historii. Jest znacznie więcej elementów dynamicznych (pościg wozami, przelot w śnie rainbow, skradanie się).
      Jednym słowem- widać, że nad bajką pochyliły się chłopy, które powoli nie nie mieszczą się w ramach bajki.

      Usuń
    5. Fabuła- tutaj niby anidrgnie, ale zmiana stylu przyniosła pewne zmiany w fabule, i coś jeszcze się zmieniło...
      Bajka nabiera pewnego rozmachu, nie licząc sztampowego odcinak o zwierzątkach, to większość zyskuje jakiś smaczek. Albo któryś kucyk jest zagrożony, albo broni się przed jakimś poniżeniem. Niestety straciły na tym lekcje o przyjaźni i znaczenie głównej bohaterki. Wyostrzyły się elementy, które wcześniej było ledwo wyczuwalne, takie jak humor (e20s2 to był dla mnie jeden dowcip), relacje i emocje między postaciami, zarys świata (ten najmniej).

      Usuń
    6. Takie jest moje stanowisko. Skoro chciałeś dyskusji, to teraz broń się.

      Jeszcze jedna sprawa:
      @Frey- coś ci zalega

      Usuń
    7. "Takie jest moje stanowisko. Skoro chciałeś dyskusji, to teraz broń się."

      Eee... a nie mogę po prostu uznać, że masz swoje stanowisko na ten temat?

      No dobra.

      Animacja - szczerze, nie jestem specjalistą, więc nie do końca mogę się tu rozwodzić, wypowiedziałem tu swoje ogólne wrażenie. Jak dla mnie jednak czegoś na miarę "trójwymiarowej" Fluttershy w przedostatnim odcinku to nie było w pierwszym sezonie (było z tortem Pinkie, ale wyglądało to o wiele mniej naturalnie).

      Styl - nie wiem, czy można coś wnioskować po samym fakcie, że pojawiło się parę postaci męskich. Słaby probierz jak dla mnie. A co do "słodkości" - to jednak w drugim sezonie była ta scena z wielkim sercem rodem z Atomówek...
      Nie odczuwam też, by dopiero teraz pojawiła się przemoc albo wątki, które wymieniłeś (a Gonitwa Liści to nie był wątek sportowy? A Applejack to nie wspominała o tym, jak to chce zarobić? A w pierwszych odcinkach to historii nie było?).

      "Niestety straciły na tym lekcje o przyjaźni i znaczenie głównej bohaterki. "

      Dla mnie to akurat in plus. Twilight nigdy mnie nie przekonywała jako główna bohaterka, jest trochę... nijaka.

      Usuń
    8. He he, Frey mi w okńcu odpowiedział. Tylko nie odpowiedział kiedy...

      @Emes
      Zdanie możesz mieć, ale dyskusja to wymiana zdań.

      Animacja- Fluttershy nie była trójwymiarowa, w każdej czołówce masz ten efekt. Jak mówiłem na YT są filmy omawiające te kwestie, ja nie jestem animatorem, ale opieram swoje zdanie na źródle. Masz przykład: http://www.youtube.com/watch?v=eVt9tFj3HA4

      Styl- W poprzedniej serii nawet jednej trzeciej postaci męskich tyle nie było, a tu nareszcie stały się czymś naturalnym. Wielkie serce było, ale i tak elementów przypominających kształt serca było mniej. O gonitwie liści zapomniałem, tyle że w 2 sezonie pojawiają się naprawdę duże emocje wśród postaci. W gonitwie liści żadna z przegranych nie postanowiła opuścić miasteczka, ani nie ryzykowała życia dla wyścigu (jak rainbow w wyścigu z kandydatami na jej pupila).

      Wątek ekonomiczny dopiero tu się pojawia, nareszcie wiemy konkretnie skąd Applowie czerpią zyski (cydr, jabłka energetyczne), wcześniej było to zasygnalizowane prze jakiś tam stragan i ciągłe zbieranie jabłek. Pojawią się przesłanki o kształcie rynku lokalnego itp. Tego po prostu nie było.

      Historia Equestrii dopiero w tym sezonie zostaje zakreślona (ta ich opowieść wigilijna, zachowanie Luny niczym jakaś żywa rekonstrukcja, sala z "tajnymi" magicznymi zwojami, Starwil Brodaty). W e1s1 została opowiedziane ledwo jedno wydarzenie.

      A dla mnie nie jest to in plus, bo było za mało Celestii, a tą postać lubię.

      Usuń
    9. "W poprzedniej serii nawet jednej trzeciej postaci męskich tyle nie było, a tu nareszcie stały się czymś naturalnym."

      Nie odczuwam wielkiej różnicy, i tak jest ich niedobór. Ale oni pewnie na to nie narzekają... :)

      "Wielkie serce było, ale i tak elementów przypominających kształt serca było mniej. "

      Cóż, akurat tak się składa, że nie liczyłem.

      "W gonitwie liści żadna z przegranych nie postanowiła opuścić miasteczka"

      No jeszcze była Trixie, która także stawała w szranki, choć może nie miało to zbytnio charakteru sportowego...

      "Wątek ekonomiczny dopiero tu się pojawia, nareszcie wiemy konkretnie skąd Applowie czerpią zyski (cydr, jabłka energetyczne)"

      Oh common, a z jabłek to już nie? Było wiadomo, że utrzymują się ogólnie z sadu jabłkowego, cydr i te kolorowe owocki to już tylko takie urozmaicenie asortymentu :).

      "Historia Equestrii dopiero w tym sezonie zostaje zakreślona (ta ich opowieść wigilijna, zachowanie Luny niczym jakaś żywa rekonstrukcja, sala z "tajnymi" magicznymi zwojami, Starwil Brodaty). W e1s1 została opowiedziane ledwo jedno wydarzenie."

      Można dyskutować, że to po prostu naturalna konsekwencja rozwoju fabuły - bez sensu by było, jakby serial zaczęli od paru odcinków objaśniających historię Equestrii...

      Usuń
    10. Trixi była przyjezdna i po prostu gdy nie mogła szpanować to się zmyła.

      Utrzymanie się z jabłek- no nie mów, że nie zastanowiło cię choć raz, jak oni na tych jabłkach zarabiają. Mają jakieś ogromne sady i to wszystko na targu upychają? Musieliby mieć niezły zbyt, co najmniej jak u nas na początku transformacji ustrojowej, a Equestria nie była w bloku wschodnim.

      Można dyskutować:) Zgadzam się, że nie mogli zrobić jakiś odcinków tylko o historii Equestrii, bo to byłoby bez sensu. Zważ na jedno, dopiero w 2 sezonie jakoś konkretniej opisano przeszłość. Jednym słowem pani Faust się nie chciało brnąć w historię, a nowym reżyserom tak.

      Usuń
    11. "Utrzymanie się z jabłek- no nie mów, że nie zastanowiło cię choć raz, jak oni na tych jabłkach zarabiają."

      Nie :). To jest właśnie moje podejście do bajki - nie rozkminiam zbytnio jej świata, tylko się burzę trochę, jak już przeginają :).

      Usuń
    12. He he Więc podejście mamy w gruncie rzeczy takie samo.
      Dla mnie wątek z sadami jest jednym z tych przegięć.
      Skala sadów, w stosunku do tego co mówią postacie mi się na tyle nie zgadzają (w jednych odcinkach narzekają na niedostatek, ale w innych widać kolejki i duży popyt), że musiałem to przemyśleć.

      Usuń
  10. Mam podobne odczucia co do ostatniego odcinka. Oklepany, słabo zrobiony i nieoryginalny, ogólnie zawiodłem się.
    Wcześniejszy nie był zły, podobało mi się wprowadzenie postaci Iron Will'a.
    Akurat wolałbym żeby twórcy bardziej poszli w stronę fandomu a nie dzieci...
    Cóż, mam nadzieje że będzie coraz lepiej (niech skończą z cutie mark crusaders, zawsze omijam te odcniki) i że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tam lubiłem zawsze CMC :P I mam nadzieję, że ich sie nie pozędą, bo czekam, na ciekawie zrobiony odcinek, jak któraś dostanie w końcu cutie marka, a reszta nie :D

      Usuń
    2. Na odejście CMC nie liczcie - jako postaci idealnie się nadają do bajki edukacyjnej dla dzieci...

      Usuń
    3. Gdyby coś takiego zrobili to chyba bym przeklął twórców. Pozbyć się tak genialnego trybika...

      Usuń
  11. Nie wiem o co czepiacie się tej powtórzonej sceny - gdyby to nie zostało tak poprowadzone, gdyby TS uczyniła cokolwiek innego - zmieniła by bieg wydarzeń i nie mogła wrócić do Pinkie i Spike'a, nie wiadomo gdzie by wylądowała, być może w ogóle przestałaby egzystować, nie odprowadziła Cerbera i przez to doprowadziła do zagłady Equestrii itp. W każdej książce, filmie o podróżach w przeszłość jest podkreślane, że ingerencja w czas może wywołać jedynie negatywne dla teraźniejszych "ja" bohaterów, że należy grzebać w niej jak najmniej się tylko da. Więc to po prostu nie mogło być poprowadzone inaczej..
    Ferować wyrok, że serial obniżył loty, można byłoby na podstawie nie wiem.. ciągu 5-6 słabych odcinków? Tymczasem "Read it and Weep" był wyśmienity, "Hearts and Hooves Day" niezły, "A Friend in Deed" kapitalny no i ostatni również niezły. Jedynie odcinek z FS był trochę hmm.. nie był słaby, był całkiem ciekawy, ale momentami po prostu niesmaczny i przesadzony.
    Banalizm i potrzeba moralizatorstwa też jakby są stopniowo ograniczane przez autorów (poza "Putting Your Hoof Down", ten odcinek potraktujmy jako wypadek przy pracy) - w końcu listy do Celestii, najinfantylniejszy element serialu, pojawiają się coraz rzadziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie wiem o co czepiacie się tej powtórzonej sceny - gdyby to nie zostało tak poprowadzone, gdyby TS uczyniła cokolwiek innego - zmieniła by bieg wydarzeń"

      Ale poważnie - czy musieli ją w całości powtarzać? Albo, jak napisałem, mogliby przedstawić ją choć trochę w inny sposób...

      Usuń
    2. Ja tam sie zastanawiam, po co ona cofneła sie w czasie 1 raz, zanim przejmowała się tym, zę ostrzegła siebie. Wszakze w 1 lini czasowej nie spotkała siebie ostrzegającą siebie. Chyba, ze spotkała a to by mi nasuwało na myśl istnienie inteligentnej siły (możliwe że omnipotentnej) która zaprogramowała cały plan wydarzeń. Wtedy to tak na prawdę nie była by za pierwszym razem Twi z przyszłości, tylko dzieło owej istoty, która chciała tak skonstruować przyszłość. W sumie to sgeruje, że ta istota ( o ile to istota) była by prawdopodobnie co najmniej 4 wymiarowa (czas jako wymiar) oznaczało by ze nie ma ona poczatku ani końca w kontinuum. Kurde, czyżby w MLP byli jednak bogowie?

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. @Emes
      "Ale poważnie - czy musieli ją w całości powtarzać? Albo, jak napisałem, mogliby przedstawić ją choć trochę w inny sposób..."

      Daję głowę, że dla młodych widzów jest to zapewne dużo czytelniejsze.

      @Lionorm
      Tu pozostaje gdybologia. W którymś z odcinków FG była podobna sytuacja, gdzie cofali się Stewie z Brianem. Z tego co kojarzę, to po kilkunastokrotnej zmianie przeszłości, za każdym razem na gorsze, zmontowali za ostatnią cofką przeszłość po staremu (nie pamiętam już szczegółów). Więc być może Twilight najpierw coś spierniczyła (Start; skok 0; brak zajścia w bibliotece), potem przeniosła się i ostrzegła o tym Past Twilight (skok 1) co okazało się w skutkach jeszcze gorsze i wymagało odbycia następnej podróży, którą widzimy w serialu (skok 2). Skok 3 jest kalką 2 i dzięki temu Twilight z wymiaru serialowego ma spokój do końca życia.
      Od MLP do M-teorii... za samo pobudzenie mózgownic temu odcinkowi należy się cześć i chwała.

      Usuń
    5. Dlatego właśnie nie lubię programów gdzie twórcy bawią się wehikułami czasu i innym takim tam badziewiem... Motyw potwornie wyeksploatowany, a i tak wiadomo że cofanie się w czasie jest niemożliwe, ze względu na zasadę przyczynowości.

      Usuń
    6. Czas nie ma początku ani końca, i każda sekunda trwa wiecznie i odwiecznie. Nie, żeby gdzieś coś było zapisane. Po prostu każda możliwa konfiguracja istnieje od zawsze. Od nas zależy, którą drogę wybierzemy, ale nie możemy tworzyć własnych (bo wszystkie już są). Podróże w czasie też są uwzględnione, a także ich jednoczesne obycie i nieodbycie (Gdyby Twilight nie cofnęła się w czasie po znalezieniu zwoju. Podróż w czasie odbyta, tylko nikt jej nie odbył). Co się wtedy dzieje - nie wiem i nie chcę wiedzieć. To wszystko oczywiście tylko przy założeniu, że jest skończona (ale zmierzająca do nieskończoności) liczba wszechświatów, gdzie obowiązują także inne prawa fizyki. Dzięki temu WSZYSTKO jest możliwe, a nawet nie tyle możliwe, co istniejące.


      Co do kierunku w którym zmierza MLP - nie patrzę na sens, nie patrzę na smaczki (nie wypatruję), nie patrzę na przesłanie dydaktyczne - patrzę tylko i wyłącznie dla patrzenia. Polecam.

      Usuń
  12. Ten sezon obfituje w dobre ale też i w słabsze odcinki. Dodatkowo jak wspomniano w artykule, większość z nich jest bardzo przewidywalna. W pierwszym sezonie też takie sytuacje mieliśmy ale trza przyznać, że w paru odcinkach fabuła mogła nieco zaskoczyć.
    Czy drugi sezon jest lepszy od pierwszego...bo ja wiem. I tu i tu mieliśmy naprawdę niezłe odcinki.

    Ostatnio gdzieniegdzie fani porównują odcinki z S1 i S2, na zasadzie który lepszy np: S1E4 - Griffon Brush off/S2E4 Sisterhooves Social. Wyniki taki porównań są na ogół remisowe. Czasem u jednych będzie przewaga odcinków z S1, a u innych z S2. Inna sprawa, że ten typ porównań jest taki sobie. S2E16 Read It and Weep i S1E16 Sonic Rainboom to "pojedynek" już na starcie przegrany w większości przypadków przez odcinek z S1.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz tak, tylko ze względu na Daring Do (trololo), podczas gdy Sonic Rainboom jest uznawany za wielu Bronych za jeden z najlepszych odcinków ever. W moim rozrachunku zdecydowanie wygrywa Sonic Rainboom. Ale cóż quot capita, tot sententiae.

      Usuń
    2. I dlatego porównanie odcinków na takiej zasadzie, sensu większego nie ma. Ale wyniki naprawdę często się przedstawiają ciekawie. Odcinek 3 czy 14 S2, często "przegrywały" bój wg fanów, z odpowiednikami z S1.

      Usuń
    3. Co do 14 sam bym się zastanawiał:) To "Art of the Dress" :P
      Swoją drogą może i mało miarodajne to jest i większego sensu nie ma, ale swoją drogą to porównywanie jest całkiem ciekawe:P

      Usuń
  13. Czego brakuje w S2? Gitarowych wstawek podczas lotów Rainbow Dash. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O szlag, a nie ma ich? To faktycznie lipa, czasem je sobie włączam na jutubie i słucham...

      Usuń
    2. http://www.youtube.com/watch?v=0HuWVAkIb7A

      Takie filmiki sprawiają, że marzę o guziku, za którego wciśnięciem dostałbym porządną gitarę i umiejętność grania na niej.

      Usuń
    3. That's what I'm talking about. :D

      Usuń
  14. O! W końcu coś innego niż fanfic, fanart, ponymeet, czy oc.
    Brawo chłopie, żeś się do roboty wziął.

    "Moją podstawową obawą wyrażoną w poprzednim poście było to, że twórcy będą starali się zbytnio robić serial pod fandom. Cóż, nie odczuwam, żeby to się spełniło - dostaliśmy co prawda Derpy, ale poza tym nawiązań do fanów nie było tak dużo. IMHO jeśli w ogóle, to zacznie się to na dobre w trzecim sezonie, który już był robiony w okresie, kiedy fenomen bronies był szeroko znany."

    Bo to przecież takie straszne, jak ktoś chce ci się przypodobać i daje ci czekoladkę.

    "Tymczasem jednak ostatnio zacząłem mieć obiekcję o wiele bardziej banalną i prostszą. Najzwyczajniej w świecie odczuwam, że serial nieco obniżył loty."

    Każdy tak mówi i dotyczy to niemalże każdego serialu. Nie tyle serial obniżył loty, co twoje wymagania względem niego wzrosły.


    "Ogólnie nie było tak źle, ale w tym sezonie zdarzyło się parę odcinków-wpadek. Przykładami takich są choćby dwa ostatnie - "Putting Your Hoof Down" i "It's About Time". Pierwszy jest bardzo mizerną próbą zilustrowania lekcji, że jest poważna różnica między asertywnością a agresywnością. Idea słuszna, ale wykonanie kiepskie i kompletnie nieprzekonujące - Fluttershy w przeciągu 20-minutowego odcinka zdołała dwukrotnie diametralnie zmienić swoją osobowość, a jej "złe" drugie ja było do przesady przerysowane."

    Też mi się ten odcinek nie podobał.

    "No i ostatni odcinek, który był fabularną katastrofą. Motyw oklepany ze wszystkich stron, spłycony i przewidywalny do granic. Jednak niefajnie się ogląda, wiedząc, jak będzie wyglądał cały odcinek. I jeszcze w ogóle sama ta "wiadomość" z przyszłości - Twilight będąca w kiepskim stanie i bardzo zaaferowana, jakby faktycznie miała do przekazania coś naprawdę ważnego, a na końcu chodziło tylko o to, "żeby się nie martwiła". No jasne..."

    Wątpię czy docelowy target serialu jest obeznany z tym motywem tak dobrze jak ty.

    "Właśnie to uważam za główne brzemię tego serialu - jest to bajka dydaktyczna przeznaczona dla małych dzieci. Z tego względu nie mogą po prostu ot tak robić fajnej, zabawnej kreskówki - w każdym odcinku muszą wcisnąć, czasem na siłę, jakiś morał, ewentualnie wymyślić i ustawić cały odcinek pod tę właśnie puentę. I o ile w pierwszym sezonie to nie drażniło, bo dobrze udawało się to pogodzić (zaczynając od "Giggle at the Ghostly", które - oprócz tego, że fajnie brzmi - jest wzorcowym przykładem piosenki terapeutycznej), to jednak jak długo można to ciągnąć, nie popadając w skrajny banalizm? Naprawdę, powtórzę się, pisząc, że nie oglądam tej bajki ze względu na super zawiłą fabułę na miarę "Incepcji", więc nie powinienem przejmować się jej przewidywalnością, ale ostatnio w paru momentach ta przewidywalność zbliżyła się do granicy bólu."

    To czego ty w końcu chcesz? Jak twórcy chcą się przypodobać fandomowi to źle, jak robią serial pod młodych widzów, to też źle.

    "By nie było tak pesymistycznie - osobiście mam przeczucie, że spadek formy jest tymczasowy, a trzeci sezon znów będzie na wyższym poziomie. A jak to wygląda według Was? I jakie są Wasze przewidywania? Czego oczekujecie po przyszłych odcinkach My Little Pony? "

    A ja mogę się założyć o skrzynkę Jacka Danielsa, że gdy sezon trzeci będzie zbliżał się ku końcowi to pojawi się jeszcze więcej narzekaczy, co to będą mówić, że MLP już nie jest takie jak kiedyś, i że się skończyło na Winter Wrap Up.

    "Właśnie dla mnie odcinek z Rainbow również był przykładem odcinka robionego wyraźnie pod banalny morał dla dzieci ("Czytanie jest fajne!")."

    I bardzo dobrze, trzeba dzieciaki namawiać do tego typu czynności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bo to przecież takie straszne, jak ktoś chce ci się przypodobać i daje ci czekoladkę."

      Żebyś wiedział, że czasem tak. Jak to mawiały starożytne kucyki - znaj proporcją, mocium panie.

      "Wątpię czy docelowy target serialu jest obeznany z tym motywem tak dobrze jak ty."

      Pewnie niewiele mniej. Oglądam bardzo mało filmów i seriali, ruchome obrazki to medium, które szalenie zaniedbuję.

      "To czego ty w końcu chcesz? Jak twórcy chcą się przypodobać fandomowi to źle, jak robią serial pod młodych widzów, to też źle."

      Nigdzie nie napisałem, że przypodobywanie się fandomowi jest bezwarunkowo złe, tylko żeby nie przesadzili. A serial można dalej robić pod małych widzów bez wciskanych na siłę morałów - tak jak jest to w zasadzie w większości bajek.

      "I bardzo dobrze, trzeba dzieciaki namawiać do tego typu czynności."

      No i spoko, ale jeżeli serial traci przy tym na jakości i staje się po prostu zwykłą pogadanką...

      Usuń
    2. "Żebyś wiedział, że czasem tak. Jak to mawiały starożytne kucyki - znaj proporcją, mocium panie."

      Panie kochany, toć ja przecież nie proponuję rewolucji gdzie grindmark i r34 to codzienność, w takim przypadku to rzeczywiście można cukrzycy dostać. :)
      Twórcy powinni to robić kroczek po kroczku, jak jest fajnie to robimy więcej pod fandom, a jak już fandom się wkurzać zaczyna to zatrzymujemy.

      "Pewnie niewiele mniej. Oglądam bardzo mało filmów i seriali, ruchome obrazki to medium, które szalenie zaniedbuję."

      A ja sądzę, że nie znają go w ogóle, choć z telewizją u mnie podobnie jak u ciebie.

      "No i spoko, ale jeżeli serial traci przy tym na jakości i staje się po prostu zwykłą pogadanką..."

      Mi się odcinek podobał. :)

      Usuń
  15. A jak dla mnie to za dużo oczekujecie od bajki dla dzieci, zamiast po prostu się nią cieszyć. Ja tam uważam, że odcinki wcale nie schodzą na psy, wręcz przeciwnie, są bardzo dobre. Spędziłem trochę czasu rozkminiając ostatni odcinek. No bo właściwie Twilight dowiedziała się o zwojach nie wiadomo skąd, nikt jej o nich nie powiedział, znaczy sama sobie o nich powiedziała, ale wiedziała o nich od siebie. Błędne koło. Samo to, że trzeba nad tym przez chwilę pomyśleć, sprawia, że uważam ten odcinek za jeden z lepszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że musiałeś chwilę nad nim pomyśleć, by wykryć w nim sprzeczność, sprawia, że jest dobry?

      Usuń
    2. Ej dla mnie tak, bo ja wywnioskowałem,z e w kucach jest bóg jakowyś przez to ( krótka rozkminka wyżej gdzieś)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  16. Uznałem, że przyszedł czas, bym i ja wtrącił do tematu swoje trzy grosze. Jestem bronym od stosunkowo krótkiego czasu, więc być może będę miał na całość odrobinę inne spojrzenie. Mam wrażenie, że Emes tym komentarzem wbił kij w mrowisko, ale może to i lepiej.
    Na początku dobrze by było, gdybym powiedział kilka rzeczy dla mnie oczywistych: Po pierwsze- jak już ktoś chyba zauważył wcześniej, doprawdy ciężko porównywać jedną serię z drugą. Poszczególne odcinki jeszcze, ale całość... Po prostu (na swoje nieszczęście) twórcy serialu baaaardzo wysoko ustawili sobie poprzeczkę pierwszą serią. Do tego wszystkiego podbili to jeszcze potężnym podwójnym odcinkiem z Discordem. Teraz wystarczą jakiekolwiek, minimalne zachwiania formy, byśmy odruchowo i absolutnie naturalnie odczuli, że poziom serialu spada. Na pocieszenie dodam, że nie jest tak tragicznie, żadnego odcinka w tej serii nie oceniłem jako tragicznego, a to już sukces. Są lepsze, są gorsze, to normalne.
    Druga rzecz, moim zdaniem przez wielu zapomniana. Napiszę wielkimi literami, żeby wszyscy to dojrzeli: PRÓBUJEMY RACJONALIZOWAĆ NASZE OPINIE, MIMO ŻE FAKT, CZY DANY ODCINEK NAM SIĘ PODOBA, WCALE RACJONALNY NIE JEST. Ja sam dziwię się nieraz sobie, dlaczego jeden epizod mam ochotę oglądać kilka razy, a inny, teoretycznie poprawny, rzucić w kąt. Ta próba usilnego zrozumienia, dlaczego jakiś odcinek nam się nie spodobał daje iście komiczne efekty.
    Teraz coś absolutnie osobistego. Uważam, że najciekawsze dla mnie są w tej bajce relacje między głównymi bohaterkami. To właśnie one ostatecznie nadają uroku całości. Tam gdzie stykają się takie barwne charaktery więcej się dzieje. Wolałbym, by twórcy o tym nie zapomnieli.
    Ostatecznie- poziom się trzyma, nie sądzę, by coś miało się psuć, jest dobrze.

    PS: Jedno zjawisko uderza mnie po oczach. Otóż uniwersum robi się coraz bardziej multirasowe. O ile minotaur, gadający smok, bizony czy zebra są wkomponowane bardzo dobrze, to koziołki, gadające krowy i mieszkające w Equestrii osły odrobinę destabilizują ten świat. Nie potraktujecie mojego komentarza rasistowsko, ale Equestria jest dla mnie światem kucyków, tak moim zdaniem powinno pozostać.

    Wyrazy szacunku dla wszystkich komentatorów i rozmówców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ja sam dziwię się nieraz sobie, dlaczego jeden epizod mam ochotę oglądać kilka razy, a inny, teoretycznie poprawny, rzucić w kąt. Ta próba usilnego zrozumienia, dlaczego jakiś odcinek nam się nie spodobał daje iście komiczne efekty."

      A ja na ten przykład tylko raz obejrzałem odcinek pod tytułem Feeling Pinkie Keen i mimo że moja ulubiona postać z serialu gra w nim główną rolę, nie obejrzę go nigdy więcej i znam powody mojej decyzji.
      Po prostu nie wierzę w nic czego naukowo udowodnić nie można, jeśli na coś nie ma teorii to albo jesteśmy za głupi, albo to przypadek. Koliduje to nieco z morałem odcinka.

      Usuń
  17. Mam tylko dwie rzeczy do powiedzenia;
    1. W 20 minutowym serialu dla małych dziwczynek(mimo, że jest robiony tak aby tatuś/starszy brat*wink* nie umarł na cukrzycę) nie można się spodziewać sycącej fabuły… niestety. Bądź co bądź to nie my jesteśmy grupą docelową.
    2. Jeśli chodzi o spadek formy to jest kilka teorii:
    a) Kiepski scenarzysta.
    b) Osłabienie czujności bronych i ich wiary w serial po to aby rozgromić i zmienić ich mózgi w papkę ostatnimi odcinkami 2 sezonu.
    c) Może to z nami jest coś nie tak i tylko wmawiamy sobie, że serial traci coś ważnego.

    Osobiście jestem za opcją b.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem za opcją c) mimo, że żadnej z tych opcji nie popieram, bo uważam, że serial ciągle trzyma poziom

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ludzie za często napalają się na nie wiadomo jakie nawiązania serialu do innych rzeczy. Potem bywa rozczarowania. Często jednak widzę, że fani jakby sami nawiązują sobie pewne fragmenty serialu do danych rzeczy choć nie było to w ogóle w zamierzeniu twórców. Mi to w sumie ganz egal czy takowe bonusy są czy ich nie ma.

      Usuń
    4. "Mi to w sumie ganz egal czy takowe bonusy są czy ich nie ma."

      Mnie również. "It's About Time" nie tyram za brak Whoovesa.

      Usuń
  18. Po" osobiście wybieram opcję b" miałem jeszcze napisać, że to tylko obiektywne obserwacje i możliwe powody tego czy tamtego.

    @Turak-Ja też uważam, że serial trzyma poziom. Fabuła się rozwija(rozumcie to jak chcecie) a animacja poszła do przodu, poza tym jak już ktoś wspomniał zniknęła lwia część lukru i miłości, to dobry zabieg ale jednak trochę brakuje mi cukrowych zawałów serca. Serial idzie coraz bardziej pod fandom- fajnie ale tu też są granice np. cały odebrany poprzednim odcinkom lukier postanowiono oddać, z nawiązką, za pomocą "hearts and hooves day", a 3 proste słowa z "it`s about time"(właściwie ze spoilvid)- "epic pony war" sprawiły, że kumpel strasznie się napalił na ten odc., rozczarował się lekko ale zadowolił Solid Sparkle (fan MGS).

    Mi się serial podoba tak jak na początku moich kontaktów z nim, a 3 serii to już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że 3 sezon będzie miał jakieś cukrowe odcinki... Ten cukier to jeden z głównych powodów, dla których tak bardzo lubię MLP! DAT CUKIER

      Co do mnie, naprawdę nie obchodzi mnie fabuła czy cokolwiek... mi chodzi tu o przyjemność jaką wywołuje oglądanie odcinków! Boję się, że jeżeli Friendship is Magic pójdzie pod ogólnie rozumiany "fandom", zabraknie tego cukru, tej nielimitowanej radości... ;(

      Usuń
    2. CUKIER4EVER !!

      Mnie wciągnęło MLP tym, że ta cukierkowość idealanie kontrastowała z szarością licealnej udręki(27 wiecznie kłócących się dziewczyn-,-). Pdoba mi się też obecna forma serialu ale trzeba nam więcej słodkości xP


      O zapomniałbym, @Emes dziękuje za tego posta, dawno nie było czegoś takiego!

      Usuń
  19. Racja jest jak dupa kazdy ma swoja, czesc twierdzi ze sezon 1 lepszy czesc ze 2 lepszy, czesc ze 2gi za bardzo pod fanow, inni ze w sam raz, to samo z odcinkami, ile ludzi tyle opini.

    Jednego jestem pewny, animacja jest duuuzo lepsza i to mi wystarcza. All hail studio B!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ha, ha, ha! Narzekacie, zamiast zanurzyć się w bogactwie serialu, fandomu i całości fenomenu. Tak bogatego świata już dawno chyba nikt nie stworzył - każdy znajdzie coś dla siebie. Fantastyczne rysunki, pośpieszne szkice, niedbałe komiksy, 8 bitowa muzyka, arie operowe, elektroniczna, ciężka muzyka, shipping, mroczne opowieści, każdy kucyk pokazany od każdej strony, 50 różnych postaci, drugo- trzecio- i czwarto- nawet-planowych, crossovery z każdym chyba możliwym światem. OLBRZYMIE BOGACTWO UNIWERSUM! Przypominają mi się lata '90 i komiksy z DC, gdzie Uniwersum było tak rozbudowane i ogromne, że aż człowiek głupiał - tyle było do okrywania. Potem nastąpił głupi reset - i teraz komiksy są monotonne. Wg mnie serial ma się dobrze - jest tylko podstawką dla wyobraźni fandomu, bo nie oszukujmy się - wciąż jest moralizatorską kreskówką dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  21. To tylko bajka dla dzieci. Moim zdaniem są odcinki lepsze, gorsze, jak w każdej bajce/serialu. Nie ma co się tak nad tym rozkminiać. Jeśli chodzi o animację, to jest lepsza siłą rzeczy. Jeśli chodzi o fabułę, jest nadal dobra. Jeśli chodzi o trzeci sezon, to na pewno będzie przynajmniej tak samo dobry.

    I tyle. Wie ktoś, kiedy wejdzie do sklepów 4 fala blindów? Chciałabym Trixie sobie kupić. I księżniczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i jeszcze: Na początku powinno być jeszcze napisane, że może zawierać czubki.

      Usuń
  22. Solucja dla wszystkich: Nie mieć ŻADNYCH oczekiwań co do kolejnych odcinków. Mniejsza szansa że się zawiedziecie. Nie myśle o tym co w odcinku może być, no chyba że tematyka mnie zmusi do refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja tam nie martwię się co będzie z fabułą dalszych odcinków, mnie dręczy bardziej coś o wiele straszniejszego: jak długo utrzyma się nasz fandom zanim zmieni się w pustynię Mojave? Wszystko się kiedyś kończy i to dotyczy również fenomenu kucyków... To bardzo smutne i może nawet dla niektórych przerażające.. Jak długo sie utrzymamy? Co będzie nas później trzymać w kupie? Co będziemy robić jak twórcą skończą się pomysły? To jest o wiele poważniejsza sprawa niż dociekania nad jakością kolejnych odcinków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tego i ja się boję jak długo nasz fandom się utrzyma po zakończeniu emisji serialu czy padniemy i wrócimy na stałe do szarej rzeczywistości jeżeli tak się stanie pozostanie tylko nadzieja że Hasbro zrobi G5 który będzie równie dobry.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Chcecie, by fandom przetrwał wszystko?

      Zbudujcie wokół niego religię i ideologię, na miarę chrześcijaństwa, czy islamu, a macie to jak w banku.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Po emisji ostatniego odcinka G4 bronies będą istnieć jeszcze długo. Wystarczy popatrzeć na fanów Harry'ego Potter'a, Władcy Pierścieni czy Star Warsów. Oni jakoś się trzymają to my te wytrzymamy!

      Pozatym nie ma się czym na razie martwić! Jeszcze cały 3 sezon przed nami a później zobaczymy/

      Usuń
  24. Jeśli chodzi o moją opinię. Sam nie jestem już takim Brony jak kiedyś. Po prostu mi przechodzi. Sądzę że kucyki staną się dla mnie bezwartościowe jak wszystko inne. Według mnie fandom zacznie się rozpadać niebawem. Wielu ze znanych mi Brony odchodzi a nowi się nie pojawiają. No dobra starczy już pesymistycznych myśli. Póki co jesteśmy tu i teraz nie martwię się o to jak będzie wyglądać następny odcinek ale o to czy będę mógł go z kimś o nim pogadać.

    OdpowiedzUsuń
  25. Też miałem narzekać na "It's about time". Twierdziłem, że zabawa z czasem powinna być okraszona epicką fabułą i ciągnąć się 2 odcinki. Obejrzałem odcinek i zwątpiłem - PIERWSZY! odcinek który mi się średnio spodobał. Ale wystarczyło trochę przemyśleń, żeby stwierdzić, że jednak odcinek jest super i nie ma na co narzekać. Na dodatek czytając powyższe komentarze tylko się utwierdziłem dogłębnie, że trzeba czerpać radość z tego co jest. Zaiste - "Carpe gaudium"!!!
    PS Nawet te wszystkie komentarze poprawiły mi humor bo niezbyt udanym dniu :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ehh jak ja uwielbiam takich czarnych proroków... Nie ma sensu nad tym myśleć, zamartwiać się. Przyszłość będzie jasna a przeszłość chętnie wspominana, kiedy ludzie skupią się na jak najlepszym wykorzystaniu teraźniejszości.
    Ja tam miałemm podobnie z większościami takich seriali (np. Futurama, FG, Zero no Tsukaima itd). Jest wielkie omygoshomygosh na początku, hurtowe oglądanie odcinków, szukanie artów itp, jednak potem wszystko krzepnie. Ale czy przez to, że z czegoś w rodzaju fazy szaleńczego zakochania przeszedłem w fazę stabilnego związku :P, oznacza, że jestem mniejszym fanem niż dawniej?
    Aj dont fink soł.
    Poza tym bronies, wg mnie przede wszystkim poprzez świetną muzykę (zna ktoś równie kreatywny pod tym względem fandom?), stworzyli sobie potężne fundamenty do dalszego funkcjonowania. Ludzie będą napływać jeszcze przez parę ładnych lat, zaciekawieni fenomenem społecznym, powszechnymi pony-artami, pmv i takimi tam. Czymkolwiek, ale będą napływać.
    Tak więc uszy do góry, nie ma co mącić sobie w głowie szarymi wizjami.

    OdpowiedzUsuń
  27. Subkultury nie umierają od tak. Póki są ludzie (a będą długo po zakończeniu serialu) bronies wciąż będą istnieć. Jeśli sądzicie, że jedynym co trzyma ludzi jest kreskówka to się grubo mylicie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nasz fandom nie umrze od tak. Na pewno nie jestem jedynym, który nie chciałby stracić kontaktu z tymi ludzmi których się poznało na Ponymeetach tylko dlatego bo "kreskówka się kiedyś skończy". Oj nie! Ponymeetów jest coraz więcej w całej Polsce. Ludzi których tam poznajemy prawie natychmiast są nam bardzo bliscy, bo łączy ich fascynacja czymś nietypowym. Fascynacja My Little Pony. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Myślę, że trochę nie fair jest wzięcie dwóch odcinków o słabszej jakości (choć mi "It's About Time akurat się podobał) i na ich podstawie twierdzenie o osuwaniu się poziomu serialu. W ten sposób to mógłbym wieszczyć upadek FiM w co najmniej paru miejscach w obu sezonach.

    Jak dla mnie morały były zawsze, od początku do końca w obu sezonach, wymuszone, może z góra dwoma wyjątkami. Tak więc nie sądzę, żeby tu nastąpiło jakieś obniżenie jakości.

    A że w czubie mojego rankingu odcinków znajdują się głównie te z s2, jakoś się nie martwię o kierunek rozwoju serialu.

    (BTW, dziwi mnie, że jeszcze nie padłą teza "Faust odeszła i przez to robi się coraz gorzej!" ;))

    Choć coś jest w tym, że cukier z serii odparowuje, przynajmniej w przypadku dwóch ostatnich odcinków. Nie dość, że w e19 mieliśmy paradę chamstwa na bazarze Ponyville, to jeszcze e20 potwierdza za jednym zamachem istnienie "epic pony war" oraz piekła. :D

    Swoją drogą, jestem jeden z tych, co lubią "całkiem poważnie prowadzić grube rozkminy historii i uniwersum z bajki dla małych dzieci", tak więc przejmowanie się fabułą nie implikuje czarnowidztwa (ani vice versa, jak widać :D).

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie sądzę, by serial obniżył loty - po prostu inaczej oglądało się pierwszą serię (coś zupełnie nowego, świeżego, zaskakująco dobrego - zwłaszcza w porównaniu z poprzednimi generacjami MLP), a inaczej drugą. To normalne, że trudniej zaskoczyć widza, który obejrzał ponad 40 odcinków i doskonale zna wszystkich bohaterów. Trudniej też sprostać wymaganiom tak dużego, dobrze zorganizowanego fandomu. Fani są różni, każdy ma inną ulubioną postać, inne poczucie humoru, inną wizję serialu (vide odwieczny konflikt - czy nowe odcinki są tworzone za bardzo "pod fandom", czy wręcz przeciwnie)... Każdemu nie da się dogodzić.
    Poza tym - nawet najlepsze danie, jedzone regularnie, prędzej czy później spowszednieje. Mimo, że składniki i smak pozostaną takie same.
    Dodajmy do tego siłę sentymentu, zawsze miło wraca się pamięcią do początków jakiejś pasji, więc pierwsze odcinki jawią się jako najlepsze.
    Według mnie drugi sezon jest porównywalny z pierwszym. Odcinki z Discordem, Lesson Zero, Secret of My Excess, Last Roundap, Friend in Deed, Putting Your Hoof Down (tak, tak!) absolutnie nie ustępują najlepszym odcinkom premierowej serii.

    Przyszłość fandomu? Myślę, że przerwa między drugim a trzecim sezonem dobrze nam zrobi :) Wszyscy zdążą zatęsknić za kucykami. A życie po ostatecznym zakończeniu serialu? Na pewno nastąpi potężna reorganizacja, ale bez paniki.
    Prędzej czy później zostanie wypuszczona kolejna generacja. Pytanie brzmi: czy nastąpi wtórna infantylizacja kucyków? Sądzę, że to zabrnęło za daleko, by wrócić kiedykolwiek do starego modelu i bardzo dobrze :) Ale już za bardzo wybiegam w przyszłość, więc na tym zakończę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, ubiegłeś mnie minutę, a napisałem prawie to samo :P

      Usuń
  31. Ja nie jestem aż tak pesymistycznie nastawiony.
    Chciałem zauważyć, że drugi sezon był balansem pomiędzy dorosłymi a dziećmi, czyli dwoma w pewnym sensie grupami konsumentów. Twórcy co było według mnie widać, ostro balansowali na tej cienkiej granicy, gdzie dzieci są w stanie nadążać i rozumieć co się dzieje na ekranie, a dorośli są w stanie to oglądać. Bo bądźmy szczerzy, co by nie powiedzieć twórcy pomimo kilku słabszych momentach wybrnęli całkiem dobrze. Luna, Derpy, niesamowita piosenka "Smile", pogłębione rysy psychologiczne postaci, nowości, cała masa nowych animacji ( RD porwana przez prąd rzeki w odcinku o Dobroczyńcy, głowa FS 2 odcinki temu, mimika RD w czasie pobytu w szpitalu, jak i samej Daring Doo )... Według mnie pesymizm bierze się chyba ze zbyt dużego "natłoku" nowości, do których nie przyzwyczajał nas sezon pierwszy. Podejrzewam że w sezonie trzecim wszystko się uspokoi, nie będzie trzeba szaleć, tylko trzymać się tego co się pojawiło do tej pory.
    Jak dla mnie drugi sezon był bardzo mocny, dał mi wiele zabawy i radości, a twórcą dał do ręki więcej narzędzi, poprzez wprowadzenie do oficjalnego kanonu takich rzeczy jak wojna, trochę bardziej zaawansowana technologia jak lampki na świetliki, ekonomie itd. Może trochę mnie teraz poniesie, ale mam wrażenie, że samo w sobie oglądanie kucy jest czymś wesołym. Bo jak tu się nie śmiać z samego siebie ( ja co sobotę nagle przerywam robotę na 20min, żeby wywalić owłosione giry na biurko i nucić pod nosem "smile, smile, smile ..." ;) )

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja powiem że MLP nawet jak się rozpadnie (jeśli w ogóle), to i tak zostanie uznana (może już jest?) jako klasyk, jak ,np. Looney tunes, Hanna Barbera, czy Worner Bros. i jeszcze w nowych kreskówkach będą nawiązania z MLP.
    Co do odcinków jestem chyba jednym z nielicznych dla których WSZYSTKIE odcinki są na tym samym poziomie zajefajności.

    OdpowiedzUsuń
  33. Według mnie twórcy przedobrzyli jeśli chodzi o nowe odcinki, chodzi mi głównie o ostatni odcinek z Twilight z przyszłości. W pierwszym sezonie nie było tego wszystkie ponieważ twórcy robili go dla targetu, drugi sezon jest robiony z myślą o fanach(Którzy i tak marudzą...), odcinki takie jak Lesson Zero i It's About Time były po prostu przekombinowane. Po co ulepszać coś co już jest idealne? Jak dobrze wiemy takie ulepszanie na siłę zazwyczaj powoduje skutek odwrotny. Twórcy mogli by robić tak jak za czasów pierwszego sezonu, bez kombinowania co najwyżej małe "puszczenie oka" do fanów raz na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  34. Hahaha! A mnie bawi najbardziej to, że wszyscy jak tu jesteśmy mamy nieco inne zdanie i spostrzeżenia. I dobrze, bo dzięki temu istnieje ta społeczność. Różne odcinki są wymieniane jako lepsze i gorsze, ale wszystkie są zarówno oceniane jako takie i takie. To oznacza, że serial nie traci formy, tylko że każdy ma inne upodobania. Mnie natomiast bawi niezmiernie cała konwencja serialu, dlatego chłonę go z nienasyconą żądzą. ;D Owszem, są motywy, które ja uważam za słabsze, ale jak pisałem będą one inne od tych, których Wy nie lubicie. Natomiast przez konwencję nie ma to dla mnie aż takiego znaczenia. Wszelkie smaczki są po prostu świetnymi dodatkami. Ten serial jest niczym świerzy, pachnący chleb. Można go jeść z wędliną, serem, sałatą, papryką, rzodkiewką, dżemem, nawet ze wszystkim na raz, jeżeli ktoś lubi.

    OdpowiedzUsuń
  35. A jak dla mnie przesadzacie.
    Serial trzyma poziom i jedyne, co mogę zarzucić ostatniemu odcinkowi to powtórzenie jednej sceny.
    1. Niemal wszystkie odcinki są przewidywalne i oparte na oklepanych schematach (za to w nowej, lepszej szacie). Nawet odcinek The Last Roundup przez wielu okrzyknięty jednym z najlepszych nie jest tu wyjątkiem. Mój 10-letni kuzyn rozgryzł co i jak, jak tylko Applejack wysłała swój list. Tak więc nie widzę skoku jakościowego.
    2. O odcinku z Fluttershy wypowiadałem się w odpowiednim miejscu - mam podobne zdanie do Deveela.
    3. Marudzicie. I to bardzo. MLP według mnie nie jest wyraźnie robione pod inną publikę. Znienawidzony przez tyle osób Lesson Zero byłby normalnym odcinkiem, gdyby Twilight nie robiła min. :P Odcinek bawiąc - uczył. Ja bym się nie bał puścić go małemu dziecku - w końcu nikt nie jest idealny i wreszcie pora to im uświadomić!
    4. Boicie się o przyszłość fandomu? Jesteście tu od tego, żeby jego śmierci zapobiec. Niestety, jak patrzę na co poniektórych to całe to "kucykowienie" stało się mieszaniną r34, walki poszczególnych osób między sobą, nawet wulgaryzmy częściej padają. "Bo na co komu Love and Tolerance", co nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie. Oklepane schematy pokazane w niekonwencjonalny sposób. To jest siła!

      Usuń
    2. Szczerze, to wolę brak L&T niż obłudę.

      Usuń
    3. Zgadzam się z przedmówcą. Jak dla mnie to L&T to po prostu głupi frazes, który to niby ma łączyć bronies.

      Usuń
    4. A macie pomysł na lepszy? Mówię całkiem serio! Może coś razem wymyślimy?

      Usuń
    5. Bronies please
      L&T powinno być podstawą ludzkości, a nie hasło Bronies.
      No, ale dużo łatwiej jest łamać tę zasadę, jak mówimy z góry, że jej nie uznajemy.

      Usuń
    6. To nie my jej nie uznajemy, tylko natura tego świata i ludzi ogółem.

      Usuń
    7. Czyli i nas, bo kto składa się na świat?

      Usuń
    8. Właśnie ja nie rozumiem, czemu to hasełko się przypałętało do bronies.
      Czy oglądanie kreskówki dla dzieci sprawia, że jesteśmy łagodniejsi, milsi, bardziej tolerancyjni? Face it, ludzie to jednak zwierzęta(według teorii ewolucji, nie zamierzam tu wchodzić w tematy religijne) i zawsze będą walczyć.

      Usuń
    9. Po prostu nie ma sensu próbowac wprowadzać zasadę, która jest sprzeczna z naszą naturą.

      "ludzie to jednak zwierzęta(według teorii ewolucji, nie zamierzam tu wchodzić w tematy religijne) i zawsze będą walczyć."

      I to jest słuszna i naturalna kolej rzeczy. Dzięki temu stale dążymy ku lepszemu.

      Usuń
  36. Ja uważam, że powinniśmy traktować MLP jako coś a'la komedia.
    Serial uważam za ogólnie dobry, ale - jak wiadomo - nie wszystkich zadowolisz
    Motyw podróży w czasie był niezły, ale te paradoksy czasowe...
    <( Najlepsze - Twilight like a ninja )>
    Co do "Lesson zero" moim zdaniem był to całkiem niezły odcinek
    (ta cała "mimika")
    A ^L&T^ to moim zdaniem po prostu niezłe motto.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty