Relacja z ponymeetu w Katowicach

Nie mam pomysłu na obrazek, więc dam ten... Wiem jak kochacie humanizacje ^^
Dzisiaj mam dla was nową relację (a dawno ich tu nie było), tym razem z Katowic... Odbyło się... No, nie wiem kiedy, bo takiej informacji nie było w mailu... W każdym razie zapraszam do lektury (wiem, że nikt poza obecnymi na meecie tego nie czyta).

Kolejny meet za nami. Jako, że nie ogarnę wszystkiego, to od razu napiszę, że przepraszam, jeśli jakiś szczegół/moment pominąłem, nie mogę być wszędzie.
Spotkanie skromnie „rozpoczęło się” ok. godziny 11, kiedy już znaczna ekipa poskładała się w drużynę. Pierwszym punktem było tradycyjne posiedzenie przy stolikach restauracyjnych, omawianie serialu i innych ciekawych rzeczy z życia wziętych z wyłożoną dosyć sporą armią figurek naszej domeny. Z czasem pojawiało się coraz to więcej nowych twarzy, jak również i tych znanych, którzy się spóźnili. Komunikacja miejska nie była niektórym na rękę z powodu rozłożonego rynku na czynniki pierwsze. 
Po około 12 przyszedł czas na konkurs organizowany przez naszego inkwizytoro – mafiozo - swaggera (don) Tarretha. W konkursie wzięło udział 8 osób (z tego co wiem, nie byłem w stanie dojrzeć wyników sportowego). Zostaliśmy podzieleni na dwie kategorie: „przygodowy kuc” oraz „sportowy kuc”. Na moje nieszczęście ja dostałem przygodowego więc musiałem szukać natchnienia wszędzie. Przy sportowym nie miałbym problemu, ale dzięki Kenshinowi, który zwrócił moja uwagę na „jupi park” przypomniałem sobie zabawę „podłoga jest lawą”. On natomiast narysował Zecorę grająca w szachy (też sport, nie?), Kailyf podjął się Pinkie rozweselającej dzieci państwa Cake na sportowo. Stabi natchnął swoją prace Splinter Cellem, jeszcze był piłkarz należący do Ragnira. Na wyróżnienie zasługuje:
  • BoomChka, który narysował beczkę z kucem na krze i bagietką zamiast brody wraz z pobliską kaczką i piklami jednocześnie przyczyniając się do stworzenia nowego wyznania
  • Farcuf – zwyciężczyni konkursu na kuca przygodowego ze swoim Włókiczyjem
  • Cicik - zwyciężczyni konkursu na kuca sportowego ze swoim narciarzem. Nagrodami były blindbagi z 3. wave’a. Jednocześnie u Eeyore'a można było nabyć blindbagi z W2.
(Chłopaki, mimo przewagi liczebnej płeć piękna zdominowała nasze „zdolności” rysownicze, ale i tak było zarąbiecie XD) 
Kolejnym punktem (jak zawsze z resztą) był najazd na Smyka w poszukiwaniu figurek. Tym razem mniejsza grupa weszła bezpośrednio do sklepu, bo/gdyż/ponieważ sporo z nas jest dość zadowolonych ze swojej dotychczasowej kolekcji (ja chcę Trixie i Zecorę). Przed Smykiem 
Tarrteh otrzymał w podarunku Banhammer 40k. Próbując zaatakować Syskola, efektownie padł na ziemię, gdyż ochroniła go moc Trixie. Po szturmie nadeszła pora na lekkie przewietrzenie zlasowanych już mózgów. Dlatego mały spacer podkreślił nasze spotkanie swoimi skutkami. Mianowicie zaprezentuję teraz działanie wykonane przeze mnie:
[(bronies)2 x sin(pobliskiego placu zabaw)] : (totalny luz + heretycy) = ? 
Wyniku można się tylko domyślić. Nie minęło 20 minut, kiedy ja i Siewca bujaliśmy się na huśtawkach, aby znaczna część naszej grupy zaczęła bzikować na reszcie atrakcji. Godne zapamiętania było zajęcie zjeżdżalni jako fortecy wyznawców Trixie, po czym od razu odbicie jej na rzecz mniej ważną. Niestety na jakieś 30 sekund Syskol (który ma przydomek heretyk) został zamknięty w pseudo lochu (czyt. jakaś kostka zbudowana z drewna). Po niewiadomo jak długim szaleństwie lud zażądał posiłku, dlatego wróciliśmy do Silesii. Yuko w czasie naszej zabawy udała się po Goatse więc Tarreth zaopiekował się jej płaszczem, jednocześnie pożyczając kapelusz Kenshina oraz moje pierścienie tworząc dzięki temu Don Tarretho. Zachowując pełną powagę wszyscy wróciliśmy do Silesii. Próba zajęcie legendarnych schodów okazała się fiaskiem, dlatego czekaliśmy na jakieś wolne stoliki. W tym czasie nasz swagger wraz ze mną jako jego przydupas postanowił zrobić ciekawą akcję:
  1. Udaliśmy się we dwójkę do Maca (z pełną powagą)
  2. Dialog:
(K – kasjerka, DT – Don Tarretho, P – przydupas, czyli ja)
K: Dzień dobry, co podać?
DT (do mnie na ucho*): Happy Meal’a.
P: Don Tarretho życzy sobie Happy Meal’a
K (ledwo powstrzymując śmiech): Co w środku?
DT *): Cheeseburger, frytki i Cola
P: Cheeseburger, frytki i Cola.
K: Zabawka?
DT (*): Rainbow Dash.
P: Rainbow Dash, czyli niebieski kucyk.
DT (*): Jeszcze McFlurry.
P: Don Tarretho życzy sobie również McFlurry.
K: Jakie dodatki?
DT (*): Karmel i M’n’M’s
P: Karmel i M’n’M’s.
K: Razem będzie 16,50.
P: Proszę.
DT (*): Podziękuj i powiedz, że ma pozdrowienia od Don Tarretho i wszystkich śląskich bronies.
P: Don Tarretho dziękuje i pozdrawia w imieniu wszystkich śląskich bronies.
Pełna powaga i poker face przez cały czas. To było epickie. 
Po spożyciu jakże niezdrowego posiłku udaliśmy się na rekonesans po Silesii w celu odnalezienia kąta, w który moglibyśmy osiąść i kontynuować zabawę. Będąc na pierwszym piętrze obok Smyka dowiedzieliśmy się o nadchodzącym nocnym maratonie organizowanym przez Goatse. Temat jeszcze się pojawi na forum, ale ja i tak chyba nie będę mógł w nim uczestniczyć, także z góry mówię: miłej zabawy.
Będąc po lekkim rozpadzie grupy (część już poszła do domu) udaliśmy się z powrotem na plac zabaw, tym razem w celu rozegrania pojedynku kalamburów.
Drużyna „Le Pro” w składzie:
  • BoomChka
  • Syskol
  • Salmonella
  • Matjas
  • Siewca
  • Tisosek
  • ja (Versalini)
Drużyna „Le Kewl”:
  • Aziz
  • Ragnir
  • Kailyf
  • Ecape
  • Kenshin
  • Solaris
  • Bartis
Ostateczny wynik: 20 : 12(bodajże) dla drużyny Le Pro (yay). BoomChka zdobył największą ilość punktów, ale spontaniczność pozostałych zawodników była równie zacna. Siewcy zawdzięczamy nowy alfabet w formie skłonów.
Po skończonej rywalizacji graliśmy tak dla fanu wymyślając różne ciekawe hasła (np. Blumberg, czy Heart’s Desire).
Ostatnią rzeczą jaką zrobiliśmy była krótka podróż w stronę rynku, po której rozdzieliliśmy się na grupki wracające do domu.
Pozdrowienia dla:
  • Sebastiana, który mimo problemu w formie wózka inwalidzkiego zawitał na naszym meecie, jesteś GOŚCIU, człowieku
  • Rockera, któremu jeszcze nie udało się zawitać na meecie
  • Matjasa, człowieku, masz gest

-Versalini

Komentarze

  1. Skorzystam z okazji i się spytam, kiedy kurna będzie relacja z poznańskiego?

    OdpowiedzUsuń
  2. "Odbyło się... No, nie wiem kiedy, bo takiej informacji nie było w mailu"
    - Opis wydaje mi się dziwnie znajomy, więc przypuszczam, że chyba tam wtedy byłem. :D Czyli był to 3 marca jako "Ponymeet w twoim mieście".

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysłane w wuj i trochę temu jak dobrze pamiętam ze zdjęciami. No ale żałosne OC mają pierwszeństwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej, hej... Po pierwsze mniej jadu i więcej zrozumienia.

      OC zajmuje się jedna osoba, ponymeetami inna. To, że wyszło tak a nie inaczej to tylko i wyłącznie moja wina, więc nie czepiaj się reszty.

      Usuń
    2. W mojej wypowiedzi nie było jadu, na moje standardy byłem wyjątkowo miły.
      Ja nie narzekam na administrację, rozumiem, że macie inne zajęcia, ale moja opinia o oc jest taka,a nie inna. Jakoś na ED nie ma OC, a wszyscy są zadowoleni.

      Usuń
    3. True story, znam go.

      CZEEEŚĆ SYSKOOOL!

      Usuń
  4. Zamawianie Happy Meal'a najlepsze! BTW... Zawsze czytam relacje z "kucykospotkań", choć na żadnym dotąd nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ziomuś, Tościk, przeczytaj jeszcze raz temat mojego maila z relacją _^_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojego też, jest centralnie napisane wielkimi literami

      PONYMEET!!

      Usuń
  6. Drodzy przyjaciele, bo przecież o przyjaźń chodzi no nie? Ciągle jakies ponymeety.
    Zapewne wśród nas jest ekipa ktora lubi paintball co mogło by zaskutkowac ponyball-em . A każda okazja żeby się razem spotkać jest dobra.
    P.S. Octopus , jeśli to czytasz to wiedz że ten którego nazwaleś zoofilem tylko na to czeka. Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  7. Łeee to był ponymet w Kato, a mnie na nim nie było x(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty