Podsumowanie polskiego sezonu drugiego
Pora na podsumowanie polskiej wersji drugiego sezonu serialu My Little Pony: Friendship is Magic. Chociaż wszyscy zamieszczaliśmy swoje opinie na temat każdego odcinka, to jestem ciekaw waszego ogólnego odczucia.
Czy ten sezon można nazwać wygranym? Co wam się podobało, a co wyraźnie przeszkadzało?
Czy to wysoki poziom dubbingu i tłumaczenia, a może niski, a może wysoki, tylko czasem nierówny?
Oprócz ewentualnej dyskusji w komentarzach, umieszczam również ankietę, która potrwa do końca bieżącego tygodnia. Dość specyficzna, bo nie ogranicza się tylko do podoba / nie podoba mi się.
Zachęcam szczególnie tych, którzy wybiorą jakieś skrajne opcje do podzielenia się swoją opinią.
Czy ten sezon można nazwać wygranym? Co wam się podobało, a co wyraźnie przeszkadzało?
Czy to wysoki poziom dubbingu i tłumaczenia, a może niski, a może wysoki, tylko czasem nierówny?
Oprócz ewentualnej dyskusji w komentarzach, umieszczam również ankietę, która potrwa do końca bieżącego tygodnia. Dość specyficzna, bo nie ogranicza się tylko do podoba / nie podoba mi się.
Zachęcam szczególnie tych, którzy wybiorą jakieś skrajne opcje do podzielenia się swoją opinią.
Co myślicie o polskiej wersji sezonu 2?
- lepsza od oryginalnej (opcja dla fanatyków)
- lepiej polskiej wersji nie dało się zrobić
- wspaniała
- bardzo dobra
- dobra
- mogło być gorzej
- średniej jakości
- słaba
- bardzo słaba
- wstydzę się, że jestem z Polski (opcja dla desperatów)
- Nie mam zdania
- średniej jakości
OdpowiedzUsuńNie jest tragicznie i ewidentnie jest lepiej niż było w sezonie pierwszym, który oceniłbym na "słaba", jednak nadal jest to produkcja robiona po łebkach i to po prostu słychać. Kilka piosenek wyszło nieźle, kilka fatalnie, niektóre odcinki się udały (co jest nowością, w pierwszym sezonie nie było odcinka, którego jako całość mógłbym określić jako udany), inne zachowały znany wcześniej poziom - podsumowując więc wszystko razem wychodzi średnia jakość.
- dobra
OdpowiedzUsuńPosłużę się komentarzem Idrilli z innego topica (ale na ten sam temat), który do mnie przemawia - polski dubbing pozbawiony jest magicznego nastroju, czyniąc serial jedynie bajką. Brakuje tutaj tego klimatu, który towarzyszył przy oglądaniu angielskiej wersji. Dubbing sam w sobie jest dobry, ale niewystarczający, aby dorównać pierwowzorowi.
Pozdrawiam
Wybór bez niespodzianki: "Wspaniała".
OdpowiedzUsuńCzemu?
Na pewno dostaliśmy twór lepszy niż w S1. Okazuje się jak najbardziej można dać z siebie trochę więcej i pokazać to w kolejnym sezonie, co rokuje nieźle na przyszłość. Dla mnie S2(i S1), to dowód na to, że jednak w obecnych czasach da jednak się zrobić porządny dubbing do serialu animowanego(tylko bez wrzut o pingwinach, plzz). Obsada powiększyła się o kilku znanych aktorów, choćby o Konopkę, Pawlaka czy Paszkowskiego, a także o tych mniej znanych w szerszym gronie odbiorców np. Podsiadło. Postacie epizodyczne jak to było w S1, i w S2 podostawały naprawdę solidne głosy i tyczy się to zarówno Discorda, Chrysalis, czy też nawet Spitfire, która samcem już nie jest.
Stara obsada też wypadła rewelacyjnie. Pikułę w roli AJ czy Kwiatkowską jako Rarity naprawdę bardzo fajnie się słuchało, zupełnie inaczej i znacznie lepiej niż w S1. Rodzima FS i Twilight to klasa sama w sobie. Co prawda ciut opadła "moc" u Rainbow, ale zauważalne to było tylko w paru odcinkach. Pinkie trzymała poziom. No i rzecz jasna IMO rodzima Celestia & Sweetie Belle(mimo pewnych zmian w głosie tej drugiej) >>> oryginał.
Pozostałe drugoplanowe postacie trzymały poziom. Jedne zanotowały poprawę np. Big Mac, Scootaloo, inne trochę gorzej się słuchało - Spike.
Piosenki w S2 wyszły naprawdę rewelacyjnie. "Heart Carol" i "Perfect Stallion" IMO przebiły oryginał, a "BBBFF", "Smile", "Flim Flam Song", niewiele ustępują angielskiej wersji. Można trochę ponarzekać na "This Day Aria", ale i rodzima wersja wstydu jednak nie przynosi, choć jak wiemy wielu z nas widziało by w roli Cadance jednak inną VA. Skoro jesteśmy przy tym wątku, to wspomnę jeszcze o złym doborze głosu Daring Do. Mimo wszystko naprawdę nie narzekałbym na udział Pani Katarzyny Łaski w S2. Swoją rolę zrobiła tak jak umiała, choć istotnie jej głos nie pasuję do wspomnianych wcześniej dwóch postaci. Śpiewać jednak udowodniła, że potrafi i IMO pokazała to w "Arii".
Mimo wielkich obaw zwiazanych choćby z "Becoming Popular", "Smile" czy "Aria", nic złego jednak się nie wydarzyło... Koniec końców na 16 piosenek(razem z "reprisami")mój odtwarzacz MP3 wzbogacił się o 10 piosenek z rodzimego S2.
Tłumaczenie raz zachwycało, raz nie. Na plus na pewno zasługuje, pojawianie się wielu "końskich" wstawek, niekoniecznie nawet tam gdzie występowały w oryginale. Dobrze było usłyszeć także wiele ciekawych zwrotów, które niekoniecznie słyszy się codziennie, takie jak flo, huncwoty. Oczywiście nie dla wszystkich te słowa były zrozumiane - pozdrawiam kilku komentujących odcinki PL i licznych graczy krykieta z FGE.
Dodatkowo tak jak w S1, byliśmy świadkami wielu fajnie przetłumaczonych tekstów, choćby: "jedziem z tym koksem", "krawcowa co szyję najlepsze portki we wsi". Na takie właśnie teksty czekałem w S2. Oczywiście były też i niedociągnięcia. Dzielna DO, czy patykowilki za sukces uznać nie można. Chwilowa zmiana płci u fotopegaza z EP23, też początkowo mocno raziła w uszy. Parę tekstów z "Luna Eclipsed" czy rymowanki Discorda też się nie udały...
Mimo wszystko dla mnie wspomniane błędy tłumaczeniowe, największym problemem nie sa. Są nimi z pewnością niestety tak jak w S1, problemy techniczne. Choć niezbyt liczne, to jednak znów widzialne były wszelakie problemy z lip-synchem. To wszystko naprawdę można łatwo wyeliminować, ale niestety nie było to nam dane i znów musiałem podziwiać jak niektóre postacie coś mówią, lecz z zamknięta gębą. Nie wiem jak takie rzeczy można puścić w obieg. Serio.
Ciąg dalszy(bo limity):
OdpowiedzUsuńOd siebie też dodam, że cieszy mnie, że na tle innych europejskich wydań S2, nasza wersjach w paru aspektach miażdży inne. Liczę, że tym samym pewne osoby(także z PL) przestaną kojarzyć rodzime MLP z męską Spitfire...
Innymi słowy, tak trzymać Master Film. Jestem z was dumien. Tak jak S1 w rodzimym wydaniu, bardzo mnie wkręcił w całą otoczkę MLP, tak samo uczyniłby to S2. Wciąż czuć tą "moc" MLP, nawet w rodzimym wydaniu.
Liczę na to, że jednak na S3(oczywiście jeszcze lepsze) doczekamy się w naszym kraju wcześniej...może drugi kwartał 2013. "Crystal Fair Song" w PL wersji....to będzie za*ebiste, tak czuje. Echhhh, trza czekać, S2 tak szybko minął.
Zgadzam się, "Crystal Fair" z naszymi rewelacyjnymi chórkami będzie świetne.
UsuńI jeszcze ostatnia rzecz. Może ktoś podłapie wątek.
OdpowiedzUsuń"NAJ" PL S2:
- najlepsza rodzima M6 - wszystkie....a tak bardziej serio - Twilight & Fluttershy & AJ
- najlepsza rodzima postać drugoplanowa - Celestia
- najlepsza rodzima postać epizodyczna - Chrysalis & Flutterbitch & Cranky
- najlepsza rodzima piosenka - "B.B.B.F.F"
- najlepszy odcinek - "Przyjaciel w Potrzebie" & Lekcja Stanowczości" & "Super Szybki Wyciskacz Soku 6000"
- najgorszy odcinek - "Czytaj i Płacz" & "Ostatnia Gonitwa"
- najgorszy rodzimy głos - Cadance i Dzielna Do
- najgorsza rodzima piosenka - oficjalne "Love is in Bloom" trochę zawiodło, ale za jakiś "najgorszy" twór bym go nie uznał...
mogło być gorzej
OdpowiedzUsuńto przez "this day aria" głos polskiej Cadence( "złej") brzmi jak rysanie widelcem po talerzu. zwłaszcza śmiech. I sens piosenki jest do bani. choć po "gali grand galopu" nie ma co narzekać. Odcinki wyszły nawet ok, ale większość piosenek źle
~ Wspaniała
OdpowiedzUsuńJak dla mnie sezon 2 wyszedł świetnie, bez drobnych wyjątków (This Day, głos Shininga, Cadence itd.). Na pewno o niebo lepiej niż sezon 1, gdzie dubbing był po prostu zły. Nie podobają mi się też słowa piosenek, ale cóż. Za to np. May the best pet win, Becoming Popular, BBBFF- jak dla mnie lepsze od oryginału. Ogółem: wspaniała.
Bardzo dobra
OdpowiedzUsuńNawet się postarali, choć bez faili się nie obeszło. Niekiedy jednak było wspaniale. Myślę że to dobra ocena.
Jak dla mnie głos "Kadens" i "This Day Aria" były tragiczne. Chociaż Chrysalis była w miarę dobra. Więcej się nie będę wypowiadała, bo oglądałam tylko ślub i początek "Putting your hoof down".
OdpowiedzUsuńWspaniała miejscami podchodząca pod "Lepsza niż w oryginale".
OdpowiedzUsuńCzemu nie "lepiej polskiej wersji nie dało się zrobić"? Bo zawsze da się zrobić coś lepiej :)
W których momentach spodobała mi się bardziej niż oryginał?
- Chrysalis
- Cały odcinek walentynkowy (z Perfect Stallionem na czele)
- BBBFF
- Ruski kucyk na straganie, który zmiażdżył system :)
Oprócz tego były dziesiątki fajnych, swojskich tekstów. Tłumaczenia piosenek wyszły chyba idealnie. Dobrze zastosowany trick z Becoming Popular... jeszcze coś? Świetny głos Twilight i Fluttershy, a Rarity z Pinkie też się już wyrobiły. Ogólnie cały poziom S02 jest chyba pod każdym względem lepszy, niż pierwszego sezonu.
Z gorszych rzeczy: Cały spartolony odcinek "Last Roundup" i ewentualnie głos Fancy Pantsa, który w ogóle mi nie odpowiadał. Aria wyszła przyzwoicie (nie urwała głowy, ale było OK). No i początek "Love is in Bloom", który tak zalatywał fałszem...
Ogólnie w każdym odcinku znalazłem coś, co by mi się spodobało. Do tego niektóre z nich obejrzałem po kilka razy
Podsumowanie:
* Tłumaczenie: 10/10
* Mane 6 (głosy, zachowanie, emocje etc.): 8/10
* Postacie drugoplanowe (-||-): 8/10
* Piosenki: 8/10 (-1 za Arię i Love is in Bloom, oraz -1 za nijakiego Flima i Flama)
Ogólna ocena sezonu II: 8+/10!
Ja się wstydzę że jestem z Polski z innych powodów. Raczej był ten dubbing słaby. Jedynie Flutterka i Rainbow, momentami Applejack dawała radę. A moja ulubiona Twi (ulubiona poza FS) brzmiała słabo. Ogólnie chciałbym by to było jak "Frendship is Witchcraft" <3
OdpowiedzUsuńJa raz weszłam na FGE, patrzę: "The Last Roundup" po polsku. Klikam w link i szukam, szukam, szukam... No gdzie ten "Gypsy Bard"?! Szukam... i nagle orientuję się, że nic nie znajdę ;P
UsuńCoś pomiędzy "wspaniała" i "lepiej się nie dało".
OdpowiedzUsuńNa plus zdecydowanie:
+ główna obsada, Cutie Mark Crusaders i parę postaci epizodycznych (Shining Armor, Iron Will, Chrysalis a nawet Hayseed Rzepa) miały świetne głosy
+ miejscami tłumaczenie rozwalało mnie zupełnie
+ wspaniale brzmiące piosenki. Dotąd siedzi mi w głowie polska wersja "Flim Flam Brothers" a wczesniej za nią nie przepadałem
+ ogólna poprawa w stosunku do pierwszego sezonu
+ rymowanki Zecory (także świetny głos)
- znowu najgorszym odcinkiem był numer 16 (dobrze, że Ahuitzohl go uratował)
- niewielkie wpadki (Dzielna DO... do czego?, raz Featherweight był dziewczyną)
- troche słabe "Love is in Bloom"
Ocena końcowa: 9/10
'Mogło być gorzej'.
OdpowiedzUsuńDlaczego? Sądzę, że będę się tylko powtarzać, gdyż niemało osób wybrało tę opcję, lecz trochę mimo to napiszę. Przede wszystkim, 'Last Roundup' - załamałam się. Z tych odc. co obejrzałam dobry był jedynie odc. 28 i głos polskiej Kryśki. Coś jeszcze? Hm... Według mnie strasznie dużo błędnych tłumaczeń, które obrzydzały mi za każdym razem przyjemność oglądania. No i 'Jednorożnia'. Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Ale za to 'Smile song' polskiej Pinkie nie było takie złe. To tyle, co mogę napisać.
Primo: szlag niech trafi bloggera za usuwanie komentarzy.
OdpowiedzUsuńSecundo: moja ocena to WSPANIAŁY. Takie 130-135/150. Uważam tak, bo nawet jeśli były podknięcia (los to nie zawsze sama łaska. Czasami daje Łaskę (hoho) na lusterkach). Większość wad odkrywałem na zasadzie "no może mieli trochę rację" w nocy po odcinku. W zasadzie to moje zdanie jest w 95% identyczne z Ravebowem i Turakiem, więc nie rozpisuje się. Epickość zwyciężyła.
Tercjo: była taka ankietka do gazetki szkolnej... Nic nie dostaliście?
'Mogło być gorzej' łamane na 'średniej jakości'
OdpowiedzUsuńJest kilka poprawek od sezonu 1. Aktorki lepiej wczuwają się w postacie, wyrabiają się w rolach itd. itp. Piosenki wciąż na takim se poziomie (poza kilkoma schludnymi wyjątkami). Niektóre głosy źle dobrane (Discord nie brzmi jak Discord). Ocena wyższa dzięki kilku świetnym tekstom (Ktoś tu robi z igły widły) fragmentom które w języku polskim brzmią dziwacznie (Discord zamienił naszą ziemię w mydło!) i genialnemu głosowi Kryśki.
-mogło być gorzej
OdpowiedzUsuńTak naprawdę pierwsze złe wrażenie przyniosło na mnie spolszczone imię Księrzniczki Cadence, jej głos i Shining Armora i głos Luny(a zwłaszcza tłumaczenie NightmareMoon na koszmarna Luna). Jednak przyznaję, że oglądałem tylko kilka odcinków 2 sezony po polsku, mimo że mam go nagranego na nagrywarce, to moim zdaniem nie wypadło tak źle. Bardzo spodobał mi się odcinek"lekcja zero" i "GubyGums".
Co do głosów postaci, mam lekkie wrażenie że przyjaciółki mają lekko inne głosy, a zwłaszcza Rarity, ale to chyba dlatego że osoby podkładające głos są lekko starsze. Discord wyszedł bardzo dobrze, głos Skipera pasuje idealnie, ale jest jakby zbyt poważny do postacie Discorda.
Zdaję sobie sprawę że w mojej wypowiedzi jest bardzo dóżo"ale", ale(znowy XD)trudno żeby ktoś nie miał jakiegoś zastrzeżenia. Mogło być lepiej.
Jest lepiej niż w pierwszym sezonie, chociaż niektóre głosy nie pasują (jak np. moja ukochana Luna ;/)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra, chociaż trochę się wahałam.
OdpowiedzUsuńCo prawda miały swoje plusy i minusy, jednak od S1 widać wielką poprawę.
Mane6 dobrze się spisało, chociaż czasami bardzo przeszkadzały mi te piski Pinkie, oraz pamiętam że w którymś momencie VA Rarity trochę zawaliła. Ogólnie były dobre, a najlepiej według mnie wyszła Applejack.
Z antagoistów bardzo spodobała mi się nasza Kryśka, tak jak niektórzy, uważam że jej VA bardzo poprawiła głos od tego popisu na płycie. Mogę wręcz uznać, że wyszło jej lepiej niż na oryginale! Flim&Flam też nawet dobrzy, ale nie powalili. Discorda wyobrażałąm sobie troszeczkę inaczej, ale taki też może być.
Oh, najgorszym z nowych głosów były VA pani Łaski, czyli Cadence i Daring Doo. Obie wyszły hm... okropnie! Cadence mogłaby mieć doroślejszy głos, a Daring Doo bardziej w stronę chrapliwego głosu Rainbow Dash.
Z piosenek uwielbiałam wszystkie, a zwłaszcza Find A Pet. W angielskiej wersji jej za bardzo nie lubiłam, ale zmieniłam zdanie po pięknym wokalu Fluttershy i RD po polsku. Smile, Becoming Popular i inne też były na odpowiednim poziomie. Zastrzeżenie mam do Love is in Bloom, bo Twilight fałszowała bardziej niż zwykle. Spodziewałam się od niej na śpiewanko takie, jak w At the Gala. O dziwo, polubiłam Arię.
Wspaniała- dałbym jej pierwsze miejsce, ale fanatykiem nie jestem :)
OdpowiedzUsuńPiosenki wyszły wspaniale, każda mi się podobała- bez wyjątku! Nie rozumiem też zamieszania wokół "love is in bloom". Mi się ta piosenka, jak wszystkie inne bardzo podobała, i słuchać ją mogę cały czas. Rytm został zachowany we wszystkich, sens... trochę się zmienił, ale zdecydowanie nadal pasuje.
Tłumaczenie- świetne. Tam gdzie się dało, dodano zawijasy językowe, tam gdzie nie dano- trudno. Podoba mi się całokształt sezonu, jego tłumaczenie było zresztą o niebo lepsze niż w S1.
Głosy- każdy, bez wyjątku. Moim zdaniem głosy są świetne, każdy na swoim miejscu, w większej części zsynchronizowane idealnie z mimiką. Nie rozumiem co się ludziom nie podoba w głosach, np. Cadens... Fakt, że jest zupełnie inny od oryginału, jak dla mnie nic nie zmienia. Pasuje idealnie do takiej postaci, a kaktus niech mi na ręce wyrośnie, jak zacznę na niego narzekać.
Ogólnie, nie zamierzam obrażać polskich dubberów- odcinki oglądało się miło, nie narzekałem na żaden (poza trzecim, którego po prostu nie lubię, nie ze względu na głos- po prostu mi się nie podoba). Piosenki- jak mówiłem wcześniej, każda mi się podoba, poza Smile, ale to dlatego, że nie lubię PP (ogólnie). Co jeszcze mogę dodać? Nie wiem. Ocena sezonu: 9,5/10 (dałbym 10/10, ale już widzę hejt :)).
PS: co Wam się nie podoba w głosie Cadence? Bo nie kumam :/
Dałem "Lepiej się nie dało", po czym zreflektowałem się, iż zawsze da się lepiej, także moja ostateczna ocena to "Lepsza od oryginału". Głównie zaważyły na tym piosenki, które były wszystkie wykonane znakomicie (nawet This Day Aria da się podciągnąć pod taką klasyfikację), a The Heart Carol, Perfect Stallion i Flim&Flam Song po prostu bombastycznie. Aktorki włożyły wiele sił w oddanie emocji postaci, gdyby nie słabsza momentami RD, dałbym się na stosie spalić a nie odwołałbym twierdzenia, że mamy M6 lepsze niż anglojęzyczne. Natomiast na pewno lepszy jest nasz background, szczególnie dzięki kucowi ze Stadionu Dziesięciolecia ;)
OdpowiedzUsuńProblemu z lip-synchem, który wytyka Pluszcz nie zauważyłem, dopóki nie zacząłem go uporczywie wypatrywać, więc nie może być to aż taki problem.
>Problemu z lip-synchem, który wytyka Pluszcz nie zauważyłem, dopóki nie zacząłem go uporczywie wypatrywać, więc nie może być to aż taki problem.
Usuńhttp://youtu.be/JybI28GdwjU?t=8m32s - sorry, ale chyba właśnie trzeba się mocno postarać, żeby NIE zauważyć takiego błędu lip-sync, jak w tym przykładzie...
Ha, to wszystko wyjaśnia! Akurat Ostatniej Gonitwy nie oglądnąłem do końca, więc nie mogłem o tym wiedzieć (tak jak i Ty o tym, że ja nie wiem :P).
UsuńCóż, lekcja z tego taka, że należy w stu procentach zapoznać się z tematem, zanim się o czymkolwiek wypowie ;)
Ocena bardzo dobra
OdpowiedzUsuńA dlaczego? To już Turak napisał w większości i podzielam jego zdanie;)
- najlepsza rodzima M6 - naprawdę wszystkie (oprócz Rainbow) się poprawiły, ale chyba FS
- najlepsza rodzima postać drugoplanowa - Celestia
- najlepsza rodzima postać epizodyczna - Flutterbitch, Discord, Cranky
- najlepsza rodzima piosenka - "B.B.B.F.F"
- najlepszy odcinek - "Super Szybki Wyciskacz Soku 6000", "Zaćmienie Luny"
- najgorszy odcinek - "Czytaj i Płacz"
- najgorszy rodzimy głos - Dzielna Do, Derpy
- najgorsza rodzima piosenka - Love is in Bloom
Ocena dobra. Czemu, wyjaśniam poniżej.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim - jest w zasadzie tak, jak się spodziewałem. Czyli nierówno. Z jednej strony mamy perełki w postaci paru piosenek (propsy jak zwykle dla pań Szymańskiej i Bojczuk) i bystrych momentów w postaci tłumaczenia jakiegoś zwrotu, a z drugiej - wpadek też parę by się znalazło. Przy "wpadkach" mam na myśli głównie kwestie tłumaczeniowe - zepsucie paru żartów, zmienienie sensu dialogu czy wspomniany już niekiedy fatalny lip-sync. Dobór głosu do jakichś tam randomów w postaci Daring Do czy ten klaczy od wiśni, co nawet nie pamiętam, jak się nazywa, mnie nie drażni w ogóle.
Niestety, ale odnoszę wrażenie, że opinie o poprawie niektórych aktorek głosowych są wynikiem przede wszystkim przyzwyczajenia. Przykro mi, ale pani Kwiatkowska, mimo że ma dobre momenty, nie dorasta pani Tabicie St. Germain do pięt. To jest po prostu przepaść, której nie mogę zignorować. Nasza polska Rarcia nie jest zwyczajnie Rarcią - opinii nie zmieniam. To samo odnosi się do pozostałych aktorek - moje zdanie mieliście już okazję poznać, napisałem nawet o tym artykuł.
Oceniając bezwzględnie, raczej nie dałbym temu dubbingowi więcej niż mocne trzy w skali szkolnej. Naprawdę jest jeszcze dużo do poprawienia, a ja jestem wymagający. Porównując jednak nasz dubbing do pozostałych, różnica jest wyraźna i dlatego ocena skacze w górę do wspomnianej "dobrej" - dlatego tak zagłosowałem w ankiecie.
"To samo odnosi się do pozostałych aktorek" - chodziło mi o to, że tak samo nie zmieniam opinii co do pozostałych aktorek, która w paru przypadkach była bardzo pozytywna.
UsuńPo przemyśleniach chyba dam ocenę dobrą, gdzie miejscami było bardzo dobrze, a miejscami mocno średnio.
OdpowiedzUsuńA dlaczego? Nie mogę dać, że jest lepiej niż w oryginale, bo według mnie nie jest. To moje osobiste odczucie. Gdybym miał wskazywać coś, co było lepsze niż w oryginale... to ruski sprzedawca wiśni, no ale za postacie, które pojawią się na ekranie przez 1 minutę nagród się nie rozdaje. Pewnie mógłbym znaleźć na siłę inne takie momenty, ale skoro ich nie pamiętam, to pewnie były równie małe, jeśli w ogóle były.
Czemu nie wspaniała? Bo według mnie nie było wspaniale. Nie było też stale bardzo dobrze. Nie siedziałem podekscytowany słuchając, jakie to genialne struktury językowe zostały zastosowane przez tłumaczy albo podziwiając intonację tekstu, by pasowała do emocji, jakie powinny być wyrażane.
Myślę, że dobra to uczciwa ocena z mojej strony. Naprawdę miałem gorsze zdanie po pierwszym sezonie, ten mile mnie zaskoczył, choć za każdym razem, kiedy stwierdzałem: "oni naprawdę się starają" dostawałem albo głos dobrany funkcją RandomVoice() albo takie babole jak: Tartatos, Cerberos, Czas na czas, ...tak miałam ( z B.B.B.F.F), czy coś co podobno nie jest babolem, ale super piękną konstrukcją też nie: "Co za ślub".
Oprócz tego: Daring "DO", RArity (jak już nie tłumaczymy imion, to starajmy się je wymawiać dobrze, bo tak to nie wiadomo, czy to spolszczenie, czy błąd).
Brawa za takie słowa jak: flo, huncwoty oraz parę innych, których nie przytoczę przez słabą pamięć.
Piosenki ogólnie wypadły całkiem nieźle, im dalej w las tym lepiej.
Głos Rarity jest daleki od oryginału, ale aktorka jest tak świetna, że nie mam zastrzeżeń.
Głosu Sweetie Belle nie mogę znieść. Apple Bloom da się przeżyć, Scootaloo ma całkiem niezły.
Ogólnie takie mocne 7/10 - nie umiałbym lepiej, sądziłem, że będzie gorzej, ale z krzesła nie spadłem.
Akurat "Pora na czas" jest dla mnie zabawnym żartem słownym, absolutnie żadną wpadką.
Usuń>RArity (jak już nie tłumaczymy imion, to starajmy się je wymawiać dobrze, bo tak to nie wiadomo, czy to spolszczenie, czy błąd).
Hehe, między innymi dlatego imiona się tłumaczy. Tak naprawdę, wymowę KAŻDEGO imiona kaleczą tam mniej lub bardziej. Chociażby "Rainbow" wymawiają zawsze z drżącym "r", a nie półotwartym, jak w angielskim.
Dobra, jeśli to faktycznie "pora na czas", to zwracam honor, ale mimo wszystko brzmi dla mnie trochę jak suchar. No, ale to detal.
Usuń> Hehe, między innymi dlatego imiona się tłumaczy. Tak naprawdę, wymowę KAŻDEGO imiona kaleczą tam mniej lub bardziej.
Jak dla mnie świadczy to o tym, że imiona się tłumaczy, jeśli nie potrafimy dobrze wymówić oryginalnych. Nieprzetłumaczenie tylko po to, by je potem spolszczyć to, muszę teraz przyznać, dziadostwo.
>Jak dla mnie świadczy to o tym, że imiona się tłumaczy, jeśli nie potrafimy dobrze wymówić oryginalnych.
UsuńJeżeli się przyjrzysz, to zauważysz, że tak jest praktycznie w każdym dubbingu, gdzie zachowano angielskie nazwy. Taka jest po prostu specyfika języka (zwłaszcza naszego), że musimy jakoś przystosować słowo do naszej fonetyki i gramatyki. Poza tym, to technicznie trudne, by w potoku wypowiedzi w języku polskim nagle wypowiedzieć z nienaganną wymową angielskie słowo - problemy z tym mogą mieć nawet ludzie mówiący płynnie po angielsku.
Dlatego skoro nie możemy uniknąć zjawiska spolszczania imion w mniejszym (w zakresie fonetyki) stopniu, czemu po prostu nie pójść na całość i być konsekwentnym?
Usuń> Poza tym, to technicznie trudne, by w potoku wypowiedzi w języku polskim nagle wypowiedzieć z nienaganną wymową angielskie słowo
UsuńNie znam się, więc napiszę, że może to tylko kwestia wyćwiczenia. No i to też zależy od nazwy - z Tłajlajt dają sobie radę.
>Dlatego skoro nie możemy uniknąć zjawiska spolszczania imion w mniejszym (w zakresie fonetyki) stopniu, czemu po prostu nie pójść na całość i być konsekwentnym?
To dobry argument. Z drugiej strony to muszą być naprawdę dobre tłumaczenia / polskie odpowiedniki. Pamiętam chociażby marudzenie fanów na polski dubbing anime "Naruto", gdzie imię jednego z bohaterów powinno być wymawiane mniej więcej 'saske', a było 'sasuke', czyli tak jak się pisze. Mimo wszystko sądzę, że fani byli bardziej szczęśliwi niż gdyby przetłumaczyć go na Staszka, czy inne polskie imię. To nie ten krąg kulturowy.
W kucykach o tyle lepiej, że nikt nie powiedział, że Equestria jest krajem anglojęzycznym, więc decyduje pewnie przyzwyczajenie do oryginalnego nazewnictwa (wśród fanów).
>Nie znam się, więc napiszę, że może to tylko kwestia wyćwiczenia. No i to też zależy od nazwy - z Tłajlajt dają sobie radę.
Usuń"Tłajlajt" to też jest taka dość twarda, słowiańska wymowa. Perfekcyjną wymowę będą mieć tylko native speakerzy oraz ludzie, którzy uczą się danego języka wiele lat, ćwicząc go w codziennym użyciu - a trudno tego oczekiwać od żyjących w Polsce aktorów, bo obce języki nie muszą być ich pasją, ani tym bardziej sposobem na zarabianie.
@Mere jump
OdpowiedzUsuńSweetie belle ma wspaniały głos ,w ogóle nie masz racji :D hmm wszyscy nie macie racji....
@Jn
UsuńNo jasne, że ma. W oryginale. :D
O, jak to miło, że ktoś o mnie pomyślał - lepsza od oryginału, raz!
OdpowiedzUsuńWłaściwie jako fanatyk nie powinienem tego pisać, ale moja ocena nie znaczy, że wszystko podobało mi się bezkrytycznie - pani Łaska mocno średnio się sprawiła jako Dzielna/Daring Do, a jako Cadance... ta prawdziwa miała dla mnie za przesłodzony głos, ale fałszywa brzmiała za to dobrze, a wykonanie Arii też bardzo mi do gustu przypadło. Co tam jeszcze... królewski głos Luny mógł i powinien być lepiej zrealizowany. Parę odcinków wypadło gorzej od reszty, niekiedy tłumaczenie zawiodło. Niemniej jednak dla mnie to wszystko detale i nie wpływają na postrzeganie całościowe. Poza tym ciężko idzie mi przypominanie sobie rzeczy, które wyraźnie mi nie podeszły. Co dziwne, nie uświadczyłem problemów z lip-synciem oglądając odcinki w telewizji, ale w Internecie faktycznie je zauważyłem. Nie wpływa to na moją ocenę, jako że zdecydowaną większość widziałem bezpośrednio na MiniMini.
Z rzeczy dobrych - w zasadzie wszystko, czego nie wymieniłem w rzeczach złych. Po prostu UWIELBIAM głosy antagonistów, postaci drugoplanowych, głównych bohaterek (tak, Rarity też) ze szczególnym wyróżnieniem Fluttershy. Ubóstwiam nasze wersje piosenek. Tłumaczenie w większości przypadków bez zarzutu. Jestem zachwycony, że w dubbingu pojawili się jedni z najlepszych i najpopularniejszych aktorów głosowych.
Bycie fanatykiem jest fajne.
-bardzo dobra-
OdpowiedzUsuńNie mam większych zastrzeżeń do polskiego dubbingu. Został wykonany dużo lepiej i bardziej profesjonalnie niż w sezonie pierwszym, gdzie traktowany był po macoszemu. Wykonanie piosenek, dobór wokalu i słów nie budzi wątpliwości, że naprawdę włożono w to sporo pracy. Były też słabsze momenty, jednak nie wpływają one jakoś znacząco na ogólną ocenę.
Podsumowując : bardzo dobre, całkiem staranne wykonanie dubbingu, o wiele lepsze niż w 1 sezonie, jednak za przeproszeniem dupy nie urywa. Godny polecenia dla kogoś, kto nie lubi czytać napisów, a angielski nie jest jego mocną stroną.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tym razem zawinili dźwiękowcy i ci co tłumaczyli text. Do aktorów głosowych da się przyzwyczaić 1 sezonu nie oglądałem prawie w ogóle drugi cały... Jedyna rzecz która mi się podobała to jak muffin head zbył Twilight żeby poszła do weterynarza jak prawdziwy polski lekarz
OdpowiedzUsuń- mogło być gorzej
OdpowiedzUsuńDlaczego właśnie tak? Głównie z powodu, jaki przedstawili Towarzysz Mordecz i Idrilli. Polski dubbing nie przekonuje tak bardzo jak angielski, choć muszę przyznać, że zaczynam się do tego przyzwyczajać. Niewiele trak naprawdę jest filmów, czy seriali =, które w naszym rodowym języku brzmiały by lepiej /osobiście znam jeden przykład ;d/. To, co jeszcze w pierwszym sezonie uraziło moją dumę do bólu, to fakt, iż ze Spitfie, drugiej najciekawszej fursonie MLP, zrobiono chłopa. No myślałam, że ze śmiechu padnę, jak usłyszałam ją po raz pierwszy, bodaj że, w odcinku 26, ale pewności nie mam. I dopiero w sezonie 2 jakoś to naprawili - nie powiem, ze dobrze, ale przynajmniej klacz ma teraz damski głos. To, co było chyba najgorsze w całym 2 sezonie to głos Candace. W angielskim jest on miły dla ucha, ciekawie brzmi, a w polskim..? Gorzej, niżeli jeździć widelcem po talerzu. Za co?!