Equestria. Mitologia porównawcza IV: Mantykora i święty Hieronim
Καλημέρα!
No, panowie i piękne panie, wracamy do korzeni!
Drugi odcinek naszego serialu. Jakiś dym ze złego zioła materializuje się w cierń, który raczył wbić się z dużą kocią łapę, czego zresztą chciał dym. Szóstka kocyków idzie przez las, unieszkodliwiając zagrożenia niczym ruski czołg.
W tych pięknych wąwozowych okolicznościach przyrody drogę nagle zastępuje im... no właśnie, co?
Spójrzmy, jak w serialu przedstawiona jest mantykora. Po pierwsze, jest to tylko wielki pieszczoch. Po drugie, musi być słabym kozakiem w tym lesie, bo wszyscy wręcz rwą do rozwalenia stwora gołymi kopytami. Cóż, życie na skraju Everfree nie jest łatwe. W każdym bądź razie, serialowa mantykora to hybryda czerwonogrzywego lwa i skorpiona wyposażona w smocze skrzydła.
Od przemiany bajki w gore ratuje serial Fluttershy, ale o niej opowiem pod koniec. W każdym razie, wszystko kończy się dobrze i bez dziur w plotach przyprawionych neurotoksyną.
Co na to mitologia Ziemi? Otóż oryginalna mantykora to wymysł (choć tego nigdy nie można być pewnym) Persów. Nazwa bestii pochodzi od perskiego martyaxvar, czyli człowiekożerca. Podobnie nazywali stwora Grecy: androphagus. Później jednak nazwa (również za pośrednictwem Greków) do łaciny jako mantichora.
Pomijając kwestie językowe, stwór ten odbiegał daleko od kolorowej wizji pani Faust i spółki. Bardzo. Ludzka głowa z trzema rzędami zębów, ciało lwa i ogon skorpiona luh smoka nie mogą wyglądać miło. Czasem dodawano do opisu skrzydła nietoperza i róg (mają więc szansę na awans na alikorna!) czy inne ciekawostki.
W starożytności różnie oceniano istnienie potwora. Niektórzy utożsamiali go z tygrysem, inni, jak Pliniusz Starszy, włączyli go do swoich bestariów. I właśnie traktowana później jako prawda objawiona "Historia Naturalna" Pliniusza sprawiła, że bestia zyskała popularność w następnej epoce. Mantykora stała się istotą heraldyczną. I do dziś by sobie prosperowała na herbach jakiś angielskich miasteczek, gdyby ktoś nie chciał wstawić jej do bajki.
Zdarza się.
Zaraz, a co z Fluttershy? Wspomniałem o świętym Hieronimie ze Strydonu. Jedno jednak pominąłem: zamiast niego mógły równie dobrze pojawić się dwie postaci! Mówię tu o św. Gerasymie i Androklesie. Czemu więc wybrałem Hieronima? Bo był najbardziej reprezentacyjny.
Trochę chronologii: Androkles miał żyć w I w. n. e., opisano go już w II, Hieronim żył w IV, a Gerasym w V. Nie będę ich opisywał, bo przecież żyjemy w katolickim kraju.
Wszystkie historie są identyczne, więc skupię się na niewolniku. Jedyne różnice to fakt, że dwie kończą się na oswojeniu, a bohaterzy to asceci. Fabuła opiera się na ukrywaniu się Androklesa w jaskini na pustyni, gdzie zastał lwa. Zauważył, że ma on wbity cierń i cierpi, więc mu pomógł. Zrobił to samo, co w innym uniwersum Fluttershy, i spotkał go taki sam skutek: lew zaczął zachowywać się jak wierny pies. Pewnego dnia uciekinier został porwany na igrzyska w Rzymie. Jego lew popsuł tam wszystkim zabawę, nie racząc rozerwać swojego pana. Cesarz się rozczulił i darował mu wolność (i lwa gratis).
Koniec.
(Mam nadzieję, że nie muszę wskazywać podobieństw do serialu?)
Legenda zyskała sporą popularność w średniowieczu i była wielokrotnie przetwarzana, by w końcu stać się miłym odwołaniem w serialu.
W ten oto sposób udowodnieniłem kolejny raz, że twórcy MLP odebrali podstawowe wykształcenie! Jestem z siebie dumny.
No, panowie i piękne panie, wracamy do korzeni!
Drugi odcinek naszego serialu. Jakiś dym ze złego zioła materializuje się w cierń, który raczył wbić się z dużą kocią łapę, czego zresztą chciał dym. Szóstka kocyków idzie przez las, unieszkodliwiając zagrożenia niczym ruski czołg.
W tych pięknych wąwozowych okolicznościach przyrody drogę nagle zastępuje im... no właśnie, co?
Spójrzmy, jak w serialu przedstawiona jest mantykora. Po pierwsze, jest to tylko wielki pieszczoch. Po drugie, musi być słabym kozakiem w tym lesie, bo wszyscy wręcz rwą do rozwalenia stwora gołymi kopytami. Cóż, życie na skraju Everfree nie jest łatwe. W każdym bądź razie, serialowa mantykora to hybryda czerwonogrzywego lwa i skorpiona wyposażona w smocze skrzydła.
Od przemiany bajki w gore ratuje serial Fluttershy, ale o niej opowiem pod koniec. W każdym razie, wszystko kończy się dobrze i bez dziur w plotach przyprawionych neurotoksyną.
Co na to mitologia Ziemi? Otóż oryginalna mantykora to wymysł (choć tego nigdy nie można być pewnym) Persów. Nazwa bestii pochodzi od perskiego martyaxvar, czyli człowiekożerca. Podobnie nazywali stwora Grecy: androphagus. Później jednak nazwa (również za pośrednictwem Greków) do łaciny jako mantichora.
Pomijając kwestie językowe, stwór ten odbiegał daleko od kolorowej wizji pani Faust i spółki. Bardzo. Ludzka głowa z trzema rzędami zębów, ciało lwa i ogon skorpiona luh smoka nie mogą wyglądać miło. Czasem dodawano do opisu skrzydła nietoperza i róg (mają więc szansę na awans na alikorna!) czy inne ciekawostki.
W starożytności różnie oceniano istnienie potwora. Niektórzy utożsamiali go z tygrysem, inni, jak Pliniusz Starszy, włączyli go do swoich bestariów. I właśnie traktowana później jako prawda objawiona "Historia Naturalna" Pliniusza sprawiła, że bestia zyskała popularność w następnej epoce. Mantykora stała się istotą heraldyczną. I do dziś by sobie prosperowała na herbach jakiś angielskich miasteczek, gdyby ktoś nie chciał wstawić jej do bajki.
Zdarza się.
Zaraz, a co z Fluttershy? Wspomniałem o świętym Hieronimie ze Strydonu. Jedno jednak pominąłem: zamiast niego mógły równie dobrze pojawić się dwie postaci! Mówię tu o św. Gerasymie i Androklesie. Czemu więc wybrałem Hieronima? Bo był najbardziej reprezentacyjny.
Trochę chronologii: Androkles miał żyć w I w. n. e., opisano go już w II, Hieronim żył w IV, a Gerasym w V. Nie będę ich opisywał, bo przecież żyjemy w katolickim kraju.
Wszystkie historie są identyczne, więc skupię się na niewolniku. Jedyne różnice to fakt, że dwie kończą się na oswojeniu, a bohaterzy to asceci. Fabuła opiera się na ukrywaniu się Androklesa w jaskini na pustyni, gdzie zastał lwa. Zauważył, że ma on wbity cierń i cierpi, więc mu pomógł. Zrobił to samo, co w innym uniwersum Fluttershy, i spotkał go taki sam skutek: lew zaczął zachowywać się jak wierny pies. Pewnego dnia uciekinier został porwany na igrzyska w Rzymie. Jego lew popsuł tam wszystkim zabawę, nie racząc rozerwać swojego pana. Cesarz się rozczulił i darował mu wolność (i lwa gratis).
Koniec.
(Mam nadzieję, że nie muszę wskazywać podobieństw do serialu?)
Legenda zyskała sporą popularność w średniowieczu i była wielokrotnie przetwarzana, by w końcu stać się miłym odwołaniem w serialu.
W ten oto sposób udowodnieniłem kolejny raz, że twórcy MLP odebrali podstawowe wykształcenie! Jestem z siebie dumny.
Wczesny rysunek Faust. Dajecie, jaki cwaniak mi powie, jak się nazywa serialowa mantykora? W nagrodę przeczytam mu trochę Nietzschego. |
Ta mantykora to Manny Roar
OdpowiedzUsuńZgłoś się do Wrocławia po odsłuch nagrody. Zawsze noszę ze sobą na komórce trochę Niczego, więc termin nie jest istotny.
Usuń:v
Tak naprawdę odpowiedziałem, żeby nikt inny nie zgarnął nagrody :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz ujmując, to twórcy IV generacji robią wszystko, aby uniknąć wątku ludzi w Equestrii. Mantikora z lwią twarzą, minotaur z głową byka, czy w ogóle brak ludzi, pomimo pojawiania się ich w poprzednich generacjach.
OdpowiedzUsuńZ tego samego powody nie oczekuję pojawienia się syren, harpii, czy centaurów. A już na pewno nie w oryginalnej postaci.
Właściwie ciężko jest zetknąć się z adaptacją minotaura, w jakichkolwiek dziełach, z głową człowieka. Mimo wszystko częściej ma głowę byka, więc nie było to raczej wymuszone ze strony twórców. Podobnie z mantykorami (no dobra oryginalnie mają, ale twórcy gier/filmów uznali, że byłyby zbyt paskudne).
UsuńJeśli pojawią się jakieś antropomorfy to raczej zmienią je na koniomorfy.
Pojawianie się człowieka w świecie, w którym jego rolę pełni kuc faktycznie byłoby dziwne.
AAAA!!! Penis na głównej stronie FGE!
OdpowiedzUsuńTylko na to czekałem :D
Usuń<3
Człowiek to jest jednak głupi :V
Znaczy... uhm... jaki penis?
Usuń