Mere ocenia OC: Pazyfae, Ametyst Derpy the Cat

Po praktycznie półrocznej przerwie w ocenianiu OCków, nieśmiało i powoli powracam, by przedstawić Wam OC nadesłanego 17 lipca zeszłego roku...
To opóźnienie to moja osobista porażka.
Tym razem znowu będę oceniać sam. Uwielbialiśmy z rozem robić to razem i chyba sami przyznacie, że wychodziło nam to najlepiej, ale też bardzo wolno.
Może kiedyś. Ale na razie muszę trochę nadrobić zaległości.

Dla nowych osób: oceniam OCki w sposób hejtujący i szyderczy, ale staram się naprawdę doradzić autorom i śmiać się z nimi a nie z nich. Wypompujcie swoje ego, odrzućcie dumę i śmiejcie się wraz ze mną! Nie jestem też aż tak ostry, choć i tak ludzie błagają o litość.

Autorka: Mere, nie jedź po mnie za bardzo, to mój pierwszy mail wysłany do Was
Mere: Taryfa ulgowa tylko ze względu na to, że musiałaś czekać tyle miesięcy.
Autorka: Mere, nie zwracaj uwagi na kolorowanie nóg. Wiem, że mi nie wyszły...
Mere: Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. Dzięki temu następnym razem na pewno zrobisz lepiej! A i przede wszystkim... CZEMU ONE SĄ TAKIE DŁUGIE?!

Imię: Pazyfae
Przezwiska: Pazia, Ogr (nazywana tak przez niektórych rówieśników, przez swój wzrost)
To nam wyjaśnia długie nogi... ale żeby od razu ogr?

Hm... no jest pewne podobieństwo. :D

Wiek: 16 lat
Płeć: klacz
Rasa: ... (no właśnie... Jakiej ona jest rasy?... Wszystko się wyjaśni gdy będę pisać o jej rodzicach. Ale prawdopodobnie zalicza się do kucykowej rasy.)
Ale tylko prawdopodobnie? Czyli mogę założyć, że jest to np. OCek z uniwersum Steven Universe i odesłać go do Katastrofa? Oh wait, autorka pewnie już nie wchodzi na tego bloga i zdążyła już zapomnieć, że robiła OCka.

Znaczek: cztery błękitne płatki śniegu połączone ze sobą blado-różowymi liniami jak ikonki w drzewach genealogicznych
Wierzę na słowo.

Znaki szczególne: niesymetryczne skrzydła-oba metalowe, jedno sztuczne, ogon podobny do ogona gryfa, lekko norweski, śpiewny akcent
Hva sa du? 

Miejsce urodzenia (i zamieszkania przez całe dzieciństwo): góry na granicy Yakyakistanu i Kryształowego Imperium
Mógłbym wziąć mapę Equestrii... a w sumie to tak zrobię. 

Yakyakistan is the yak kingdom featured in the episode Party Pooped. Twilight Sparkle mentions it is located north of the Crystal Empire, in a snowy region ruled by the yak
Kurcze, a jednak nie wpisała losowych lokacji licząc, że nie sprawdzę.

Miejsce przeprowadzki
: Ponyville (kto by się spodziewał?...)
Wszyscy ciągną do tego Ponyville. Niedługo to nie będzie miasteczko, ale metropolia!

Krewni:
matka- pegaz, Pearl Rain
ojciec- minotaur, Amos
A zatem ma w sobie geny minotaura? Chyba tego jeszcze nie było. Ta dziewczyna to prawdziwy labirynt!

Przyjaciele:
-Neon Amper i Colorfull Kandela
-Purple Grace i Golden Glamour
-Almond
-Black Karo
*tutaj wstaw podziękowania dla losowego generatora imion jakim jest ludzki mózg*

Powiedzonka:,,To je nieprawdopodobne!''- tego nauczyła się od Neon Ampera
,,...a potem się obudziłeś i okazało się, że to był tylko sen.''-jako odpowiedź na coś, z czym się nie zgadza
,,W tył zwrot i wymarsz, bo cię uszkodzę!''-w stanie furii
Wybacz Assassin, że myślałem, że powiedzonka twojego OC są drętwe...

Historia:
(aby było wiadome wszystko po kolei, muszę zacząć od tego miejsca, od którego zacznę. Wybaczcie...)
To może mieć sens jedynie, kiedy zaczniesz od początku.

Gdy jej rodzice wzięli ślub, nie byli zbyt dobrze traktowani przez inne kucyki. Wszyscy twierdzili, że związek pegaza z minotaurem nie jest dobry i że nigdy nie powinni zawrzeć ze sobą związku. 
Dyskryminacja na tle rasowym. Minotaury kochają mocniej!

Wszyscy znajomi i rodzina Pearl radzili jej rozstać się ze swoim mężem. Ta jednak uparcie odmawiała; kochała go całym swoim sercem i nie miała zamiaru go porzucić, bo nikomu się to nie podobało. Gdy odrzuciła ,,dobre rady'' swoich znajomych, ci zerwali z nią kontakt. Małżeństwo nie chciało być wytykane kopytami, oboje postanowili więc wyprowadzić się gdzieś, gdzie będą mieć godne warunki życia, gdzie będą mieć bezpieczny dom i gdzie nikt nie będzie miał prawa wytykać im ich związku. 
Swoją drogą, dziwne, że namawiali ją do rozstania, skoro byli szczęśliwą parą, on jej nie bił, nie kłócili się. Tylko rozstańcie się bo... bo tak!

Spakowali więc swoje najpotrzebniejsze rzeczy, wszystkie oszczędności i czynne karty kredytowe 
Znak czasów. Bez karty kredytowej ani rusz. xD Ale brawo za realizm!
jakie mieli i rozpoczęli podróż w poszukiwaniu nowego domu. 

Podróżowali 7 miesięcy, aż w końcu znaleźli odpowiednie miejsce: polanę pośród gór na granicy Yakyakistanu i Kryształowego Imperium. Tam wybudowali sobie dom, urządzili go i mieszkali, aż po dwóch latach na świat przyszła ich córka, którą nazwali imieniem matki Amosa. 
A więc jednak się da! Budzisz nadzieję w sercu starego shippingowca!

Razem ją wychowywali najlepiej jak mogli: edukowali na temat wszystkiego co sami wiedzieli, uczyli grzeczności, manier i innych tego typu rzeczy. Przez to, że żyli w pobliżu dużych miast, mieli dostęp do pracy, gdzie zarabiali, banków, z których brali pieniądze i sklepów, do których i tak uczęszczali niezwykle rzadko. Tak więc jej ojciec pracował w Yakyakistanie jako kowal, a matka w Imperium jako szewcowa. 
Psssst... szewcowa to żona szewca... nie kowala.

Razem żyli tak, beztroskim trybem życia, aż do 9-tych urodzin Pazi, kiedy to miał miejsce wypadek, w wyniku którego mogła nawet stracić życie.

W dniu jej dziewiątych urodzin postanowiła wreszcie zgodzić się na naukę latania od swojej mamy. Poszły więc razem na łąki w górach by uskuteczniać wymienione wyżej zajęcia. Tam Pazyfae przynajmniej próbowała zrozumieć coś z tego, co mówi do niej jej mama. Nie potrafiła jednak pojąć definicji, dlatego też postanowiły przejść do praktyki. Jak się okazało, było to jeszcze trudniejsze od poprzedniej formy zajęć. Pióra w ich skrzydłach miały zupełnie inne położenie, w dodatku Pazia nie umiała nimi poruszać. W końcu udało jej się wzbić w powietrze. Niestety, nie umiała wybrać kierunku w którym leci i nieco przypominała lecącego motylka (ale takiego prawdziwego, co jak leci, to jakby był pod wpływem leków psychotropowych). 
Jakoś nigdy nie patrzyłem w ten sposób na motyle. Chociaż te w moim brzuchu na pewno tak mają.

W końcu jednak doleciały do końca polany, a kończyła się ona sporym urwiskiem. Pearl leciała tuż obok córki i udzielała wskazówek, co powinna zrobić by wyrównać lot. I właśnie w trakcie tych ćwiczeń miała miejsce cała tragedia. Pazia próbując wrócić wzrokiem do odpowiedniej orientacji pionu, uderzyła Pearl skrzydłem w twarz (czy cokolwiek kuce tam mają). 


Gdy to zrobiła, zupełnie straciła moc w skrzydłach i zaczęła spadać z ogromną prędkością na-jak myślała-pewną śmierć. Pearl nie była wystarczająco szybka by móc dogonić córkę, a jej cios w twarz mocno opóźnił reakcję pegazicy na niebezpieczeństwo. Pazyfae próbowała wszystkiego, by choćby zmniejszyć prędkość opadania. Na próżno. W końcu uderzyła skrzydłem w wystający blok skalny. I jeszcze jeden. I następny. I kolejny. Dzięki temu Pearl była w stanie uratować córkę, jednak jej prawe skrzydło całkowicie się pokruszyło. Chcąc, nie chcąc, klacz musiała polecieć z córką do szpitala w Imperium na amputację skrzydła. Amos dowiedział się o tym, co się stało i postanowił sprawić Pazi niespodziankę. Wykuł dla niej nowe skrzydło, a jako że miał w swojej kuźni całkowicie biały metal, zastąpił nim pióra. 
Więc to dlatego te na obrazku wyglądają tak nietypowo! A przynajmniej tak to sobie będę tłumaczyć.

Jednak prezent od ojca nie wyglądał jak stare skrzydło i w dodatku było na nią zbyt duże. Postanowiła więc czekać aż będzie ,,większa'' by znów móc być symetryczną. Ale na razie musiała przemęczyć się z małym skraweczkiem metalu wystającego z pomiędzy żeber. Przez ten wypadek nie poleciała nigdy więcej. Późniejsze etapy jej życia znów zaczęły opierać się na spokoju, sielance i nic-nie-robieniu. Do czasu...


Ich miejsce zamieszkania odnalazły jaki.
>>Jaki<< zwrot akcji.

Nie spodobało im się to, że ktoś bez ich wiedzy i zgody postanowił osiedlić się przy ich granicy. Kazali więc wynieść się rodzinie pod groźbą... Nazwijmy to delikatnie- zrobienia krzywdy i nękania.
To jak byłoby mniej delikatnie? Hurr durr jestem jak, zgwałcę ci córkę, a was zarąbię w jakiś sposób!

Nie mieli wyjścia, musieli się wyprowadzić i poszukać nowego domu gdzie indziej. Problem w tym, że jaki dosłownie wykopały całą rodzinę z domu zanim zdążyła się spakować. Wyruszanie w podróż bez pieniędzy jest bezcelowe, musieli więc szybko wytrzasnąć jakiś hajs. Jedynym sensownym rozwiązaniem okazało się być poproszenie o pomoc księżniczkę Cadence. Ta dała im pieniądze i wskazała miejsce godne zamieszkania - Ponyville. Rodzince nie bardzo się to spodobało, jednak nie bardzo mieli wyjście, więc podziękowali jej za pomoc i wyruszyli w podróż do tegoż miasteczka.
(to co działo się potem znajdzie się w fanfiku, który jest w trakcie tworzenia. Aby nie spoilerować, nie napiszę co stało się później)

Ciekawe, czy autorka skończyła już tego fanfika...

CM:
Pewnego deszczowego dnia Pazyfae nudząc się zaczęła rozmyślać. Myślała na różne tematy, ale nagle trafiło ją pewne pytanie: ,,Czemu mam takie dziwne skrzydła? Swój gabaryt mam po tacie, dwa rogi i ogon też, bycie kucykiem po mamie. Ale czemu mamy inne skrzydła? Czyżby któryś z moich przodków takie miał?'' To pytanie zaczęło ją nękać przez całą pozostałą część dnia. Postanowiła więc poszukać odpowiednich informacji u podstawowej kopalni wiedzy: u rodziców. Oni nic jednak nie wiedzieli na ten temat, klaczka była więc zdana na siebie. Postanowiła wymknąć się z domu późną nocą i poszukać informacji w Equestriańskim Urzędzie Statystycznym.
Statystycznie rzecz biorąc, to co oni mogą wiedzieć.

Poczekała, aż Pearl i Amos zasną, założyła na siebie ,,tatusiowy płaszcz'' i ruszyła w stronę Kryształowego Imperium. Miała nadzieję, że znajdzie tam wszystkie informacje jakich potrzebuje. I tak też się stało. Około północy udało jej się wślizgnąć do środka przez uchylone okno, którego nie zamknął jeden ze śpiących w środku ochroniarzy, a wyszła o szóstej rano przez to samo wyjście, mijając głośno chrapiących ogierów w takim stanie, w jakim ich zastała nocą. Gdy wykończona przeprawą przez góry i nieprzespaną nocą wróciła do domu, jej rodzice jeszcze spali. Odłożyła tatusiowy płaszcz na miejsce, a kilkudziesięciometrowy zwój z informacjami, które sama zebrała, zabrała ze sobą na piętro. Gdy przedstawiała rodzicom wszystko czego się dowiedziała, byli w ciężkim szoku. Ich córka zrobiła drzewo genealogoczne, sięgając 27 pokoleń wstecz! Do przodków, którzy nie dożyli Nightmare Moon! W dodatku zebrała informacje o tym jak wyglądali, gdzie pracowali, a nawet jaki był ich ulubiony kompot! Gdy skończyła swoją prezentację, Pearl tylko wskazała kopytkiem na bok swojej córki, na którym pojawił się znaczek. Prawda była taka, że pojawił się on od  razu, gdy Pazia skończyła pisać na swoim zwoju, jednak była tak zmęczona, że przegapiła moment jego pojawienia się.
Muszę pochwalić Equestrię za przechowywanie szczegółowych informacji w księgach wieczystych.
Z kolei te płatki śniegu w CM trochę według mnie naciągane. No chyba, że jej przodkowie byli związani ze śniegiem i górami, ale tego nie wiemy. 

Charakter:
Pazyfae jest cichą osobą. Nie lubi być w centrum uwagi, woli wtopić się w tło i nie przykuwać do siebie cudzej uwagi. Jest skromna i mało je. Kiedyś nie lubiła być w otoczeniu innych kucyków. Stało się tak dlatego, że jej rodzice wielokrotnie opowiadali jej, czemu tak właściwie żyją na odludziu. Pazia stwierdziła, że kucyki są złe i że nie chce mieć z nimi nic wspólnego.
Przynajmniej jakieś solidne uzasadnienie, czemu trzymała się od nich z daleka. Większość OCków tego nie ma.

Nie lubi wchodzić w konflikty, najczęściej rozwiązuje je po prostu ustępując, czasami jednak uparcie broni swoich racji.
No to ja już naprawdę nie wiem. Ja wiem, że postacie nie mogą być jednowymiarowe, ale to wygląda, jakby autorka stworzyć postać nielubiącą konfliktów i niepotrafiącą walczyć o swoją rację... ale potem stwierdziła, że lepiej nie robić z niej całkowitej łamagi. Ale widziałem już nawet nieśmiałego i cichego kucyka o świetnych zdolnościach komunikacyjnych, więc nic mnie już nie zdziwi.

Dla nowopoznanych osób jest zimna i oschła. Jednak gdy już kogoś bliżej pozna, jest bardzo miłą, ciepłą i sympatyczną osobą. Jest również bardzo wstydliwa i milczy gdy ktoś obcy zada jej jakieś pytanie.
Niegrzecznie!

Jest osobą o twardym charakterze i ciężko wpada w gniew. Nie daje jednak sobą pomiatać, gdy trzeba może nawet pobić osobę, która ją do czegoś zmusza.
Jak można być nieśmiałą osobą, nielubiącą konfliktów o twardym charakterze i ciężko (podejrzewam, że chodziło o często) wpadającą w gniew?! A w domu wszyscy zdrowi? :P

Nie jest szczególnie sumienna, chyba że chodzi o temat który ją interesuje. Trudno się nudzi, każdą chwilę gdy nic się nie dzieje przeznacza na dumanie i układanie nowych strof wierszy. Mimo iż jest osobą milczącą nie jest dobrą słuchaczką.
Też chciałbym się trudno nudzić. Łatwo to może każdy.

Umiejętności:
Pazia jest bardzo spostrzegawcza i szybko odnajduje informacje w tabelach.
To jest chyba jedna z najbardziej przydatnych realistycznych umiejętności wśród OCków.
Nie ma zamrażania, nie potrafi budować auta w wieku 5 lat, nie jest kapitanem 20. pułku Wonderbolts w Toruniu... ale za to tabele!

Nienawidzi przedmiotów ścisłych, jedynym wyjątkiem jest chemia, która jest jej ulubionym przedmiotem (i nie dlatego, że może się nauczyć jak zrobić jakiś mocno żrący kwas i podać swoim wrogom zamiast soku) i z którym radzi sobie całkiem dobrze.
Nie mogę przekonać moich kuzynów do chemii... może za mało im podaję? Jakieś porady?

Uwielbia pisać, szczególnie wiersze białe, głównie opowiadające o pięknie górskiej flory i fauny. Nie umie rysować, obsługiwać nożyczek, ani kuchennego noża (byłoby ciężko, skoro to pół-pegaz). Nie jest zbyt zwinna, ani szybka, potrafi zatańczyć podstawowe kroki z kilku szybszych tańców.
T H E E N D

Podsumowanie
Oceniałem tego OCka w dwóch turach. Druga zakończyła się po pierwszej w nocy i dobra wiadomość jest taka, że mnie nie uśpiłaś. OC jest z gatunku tych ciekawszych, ale głównie dzięki historii rodziców, bo Pazia pomimo skrzydła utworzonego przez jej tatę po wypadku oraz tego, że potrafiła się włamać do urzędu i w ciągu 6 godzin znaleźć wszystkie potrzebne informacje (szacun!), nie jest jakoś specjalnie interesująca. Trochę mnie irytują te niekonsekwencje w jej charakterze, ale kto ją tam wie, może taka właśnie jest... nie, coś tu nie gra. Ja myślę, że jest dobrze, ale nie zagadałbym, bo nie wiedziałbym, czy mi odpowie czy zabije. Dla mnie 6/10 - dobrze i można lepiej.

Komentarze

  1. Minotaury kochają mocniej miłoscią (w sensie uczuciem) czy siłą (w sensie mięśniami)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było nawiązanie do popularnego hasła "łobuzy kochają bardziej/mocniej". Ale myślę, że mięśniami, tak na pewno mięśniami.

      Usuń
  2. E tam, nawet rok nie minął. Nie martw się Mere, nie jest źle.
    A w sumie twój solowy powrót się przyda, bo ja pokochałam OCki dzięki Twoim pierwszym postom :-D


    A OC.......... Jest dziwna. W sumie ciekawe, że autorce udało się przewidzieć metalowe skrzydła przed finałem. Chyba ma jakieś znajomości z Hasbro.
    W sumie dobrze, że mimo swej niezwyczajnosci opisano ją zwyczajnie. No i nie była bita za swoją odmienność. Duży Plus.

    OdpowiedzUsuń
  3. On żyje, Igorze! Ten potwór żyje!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę! OCki wróciły!
    A tak co do kucyka, jak z połączenia pegaza i minotaura wyszedł ogon gryfa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez przypadek :v
      Ale stwierdziłam, że ogon gryfa wygląda całkiem podobnie do wydłużonego ogona minotaura. Dlatego.

      Usuń
  5. "matka- pegaz,
    ojciec- minotaur"
    A teraz, moje małe kucyki, spróbujmy sobie wyobrazić tak cudny związek dwóch odmiennych gatunków kreskówkowych stworzeń~

    ,,uderzyła Pearl skrzydłem w twarz"
    Gettttttttt dunked on!

    Bardzo się cieszę, że OC wróciły, jestem niebywale dumna, Mere, że dajesz radę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż... Teraz jak na to patrzę, to faktycznie jest trochu nieścisłości. Więc wyjaśnię co nieco:
    Długie nogi-jest wzrostu Luny/Fleur this Lee(czy jak to się tam pisze). To chyba tłumaczy wszystko.
    Nieścisłości w charakterzę są skutkiem mojego lamerstwa.
    Zapomiałam też dodać, że jest bardzo kapryśna i nie lubi nawiązywać nowych znajomości.
    Więcej grzechów nie pamiętam i postanawiam poprawe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Tak jak się pisze. Dlatego też po prostu mówię na nią Pazia. Bardziej po polsku i nie trzeba się głowić pół godziny i przepływać spróchniałym kajakiem całych internetów by się dowiedzieć jak to cholerstwo się pisze, albo co gorsze-czyta.

      Usuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty