A nasza kiełbasa już dawno przegoniła ich kiełbasę!
Fascynujące... kontynuuj...
Pod tym wiele znaczącym tytułem kryje się post w którym porównam sobie dwie wersje językowe filmu „My Little Pony: The Movie” – oryginalną, oraz nasz rodzimy dubbing. Na wstępie zaznaczę, że obie wersje widziałem w kinie (o tym poniżej). Zacznijmy od naszego dubbingu, gdyż tę wersję widziałem w kinie jako pierwszą.
Misja: Obejrzeć film
Lokalizacja: Cinema City, Manufaktura, Łódź
Ekipa na film:)
Sala kinowa była wypełniona nie więcej niż w połowie. Cóż... prawdopodobnie kwestia godziny, w której postanowiliśmy obejrzeć film. Oprócz nas oczywiście grupki dzieci z rodzicami. Szybki zakup biletów, chwila czekania wraz odwiedzinami w lokalnym Smyku i możemy zaczynać. Światła zgasły i... po 31 latach kucyki ponownie zawitały na wielki ekranie. Początek filmu już dosyć nietypowy – pierwsza piosenka została w wersji oryginalnej. Dalej na szczęście (oczywiście z wyjątkiem piosenki Sii) już słyszymy polskie głosy. Doskonale znane nam z serii animowanej, oraz te zupełnie nowe – na potrzeby nowych postaci. Film bardzo się spodobał, a i większych zastrzeżeń nie mam do naszej wersji językowej.
Misja: Obejrzeć film
Lokalizacja: Empire Cinema, Bishop's Stortford, Anglia
Ekipa na film:)
Nieco ponad dwa tygodnie później przyszedł czas, by zobaczyć film w oryginalnej wersji językowej. Pluszak w łapki i lecimy! Po całkiem wesołej konwersacji z angielską służbą graniczną (W jakim celu przylecieliście do Anglii? Do kina na film. Jaki film? „My Little Pony”.) udało się szczęśliwie dotrzeć na miejsce. Sala kinowa sporo mniejsza niż ta w Manufakturze. Wypełniona w około 2/3. Praktycznie same mamy z dziećmi (często poprzebieranymi w kucykowe rzeczy). Światła gasną i zaczynamy film. I muszę powiedzieć jedno – oryginalne głosy są świetne. Mimo iż oglądałem film drugi raz, bawiłem się świetnie – czy jednak miała w tym udział dosyć szalona wycieczka? Możliwe.
Przejdźmy więc do najważniejszego: czy nasza kiełbasa przegoniła ich kiełbasę?
I tak... I nie...
Są fragmenty, które oceniam w naszej wersji wyżej niż oryginalne. Które? To choćby głos i piosenka Cappera. W mojej ocenie Sierściuch brzmi w naszej wersji lepiej – głos jakby lepiej wpasowywał się w postać, oraz... naprawdę świetnie zaśpiewana po polsku piosenka. Użyczający mu głosu Marcin Mroziński sprawił się fenomenalnie. I przebił tutaj oryginał.
Spójrzmy na chyba najważniejszą postać w tym filmie. Nie, nie jest to Twilight Sparkle. To Tempest Shadow. Głos pani Sroki oceniam bardzo dobrze, jednak niestety (to chyba nieco złe słowo), Emily Blunt robi tę postać i nic tego nie zmieni. Tak przy mówieniu jak i śpiewaniu. Tutaj też zauważyłem w naszej wersji językowej pewien zgrzyt (choć poza mną nikt inny chyba tego nie zauważył, więc może się przesłyszałem) – jest wyraźna różnica pomiędzy głosem śpiewanym a mówionym w naszej wersji. Coś, czego nie słychać tak w oryginale. Nie mogę jednak powiedzieć, że piosenka Jagodzianki została u nas źle zaśpiewana. Cytując pewien absurdalny film „Wprawdzie ja jestem najlepszy, ale on jest jeszcze lepszy”. Tak mogę ocenić kwestię Tempest w tym filmie.
Novo i Skystar. Kolejne dwie nowe postacie, z których moją sympatię bardzo szybko zdobyła ta pierwsza. Królowa Novo to przepiękny okaz „tumiwisizmu” i „wywalenia na wszystko”. Szczególnie czuć to w głosie tej postaci. I o ile Uzo Aduba świetnie podłożyła tutaj głos, to jednak Katarzyna Dąbrowska wydaje mi się tutaj bardziej pasować. Nazwijcie to jak chcecie, ale głos stereotypowej murzynki, jaki została nadany królowej, jakoś mniej mi pasuje, niż to, co usłyszałem w naszej wersji językowej. Podobnie jak Skystar. Nie podoba mi się kompletnie głos oryginalny; jakby się nieco za dużo helu nawdychała (pod wodą:P). Zresztą w naszej wersji Skystar brzmi jakby nieco doroślej.
Kapitan Calaeno, podobnie jak i Tempest Shadow, to postać napisana pod konkretną osobę – w tym wypadku chodzi o Zoe Saldanę. I podobnie jak z Tempest, o ile nasz głos jest bardzo dobry, to jednak oryginał robi swoje.
Bardzo mi szkoda, że pani Szomańskiej nie było dane zaśpiewać „Rainbow”. Cóż... wymagania dystrybutora... Sia mogła śmiało stawiać warunki na jakich użyczy głosu w tym filmie i widać prawdopodobne tego efekty. Niestety, o ile zakończenie jeszcze tutaj pasuje; motyw zresztą świetnie zrobiony w Zootopii, gdzie koniec filmu to koncert Gazelle (z głosem genialnej Shakiry), tak w środku filmu? To nie wyszło. Zgrzyt całkiem pokaźny – Songbird nagle zapomina języka, którym wcześniej mówiła i nuci po angielsku. I ponownie, jako przykład, jak zrobiono to dobrze, podam Zootopię. „Try Everything” w środku filmu zostało przetłumaczone i zaśpiewane w naszym języku. Można? Najwyraźniej nie do końca. I choć ciężko mi powiedzieć, w jakim stopniu pani Szomańska by udźwignęła „Rainbow” (choć przedsmak tego, co potrafi, słychać było w programie „Twoja twarz brzmi znajomo”, gdzie świetnie zaśpiewała... „Chandelier” Sii), to jednak bardzo chętnie bym usłyszał naszą wersję. Tymczasem zabrakło nawet napisów dla dzieci...
Według mnie nasza wersja wypada bardzo dobrze, w kilku miejscach robiąc to nawet lepiej. Nawet „wpadka” z Jagodowym Rożkiem Lodowym zdaje się bardziej bawić, niż być powodem do załamania. Nawiązując do tytułu tego wpisu: Czy nasza kiełbasa przegoniła ich kiełbasę? Jeden kucyk powie: tak, a drugi kucyk powie: nie. A jakie jest moje zdanie?
I tak i nie... moje małe kucyki...
A poza tym uważam, że Chrysalis powinna zostać odmieniona!
A ja filmu jeszcze nie miałem okazji obejrzeć.
OdpowiedzUsuńCoś długo zwlekasz.
UsuńNo wiem.
UsuńZapomniałeś wspomnieć o Storm Kingu. Jak prezentuje się w porównaniu nasz i oryginalny?
OdpowiedzUsuńJego dosyć mało było, dodatkowo to postać, która mało w pamięć zapada. Ciężko mi powiedzieć który z nich był lepszy - obaj jacyś bez charyzmy (i dodatkowo przesłonięci całkiem postacią Tempest)
UsuńJa będę wśród tych kucyków co powiedzą "tak".
OdpowiedzUsuńNawet jeśli sam widziałem pewne drobne zgrzyty (jak w piosence Tempest jedno miejsce nieco nie wyszło, choć generalnie wypadła świetnie) to całokształt był jak zwykle wyśmienity. No i polski jest dla mojego ucha bez porównania przyjemniejszy dla mojego ucha.
Choć Rainbow fajnie wyszło, ale o ile faktycznie na końcu aż tak nie zgrzytało (choć i tak bolało i rozczarowało, że było po angielsku, podobnie zresztą jak piosenki w napisach i na samym początku) to w środku filmu już bardziej. I nawet napisów nie było... szczególnie, że za pierwszym razem tak nie bardzo piosenkę ze słuch zrozumiałem, choć przyznaję była dobra.
Ale to z tymi wymaganiami Sii to serio? Żeby wymagać nietłumaczenia swojej piosenki... no to jest dla mnie po prostu chore!
Jeśli faktycznie tak było to ma u mnie WIELKIEGO minusa za tą fanaberię... a jak to nie jej wina to polski producent - za lenistwo.
I co do Stormkinga - oryginalnego znam tylko z trailera, ale generalnie uważam, że nasz wypadł, dobrze, nawet lepiej w moim odczuciu. Aczkolwiek to jego "blee" wyszło chyba najlepiej w niemieckiej wersji.
Tak więc piszesz, że nasza wersja jest lepsza (skoro przegoniła ich kiełbasę) a jednocześnie przyznajesz, że nie widziałeś oryginału. Już nie mówię o kinie, ale jak sam napisałes - oryginalnego Storm Kinga znasz tylko z trailera – tak wiec wycieku też nie obejrzałeś. Do czego więc porównujesz nasza wersję?
UsuńCóż widziałem próbkę dubbingu w trailerze, słyszałem wszystkie angielskie piosenki i parę fragmentów angielskich w filmikach na YouTubie. I mi osobiście to dla porównania wystarczy.
UsuńDo oglądnięcia pełnej angielskiej wersji językowej mnie nie ciągnie, bardziej już do wypróbowania niemieckiej, której próbkę widziałem w trailerze i która prawdę powiedziawszy bardzo mi się podobała.
"Sala kinowa była wypełniona nie więcej niż w połowie. Cóż... prawdopodobnie kwestia godziny, w której postanowiliśmy obejrzeć film."
OdpowiedzUsuńNie znam dokładnej sytuacji, ale to również kwestia miejsca.
W kinie, do którego zazwyczaj chodzę (Cinema City Janki) prawie zawsze są pustki. Jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że na sensie bywa 10 osób. Zazwyczaj co prawda nie chodzimy na pemiery, ale mimo wszystko. Na MLP, drugiego listopada (więc co prawda grubo po premierze) oprócz mojej czteroosobowej rodziny (tak, jestem bogiem tej gry, nie tylko otwarcie powiedziałam rodzcom, że chcę iść na kucyki, ale jeszcze zaproponowałam, żeby też poszli, skoro nie ma żadnych fajnych filmów o odpowiedniej godzinie) była jeszcze jedna kobieta z dwiema małymi dziewczynkami, czyli siedem osób.
Natomiast, kiedy w wakacje wyjechaliśmy odwiedzić rodzinę, byliśmy w rzeszowskim kinie Helios i na kiepskim filmie również długo po premierze zebrała się połowa sali. Pojęcia nie mam, jak trzymają się łódzkie kina, ale możliwe, że niecała połowa sali była świetnym wynikiem.
Co co piosenki Sii, trochę szkoda, że nie przetłumaczyli, ale z grugiej strony, utwór został zaśpiewany przez znaną pisenkarkę, więc zabieg (a reczej jego brak) pozostaje zrozumiały. A brak napisów dla dzieci? Nigdy takich nie ma. Poza tym, grupa docelowa często nie umie jeszcze czytać, a już na pewno czytać wystarczająco szybko, więc mijałoby się to z celem.
A samo porównanie głosów? Sprawdza się pewna zasada dla polskich wersji - męskie piosenki są często lepsze od oryginału. To samo czuło się na przykład w filmie "Moana", gdzie utwór tytułowej bohaterki był gorszy od oryginału, za to spierałabym się do do piosenki "Shiny", a już kawałek Maui'ego był u nas znacznie lepszy. Zresztą jest tak niemal w każdym filmie i gdybym miała wybrać 10 ulubionych Disney'owskich piosenek po polsku, prawdopodobnie byłyby to utwóry śpiewane przez facetów.
Ale tak, nie wybaczę rożka lodowego naszemu tłumaczowi. Nie wiem, to inna liczba sylab, ale możnaby to poprzedzić jakimś słowem, czy coś... dlaczego nie mogła się przedstawić, jako dajmy na to Jagodzianka?
A ja nie mam porównania, bo oryginalnego nie ruszyłam. Raz obejrzałam i jakoś mnie do niego nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńT̶a̶k̶,̶ ̶u̶w̶a̶ż̶a̶m̶ ̶ż̶e̶ ̶T̶h̶e̶ ̶M̶o̶v̶i̶e̶ ̶t̶o̶ ̶p̶o̶r̶a̶ż̶k̶a̶
Ale w takim razie miałaś bardzo wygórowane oczekiwania. Racja, film nie był mistrzostwem świata, ale... no ale mistrzostwa świata nie warto było się w ogóle spodziewać.
UsuńTak. Zauważyłam że jestem wybredna nawet w stosunku do serialu. Kiedyś cieszyłam się jak głupia z każdego odcinka, a teraz trudno znaleźć taki, który w pełni by mnie zadowolił. Zawsze coś nie pasuje, zawsze coś się nie podoba, dlaczego tak, a nie inaczej?!
UsuńEhh chyba się starzeje...
Nie wiem, czy starzeję to dobre słowo w wypadku osoby, która ma naście lat, he he.
UsuńMoże też być tak że, to nie kwestia starzenia się tylko bardziej zmiana podejścia do serialu.
UsuńJa kiedyś tak miałem z grami, widziałem raczej plusy i w jedną grę potrafiłem grać bardzo długo i nawet parę razy pod rząd przechodzić, teraz jest mi ciężko znaleźć grę która by mnie zajęła na dłużej mimo że teraz gry są dużo bardziej rozbudowane.
Co to filmów to po angielsku i po polsku mają swój urok, dla nie nie ma wyraźnie lepszej wersji i bardzo się cieszę że, można obejrzeć bez problemu film w więcej niż jednej wersji językowej, Króla Lwa po angielsku i po czesku obejrzałem dopiero po 15 latach od premiery.
OdpowiedzUsuńa co do tego:"nasza kiełbasa już dawno przegoniła ich kiełbasę!" - Jeden rabin po wie tak a drugi rabin powie nie.(Pamięta ktoś w jakiej bajce to było :P )
Co do kiełbasy i wędlin, od znajomych co tam byli lub są, wiem że mają wędliny o marnym smaku, dla polaków są prawie nie jadalne oczywiście nie wszystkie ale większość.
I pamiętajcie kiełbasa rymuje się z Mufasa... ;)
„ Świat według Ludwiczka" uuuuuuuwwwwwwiiiiieeeeelllllbbbbiaaammmmm! Mnóstwo spraw jest ukazanych w świetny, często zabawny i przystępny sposób. Dodatkowo zdecydowanie można polecić nie tylko dzieciom. Masz ode mnie OGROMNEGO plusa za ten cytat ;)
UsuńPs: Zrobiłeś mi dzień. Dzięki :D
UsuńKiełbasa rymuje się również z "kiełbasa".
UsuńBo w Świecie według Ludwiczka właśnie trudne rzeczy miały być pokazane oczami dziecka a było tego tam naprawdę dużo: śmierć babci, bezdomni, utarta pracy przez ojca który utrzymywał całą rodzinę, inne religie i wiele wiecej.
UsuńJa to nawet lubię kiełbasę.
OdpowiedzUsuńLepsze pytanie, kto z zebranych nie lubi. Bycie Polakiem daje +10 do lubienia kiełbasy.
UsuńZ drugiej strony z lubieniem pierogów jest tak samo, a mój brat nie lubie pierogów. Śmiem twierdzić, że został podmieniony w szpitalu.
Sprawdź, czy potrafi zrobić poprawnie słowiański przykuc. Jeśli nie, to zapewne jest zachodnim szpiegiem.
Usuń