Dzielna Do i kraina wąwozów


Daring Do w krainie wąwozów
Po wielu trudach wędrówki przez dżunglę Daring Do w końcu odnalazła wejście do jaskini, w której spodziewała się znaleźć starożytny, potężny artefakt...

Jaką dżunglę, chę?! Jesteśmy w Polsce tu nie ma dżungli!
Hmm czy aby na pewno?
Tak, rzeczywiście w Polsce jako takiej prawdziwej dżungli może i nie ma i nawet nie jest blisko do takiej.
Ale w porze letniej, gdy roślinność jest w pełnym rozkwicie i temperatury nawet podobne do tych z tropikalnych lasów (robale też są i na niektóre trzeba uważać), to są miejsca, które na prawdę dobrze oddają wygląd i klimat dżungli, jak choćby las u mnie za domem. Ale tym razem wybrałem się z Dzielną Do trochę dalej...

Ukryte głęboko w środku dżungli wejście do systemu jaskiń

Z mojego zazadzia na nudnym płaskim Mazowszu jakieś 1,30h jazdy pociągiem jestem w zupełnie innym świecie, ale tak dosłownie innym! 
Jak tylko wyjechałem z Puław, bo tam wysiedliśmy z pociągu i ruszyliśmy w stronę Kazimierza Dolnego, aby w pewnym momencie skręcić w stronę wzgórz i lasu...
Akurat zaczynało robić się gorąco, bo temperatura zaczynała dobijać do 28' a w głębi lasu będzie trochę chłodniej jak na palącym słońcu i rzeczywiście po minięciu stoku narciarskiego na solidnym wzgórzu zaczyna się las, a w nim olbrzymi wąwóz.

Dzielna Do schodzi stromym kamienistym zejściem do jaskini


Wąwóz tak wielki że momentami ma się wrażenie poruszania doliną między dwiema górami, strome zbocza wąwozu są porośnięte bujną roślinnością taką jak trawy, mchy, paprocie, kwiaty do tego jeszcze powalone olbrzymie pnie porośnięte mchami, paprociami i grzybami. Miejscami ze zboczy wąwozu wyrastają ogromne splątane korzenie drzew głównie starych buków. Tak zielonego miejsca nigdzie indziej nie widziałem. Zieleń otacza nas z każdej strony, bo pod nogami mamy trawy, mchy, paprocie na zboczach wąwozu mamy w sumie to samo, a na górze mamy korony drzew pełne liści i to wszystko się z sobą stapia w jedną wielką super zieleń, gdzie nie ma wyraźnego przejścia między tymi poziomami. 



Tu panuje nad-zieleń



Jest zielono do tego stopnia, że białe rzeczy stają się zielone i dosłownie świecą na zielono. To jest coś, z czym mój wzrok nie mógł sobie na początku poradzić, bo to tak jak byśmy założyli okulary z zielonymi szkłami i wszystko widzieli na zielono. To trzeba zobaczyć.
W owym wąwozie panuje też specyficzny mikro klimat jest tam kilka stopni chłodniej, jest sporo cienia i dużo wilgoci. Pomyślicie sobie: na lato super!

Dla roślin jest to raj. Tak samo dla grzybów. Po za tym rosną na bardzo żyznej lessowej glebie. I tu zaczynają się minusy, bo to miejsce pokochały pająki, w tym kleszcze i masa owadów latających. Tu właśnie chcę was ostrzec przed kleszczami, jakbyście chcieli się zapuścić w moje ślady. Bez skutecznego środka odstraszającego kleszcze i komary to lepiej się tu nie pokazywać. Choć niektóre stworzonka i tak mogą zechcieć was spróbować.

To musi być już gdzieś nie daleko pomyślała Dzielna Do


Dzielna Do przedzierała się przez parną dżunglę a wilgotny upał odbierał jej energię

Kolejnym minusem może być podłoże po którym się poruszamy, bo jest to less. Jak jest suchy, to jest twardy pod nogami, ale łatwo się kruszy. A jak jest wyschnięty na wiór, to kurzy się jak cement. Ale gdy spadnie deszcz, robi się potwornie śliski. A tam gdzie cień i wilgoć utrzymuje dłużej robi się z niego straszne błoto.

Tak potrafią wyglądać tu drogi po kilku deszczowych dniach

Tu jest jak w prawdziwej dżungli jest prawie wszystko! Gorąco jest?
-jest
Wilgotność 99% jest?
-jest
Robactwo jest?
-jest
Błotniste podłoże jest?
-jest
A czego nie ma?
-nie spotkałem lian, tygrysów, piranii, skorpionów, tarantul, dzikich plemion
No dobra, ale po co ja się tam w ogóle wybrałem użerać z tą polską dżunglą?
Bo potrzebuje zdjęć z dżungli do projektu, nad którym pracuję i to było jedno z najbliższych miejsc przypominających dżungle.
I co i już?
No nie, bo tam jest jeszcze kilka ciekawych miejsc, do których przy okazji się wybrałem.

Flutterbat wisząca na gałęzi na tle ruin zamku Esterki

Kiedy planowałem ten wyjazd, namierzyłem kilka grot w wapiennych skałach. Bo jest to miejsce, gdzie wapień do budowy domów, zamków, pałaców wydobywano na szeroką skale, przez co jest tam kilka kamieniołomów i grot, które przetrwały do naszych czasów i niektóre da się zwiedzić. Choć nie jest to najbezpieczniejsze zajęcie, bo wapień jest bardzo miękką skałą przepuszczającą wodę, rozrywają go też korzenie potężnych drzew. Z tego tytułu ściany jak i strop takich grot lubi się zawalić bo tak.

Dzielna Do znajduje w jaskini jakieś stare żelastwo... ciekawe kto je tu zostawił?

Lokalne władze sukcesywnie stawiają kraty i furtkę na kłódkę tak, że jest co raz mniej dostępnych grot do zwiedzenia. No fajnie, bo nie dojdzie do tragedii. Szkoda, bo naprawdę fajne wnętrza mają i w ogóle w chodzeniu po jaskiniach jest takie coś, że się chce to robić i zwiedzać kolejne.

Jaskinie mamy co jeszcze?
Cała okolica od Puław do Kazimierza Dolnego, a nawet Nałęczowa jest górzysta i usiana dosłownie setkami wąwozów. Duża część z nich służy bądź służyła za szlaki komunikacyjne między miejscowościami, których części z nich nawet już nie ma. Dzięki temu można spotkać w totalnym gąszczu ruiny domostwa, dworku, a nawet zamku. Choć te akurat są na mapach zaznaczone. Sam zupełnie przypadkiem spotkałem tam opuszczoną wioskę.

Opuszczone zarastające gospodarstwo w opuszczonej zarastającej wiosce w środku lasu

Której teraz nie mogę za nic zlokalizować, ale jak by czekała na mnie w środku lasu żebym mógł tam zdjęcia porobić.
Na sam koniec dnia przed zachodem słońca dotarłem do Urokliwego Kazimierza Dolnego bo być obok w krzakach, a nie odwiedzić tego miasteczka to nie dobra jest i wyjazd się nie zaliczy bez tego i trzeba powtarzać.



Lubię to miasteczko bo wygląda jak ze średniowiecza bynajmniej cała starówka która jest chyba większa od samego miasteczka. 


No dobra może nie jest 1/1 jak ze średniowiecza czy renesansu, bo tu znaki stoją, tu jakieś nowe okna w sklepach, ale to i tak jak na nasze polskie warunki jest TOP i ciężko znaleźć coś z lepszym klimatem dawno minionych czasów.

Sama wyprawa na prawdę mi się podobała, choć nie należała do najprostszych z racji na temperaturę i wilgotność, robale, nawigowanie w labiryncie wąwozów, gdzie urywa się zasięg i sygnał GPS, ciężki teren. Czasami musiałem się przedzierać przez zwalone drzewa, które tarasowały mi drogę a obejście ich nie było możliwe ze względu na prawie pionowe ściany wąwozu. Teren to nie jest równina i trzeba pokonać też całkiem duże wzniesienia 10-50m o dużym nachyleniu 12%, 24% i więcej.

Zwalone pnie drzew przez które musiałem się przedzierać


Okolica Kazimierza Dolnego słynie z wąwozów (Norowy dół, Korzeniowy dół) i część jest łatwo dostępna. Jest nawet wybetonowana i turyści są wożeni po nich meleksami. Jak ktoś chce to spoko, ale to wygląda już jak park rozrywki i nie ma w tym już takiego ducha eksploracji, bo porusza się już bezpiecznym utartym szlakiem.
Na sam już koniec jeśli chcecie żebym trasy swoich wypraw zapisywał na mapach to dajcie znać w komentarzach

Na sam już koniec całkiem fajny zachód słońca nad Amazo... Wisłą w Kazimierzu Dolnym



Firesky/)

Komentarze

  1. Ciekawa wycieczka, piękne zdjęcia. Tekst też przyjemny, no i znacznie lepszy od realcji z Czequestrii. Ona była dość chaotyczna o było parę błędów. Rozwijasz się jako redaktor.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wleciał drugi special MLP G5:
    https://www.equestriadaily.com/2025/01/my-little-pony-tell-your-tale-special-2.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty